Za mundurem panny sznurem?

PRL była różnobarwna politycznie, prawie tak jak barwy tęczy na niebie. Milicja Obywatelska tworzona zaraz po wojnie, głównie tam, gdzie wkraczały oddziały Armii Czerwonej „wyzwalające” Polskę, nie cieszyła się dobrą sławą, bo głównie była nastawiona na „utrwalanie raz zdobytej władzy”. To jednak się zmieniło po odwilży z 1956 r., i milicjant teoretycznie stał się dobrym wujkiem przeprowadzającym staruszki i małe dzieci przez jezdnię, dzielnicowy „opiekował” się mieszkańcami w jego dzielnicy, a wyspecjalizowane służby współpracowały ze szkołami, sądami, zakładami pracy itp. Sielanka nie trwała jednak długo, bo o przygłupawych PRL-owskich milicjantach zaczęły krążyć nie mniej głupie dowcipy. Jeden z najgłupszych dowcipów brzmiał tak:
Milicjant otrzymał telefonicznie rozkaz, po którym zamiótł cały komisariat, rozebrał się do naga, wybiegł z budynku i pobiegł przed siebie. Jak brzmiał rozkaz? „Zamieć i gołoledź na szosie E-4.”

Świat się zmienia, a służby mundurowe jakby takie same. Jakby, bo mundury, nawet ustawowo (!), zmieniały się wielokrotnie, a kwalifikacje i mentalność tego co znajduje się w środku munduru niezmiennie taka sama. Niedawno w „Teleekspresie” pokazano mandat wystawiony przez dzielnego, ale chyba niezbyt kumatego, policjanta drogowego. Mandat opiewał na … „czysta złotych”. Nie wiem, czy ukarany wpłacił taką kwotę, bo zgodnie z przepisami bankowymi mógł negocjować, np. na „dwieście pińdziesiont złoty” … 😉 😀 Nie o to jednak chodzi. Gdy już wytrzęsło mnie od środka ze śmiechu to przypomniałem sobie inne sytuacje, które także wywoływały paroksyzmy śmiechu. Czy w takim razie „mundurowy jest nadal głupszy niż ustawa to przewiduje”? Aby nie było, że źle jest tylko po „Dobrej Zmianie” to przypomnę kilka sytuacji z czasów panowania PO.

W połowie 2015 r. patrol policyjny składający się z niedoświadczonej policjantki i podobnie „wykwalifikowanego” policjanta, zatrzymał kierowcę, który nie zgadzał się z postawionymi mu zarzutami. Wywiązała się sprzeczka i przepychanka, po której policjanci zdecydowali się zakuć w kajdanki opornego wobec władzy obywatela. Problem w tym, że obywatel, o głowę wyższy i znacznie potężniejszy od swoich prześladowców nie chciał się sam zakuć w kajdanki. Nie wiem jak się skończyła długa szarpanina – w trakcie której dwoje bezradnych policjantów usiłowało zaobrączkować potencjalnego podejrzanego, a obecni przy tym zdarzeniu filmowali przedstawienie – w każdym razie temat stał się nośny i kompatybilny z żądaniami policjantów podwyższenia im wynagrodzenia.

Drugie zdarzenie miało jeszcze bardziej spektakularny przebieg. Patrol policyjny podjął próbę zatrzymania nietrzeźwego, który na ruchliwej ulicy w centrum dużego miasta, oparty o mur, postanowił w pozycji półleżącej zakończyć libację. Tu już było łatwiej, ofiarę skuto, oklepano wstępnie pałami, a potem wezwano posiłki, aby rozgoniły gapiów ujmujących się za pijaczkiem. Przybyłe posiłki profilaktycznie – chociaż bez wyraźnego powodu – użyły pałek i zaproponowały to samo obserwatorom jeżeli „się nie rozejdą”. Gdy na scenie pozostało tylko paru studentów z których jeden nadal filmował całe zajście smartfonem, akcja przeniosła się w kierunku nagrywającego. Odebrano mu telefon, skasowano zdjęcia i nagrania, profilaktycznie przetrzepano plecy pałką, potem oddano telefon i po spisaniu kazano wynosić się.

Jak można było się spodziewać w ostatnim przypadku policjanci – przekonani o braku nagrań z przebiegu ich interwencji – przedstawili całe zajście w zupełnie innym świetle niż poszkodowani obywatele. Dopiero biegły sądowy po odtworzeniu skasowanego nagrania (a jest to prosta czynność możliwa do wykonania nawet przez zwykłego użytkownika) sprawił, że prawda wyszła na jaw, ośmieszając policjantów, którzy okazali się cyfrowymi analfabetami. Wydawać by się mogło, że po tylu wpadkach (np. z śmiertelnym przesłuchiwaniem paralizatorem na podłodze ubikacji) zakupienie sprzętu automatycznie rejestrującego interwencje policyjne zakończy ten etap trudności z ustaleniem przebiegu zdarzeń. Ale tak się tylko wydawało.

Kilka dni temu na łódzkim osiedlu akademickim doszło do nieudanej próby gwałtu. Ofierze udało się uciec i zawiadomić policję. Wysłany patrol do akcji przystąpił z pewnym ociąganiem nie mając pewności co do zaistnienia czynu przestępczego. Jak to zwykle bywa tam, gdzie obywatel i urzędnik (a szczególnie funkcjonariusz państwowy) mają różne zdanie, a dowodami są „słowa na słowa” postanowiono sięgnąć do nagrania. I wtedy okazało się, że akurat to zdarzenie nie nagrało się, bo … wyładowała się bateria. 😉 😀 Może więc, póki co, warto wrócić, do starych wypróbowanych sposobów, i powołać słynne w PRL „trójki” w postaci milicjanta i dwóch „ORMO-wców”. Nie poprawi to sytuacji w policji, ale co trzy głowy to nie jedna, w której też chyba bateria się wyładowała.

43 uwagi do wpisu “Za mundurem panny sznurem?

  1. Pamiętam z jakże odległych czasów mej młodości wiele kawałów na temat naszej władzy kochanej. Na przykład pytanie – dlaczego milicjanci chodzą parami. Rzecz jasna dlatego, że jeden umie czytać, a drugi pisać. Albo – ilu potrzeba milicjantów do wkręcenia jednej żarówki. Pięciu, bo jeden trzyma, a czterech kręci stołem. Albo jak to się milicjant zastanawia, dlaczego po wrzuceniu do wody płyty chodnikowej, na powierzchni powstają kółka… To ostatnie mnie także, gdy byłam dzieckiem, zastanawiało. 😉
    Cóż, czasy się zmieniły, ustrój się zmienił, milicja przeszła metamorfozę i została w policją. Na pewno są bardziej jednak wykształceni, niż kiedyś. Ale… no właśnie, o niejednym idiotycznym incydencie z policjantami w roli głównej zdarzyło mi się czytać. Choć w przypadku opisywanej przez ciebie sprawy z Łodzi, wydaje mi się, że to bardzo naiwna acz skuteczna próba ratowania policyjnej …tylnej części ciała. Naiwna, bo nikt w to nie wierzy, skuteczna, bo udowodnić, że baterie się nie wyczerpały jest raczej awykonalne. I o to chodzi.

    Polubienie

    1. Władza to władza, i tu nie ma co dyskutować. Jeżeli władza mówi, że 2×2 = 5, to tak ma być, dla utrzymania porządku społecznego, w danym miejscu i czasie. 😉 😀
      Problem w tym, że jednym jest obojętny wynik mnożenia 2×2, a dla innych może to być kwestia życiowa. I tutaj pojawia się problem dowodowy.
      Czy skuteczna była ta ostatnia akcja ratowania policyjnych odwłoków? Podejrzewam, że pani rzecznik policji, która wmawiała „śmierć baterii”, już pewno szykuje się do przejęcia innego odpowiedzialnego stanowiska, bo na tym jej bateria już się wyładowała. 😉
      Otóż wszelkie skomputeryzowane urządzenia, chociażby dla celów serwisowych, mają zainstalowaną aplikację rejestrującą t.zw. „historię zdarzeń”, a ta po otworzeniu jednoznacznie wyjaśnia, czy bateria była wyładowana w czasie prowadzonej interwencji policyjnej, czy może ktoś przy niej majstrował i np. wymienił ją na inną. Może dlatego na razie policja zamilkła w tym temacie.

      Polubienie

  2. Nawiązując do tytułu – to jak twierdziła moja babcia i moja Mama /jedna była żoną a druga córką legionisty/ to sznurem ustawialy się panny tylko za JEDNYM mundurem.
    🙂

    Polubienie

    1. To prawda, ale na bezrybiu i rak ryba. Tylko jak zachwycać się najlepszą armią świata, która na poligonie po zrzuceniu na spadochronach czterech pojazdów bojowych, w całości podjęła tylko jeden pojazd, który zresztą po lądowaniu nie uruchomił się od razu. Pozostałe trzy miały twarde lądowanie, bo ich spadochrony nie otworzyły się. Ach, jakie to było piękne bum!

      Polubienie

  3. Dowcipy nie biorą się z niczego, teraz każdy każdego nagrywa, więc nawet dowcipów układać nie trzeba. Dla mnie przebojem drogówki był mandat dla kierowcy auta wiezionego na lawecie…

    Polubienie

      1. A o mandacie za „niemanie świateł” słyszeliście?
        Bo ja taki widziałam na własne oczy. Na szczęście to nie był mój bo ja i po pijaku i na trzeżwego nie prowadzę…
        :-))

        Polubienie

  4. Śmiech śmiechem, ale posiadanie milicjanta w gronie rodziny lub znajomych w jakimś sensie było ówczesnym wykluczeniem. A więc z tym powodzeniem u dziewcząt nie było tak słodko.

    Polubienie

    1. Wykluczenie było to fakt, ale inaczej odbierała to rodzina, gdy milicjant przytargał do domu zwiększone racje kartkowe, albo wiktualy zakupione w „firmowym” bufecie. No i były to dobre „plecy” na różne życiowe okazje.

      Polubienie

    2. Bet, ja mogłaś nie wiedzieć, ile korzyści było z „za mundurem panny sznurem”. Żaden nie zaprowadził Ciebie do sklepu z żółtymi firankami? Od razu byś się zakochała,o! 😉 🙂 🙂 🙂

      Polubienie

  5. W młodości zawsze zawiesiłam oko na chłopaku w mundurze,policjant też .Ale nigdy nie miałam tej możliwości,by z nim być.Jakoś tak wyszło.
    Nie będę wyśmiewać biednych milicjantów☺Ale obecna policja ,czasami też daje dobry teatr.Chyba za mały nakład szkoleniowy i ogólnie powinni być dobrze przygotowani do swojej służby. Tym bardziej ,że mają do czynienia z ludźmi.I trzeba naprawdę być dobrym psychologiem . .Policjant powinien być wykształconym człowiekiem ,a nie po kursach…W tamtych czasach policja miała jak u pana Boga za piecem…Moja koleżanka miała męża policjanta ,żyła jak pączek w maśle…A ja o wszystko musiałam zabiegać by mieć co jeść…W domu u policjanta z lat 80-tych można było zobaczyć na półce, dużą ilość produktów z peweksu .To były czasy ,jak chcieli zarobić ,to tylko patrol w miasto ☺☺
    Dziękuję za komentarz u mnie☺☺a to nieśmiałość☺??…..Pozdrawiam ♥

    Polubienie

    1. Ja też nie miałem zamiaru tylko wyśmiewać się z milicjantów i dzisiejszych policjantów. Ale skoro „Dobra zmiana” miała wszystko naprawić, to ocena sama się jakby prosiła …
      To prawda milicjant w PRL miał „klawe życie”, a dzisiejszy policjant może tylko o tym pomarzyć.
      Co do komentarza u Ciebie to nie jestem specjalistą w obszarze tak pięknej poezji, więc tylko się delektowałem.

      Polubienie

      1. Mój Boże kochany ,a ja tak sobie piszę chwilą,coś mi zaświta ,gonię to zapisać☺Czasami zastanawiam się nad słowami,które piszę.To jest moja „dzika poezja”bywa ,że wystarczy 5 minut ,by coś skrobnąć.Cieszę sie że w moim wieku JESZCZE potrafię coś zmajstrować hahahah..Ot zwykły relaks ,zabawa w słowa.☺☺Dziękuję ♥

        Polubienie

  6. Klik dobry:)
    Nie wiem, czy z miłości do munduru, ale warto było chodzić z mundurowym na dancingi do kasyna MSW. Zamawiało się na stół kilka porcji szynki i tatary. Trochę się zjadło, a większość zanosiło do domu. Z tatarów robiło się kotlety. Ceny w kasynie były minimalne, niższe, niż koszt surowców.
    Kadra oficerska milicjantów miała wstęp do sklepów z żółtymi firankami. Panny, sznurem za mundurem mogły załapać się na luksusowe i deficytowe artykuły. Milicjanci, zaraz po oficerach wojskowych, mieli więc wzięcie, o! Mnie się podobały mundury marynarskie, ale marynarzy nie widywało się w moich stronach. No i kasyna marynarzy chyba niedostępne dla panien, bo na morzu. 😉
    A czym obecny policjant może zaimponować, ha? 😉
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. Tylko przez niecałe dwa lata korzystałem z tych żółtych firanek, gdy w stanie wojennym wbito mnie w mundurek wojskowy. Niecałe dwa lata, bo gdybym dłużej w tym tkwił to groził mi stały etat, a miałem zupełnie przeciwne plany. Obecny policjant to chyba nawet pały dobrej nie ma. 😉 😀
      Nie wiem czemu, ale mnie się podobały panie w mundurach, a jeszcze bardziej bez …

      Polubienie

  7. Iwona Zmyslona

    Trochę smutno mi się zrobiło, gdy czytałam post i komentarze. W każdej grupie zawodowej można znaleźć tych nierozgarniętych.Chociażby nasi posłowie.Czy wszyscy mówią mądrze i nie ośmieszają się? Prawdą jest, że górnicy, żołnierze i milicja zawsze byli uprzywilejowani, ale ryzyko utraty życia wśród nich było większe niż wśród pozostałych obywateli,dlatego musiano znaleźć sposób, by pozyskiwać ludzi do pracy w resortach mundurowych czy górnictwie. Wdowy po żołnierzach, którzy zginęli na misjach i po policjantach zabitych przez bandziorów, wiedzą że ich życie nie składało się tylko z zakupów w „Konsumach”.

    Polubienie

    1. Masz rację Iwonko, to nie jest miły temat, ani tym bardziej wesoły. Ale co robić, gdy do życia codziennego wdziera się polityka? Myślę, że gdyby „mundurowym” pozostawić swobodę poruszania się w obszarze obowiązującego prawa, to porządek publiczny by wyglądał zupełnie inaczej. Decyzje polityczne, aby np. ochraniać neonazistów, a bić obywateli RP zawsze wywołają taki skutek. Policja (i mundurowi) musi być apolityczna, dla dobra wszystkich, a nie tylko polityków.

      Polubienie

  8. Wyczytałam, bo przecież nie mogę pamiętać, że mundurowi, o których mówi powiedzenie nie dotyczy mundurowych o których pan Andrzej wspomina. Powiedzenie dotyczy czasów przedwojennych gdy to zeszmacenie munduru karane było kulką w łeb. Z własnej lub też innych , woli.
    Najpiękniejszą kobietą w mundurze jaką pamiętam, była zakonnicą. To też mundur-prawda ?

    Polubienie

    1. Najbardziej do powiedzenia „za mundurem panny sznurem” pasowała mi legenda/geneza Stokrotki, gdzie chodziło bardziej o efektowny wystrój żołnierza (ułani chłopcy malowani) a w mniejszym stopniu o jego wystrój duszy. Ale dla potrzeb postu nie ma to znaczenia, generalnie chodzi o to, czy jest „sznur”, czy raczej wstyd.

      Polubienie

    1. Jakieś 8-9 lat temu aplikowałem do firmy komputerowej. Podałem tematy szkoleń i praktyk jakie przechodziłem w poprzednich 20 latach, oraz skrótowo opisałem czym się zajmowałem. Po zawarciu umowy kadrówka przyznała się, że moje CV było nudne, bo ona się na tym nie znała … a decyzję podjęła filia IBM. Tak, ma Pani rację, to jest nudne, więc ja już podziękuję.

      Polubienie

  9. Ha ha ha ha ha ha ….samochwała w kącie stała…i co jeszcze wspaniałego pan dokonał ?… Pamiętam jak piał pan z zachwytu nad wykształceniem pana Cimoszewicza i muszę przyznać, że czasem niemal dostrzegam podobieństwo .
    Pomyślałam ,że pochwalę się koneksjami moich klientów, tak w ripoście ale, niestety, obowiązuje tajemnica zawodowa przez co niestety, pozostanę w cieniu pana dokonań.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.