Czyja dupa, czyja sprawa? O aborcji inaczej.

Jest takie powiedzenie – które jak zwykle nieco zmodyfikowałem na potrzebę sytuacji – „Kto mieczem wojuje, ten od pochwy ginie”. I wydaje się, że właśnie pan prezes ChWCz (ch*j wie czego) zginie marnie od dup Polek, które od października ub.r. dzielnie maszerują po ulicach Polski. Protest matek Polek popieram, a nawet sympatyzuję z tym ruchem społecznym, bo nie mam innego wyboru, dup też się boję, 😉 jest jednak kilka ale… Kwestia aborcji nie jest bowiem problemem z kategorii „zerojedynkowych” i nie wystarczy być trochę „za”, trochę „przeciw”, albo głosować i się nie cieszyć. Spróbujmy na ten problem spojrzeć z kilku stron. Uprzedzam jednak, że temat to trudny, prowokacyjny i niezbyt przyjemny w oglądzie. I tak:

1/ Gdybym był premierem to pewnie bym się zastanawiał po jaką cholerę kierować olbrzymie środki na szeroko rozumianą prokreację gatunku ludzkiego, który w ogólnym rozrachunku i tak nieuchronnie zmierza do samozagłady (nałogi, niezdrowy tryb życia, niszczenie środowiska, itd., itp., …)? Po co utrzymywać: a/ funkcjonowanie ośrodków zajmujących się ochroną zdrowia i wychowywaniem dzieci (żłobki, przedszkola, szkoły, uczelnie, szpitale), b/ instytucje przystosowywujące dzieci do życia w społeczeństwie (poradnie zdrowia psychospołecznego, ośrodki resocjalizacji), c/ pomoc w zakładaniu rodziny, itd., itp., … jeżeli dupa chce wszystkiego, poza byciem inkubatorem (temat do rozwinięcia)? Czy nie lepiej by było jednostki upośledzone psychofizycznie (zarówno rodziców jak i ich dzieci), lub nieprzydatne ze względów społecznych wywozić, np. do Rozewia, i tam – jak w starożytnej Sparcie – strącać je ze skał do morza? Wszak jeden despotyczny dyktatorek już w minionym wieku stwierdził, że: „śmierć jednego dziecka to tragedia dla matki, śmierć tysięcy dzieci to statystyka”,

2/ Gdybym jednak był „tylko” ministrem ds. polityki społecznej, rodzinnej, oświatowej, itp., to zacząłbym się zastanawiać dlaczego dzieci (nawet te nienarodzone) coraz częściej stają się głównie wygodnym elementem rozgrywki pomiędzy dorosłymi nie potrafiącymi uporządkować swojego życia? Partnerzy szantażują się dzieckiem zarówno przed zakładaniem związku małżeńskiego, jak i po rozwiązaniu tego związku. Liczba rozwodów nie ustępuje przecież ilości nie zalegalizowanych związków hetero i homoseksualnych. O życiu dziecka w rodzinach patologicznych nie ma co rozprawiać, bo jest to tragedia. Ogrom aborcji, zarówno tych operacyjnych jak i farmakologicznych, świadczy o paradoksalnie niskim poziomie rozwoju umysłowego niedoszłych rodziców, a dokonywane na tym tle najpoważniejsze przestępstwa z brutalnymi morderstwami całych rodzin łącznie dowodzą, że dziecko najczęściej jest tylko „kartą przetargową” do wymuszenia określonych benefitów ze strony państwa lub partnera.

3/ Gdybym był ministrem zdrowia, albo jakimś pieprzonym pośliną, czy czarnosukienkowym biznesmenem, to miałbym w doopie dobro matki i dziecka, bo dla mnie ważne by były tylko dochody dla mnie, dla mojej grupy zawodowej, i dla znajomego narciarza, który poza maseczkami może także sprzedawać tabletki poronne. Niech więc dzieci rodzą się zdrowe, chore, lub nawet martwe, byleby tylko były zdolne – one, lub ich rodzice – do wnoszenia opłat na tacę, albo na osobiste konta białych fartuchów za niezbędne czynności. Jako lekarz mógłbym bez przeszkód np. dokonywać aborcji, a potem długofalowo leczyć niedoszłą matkę z bezpłodności, albo nawet stosować metodę „in vitro”, i potem walczyć z ewentualnymi objawami nieprawidłowego rozwoju „in vitrowca”, bo przecież „pecunia – w przeciwieństwie do rządu – non olet”.

4/ Gdybym jednak był ministrem odpowiedzialnym m.in. za naukę, oświatę i kulturę to pewnie miałbym problem nie do rozwiązania. Bo jak nauczać, albo chociaż wytłumaczyć płaskoziemcom, czy ich oponentom kiedy zaczyna się człowiek? Można się bowiem bawić, upajać i epatować otoczenie umiejętnością elastycznego definiowania pojęcia człowieka, dziecka, płodu, czy zarodka, ale to jednak do niczego nie prowadzi. Osiągnięcia nauki w zakresie np. biotechnologii molekularnej wskazują, że człowiek może się rodzić (tworzyć, kreować) na wiele tygodni nawet przed zapłodnieniem. Potwierdzono bowiem, że u osób pozostających w bliskim kontakcie, i niekoniecznie płciowym, dochodzi nie tylko do swoistej komunikacji pomiędzy genotypem matki i genotypem ojca, ale i do modyfikacji zestawu genów u ojca np. w procesie spermatogenezy.

5/ Gdybym był ministrem sprawiedliwości (tfu, tfu, tfu) to pewnie jak najszybciej bym starał się skonstruować i opublikować „prawo do życia”, które by mogło być zastosowane dla wszystkich form naszego życia, a nawet tych jeszcze niedostrzegalnych. Bo przecież nawet obecni idioci wymierzający sprawiedliwość „po ichniemu” zapewne dostrzegają różnice pomiędzy: a/ człowiekiem w pełni dojrzałym, wykształconym psychofizycznie, zdolnym do samodzielnego działania, b/ młodzieżą nie mającą doświadczenia w życiu psychospołecznym, c/ dziećmi pozostającymi pod opieką rodzicielską, d/ noworodkami, e/ płodami, f/ zarodkami, oraz innymi formami życia o których nawet filozofom się nie śniło. Skretyniałym czerepom chcącym zarządzać dupami matek przypomnę więc, że z punktu widzenia prawa (dot. cywilizowanych społeczności) człowiek to nie dziecko, dziecko to nie noworodek, noworodek to nie płód, płód to nie zarodek, zarodek to nie zapłodniona komórka jajowa i tym bardziej nie dziecko.

Oczywiście w tych powyższych rozważaniach, wartościujących poszczególne etapy rozwoju człowieka, można „jechać” jeszcze dalej, ale nie jest to zajęcie dla przygłupów, przypadkowo zajmujących się tworzeniem prawa aborcyjnego. To dlatego od kilkunastu lat wymyślono „cennik” życia ludzkiego, który doskonale funkcjonuje w wysoko rozwiniętych cywilizacyjnie państwach. Punktowa klasyfikacja jednostek ludzkich sprawdza się tam, gdzie niezbędna jest szybka reakcja (np. podczas jazdy autonomicznym samochodem) umożliwiająca np. ratowanie życia w trudnych sytuacjach. Przykładowo w Chinach to nie człowiek (lekarz), albo mały szeregowy poseł, decyduje np. o tym komu podać respirator tylko Sztuczna Inteligencja. U nas na razie o problemach opisanych wyżej decyduje inteligencja bezobjawowa. A więc cieszę się, że jestem tylko blogerem i nie muszę się zastanawiać co by było gdyby … Niech się nad tym zastanawiają ci co biorą grube pieniądze za „nicnierobienie”.

30 uwag do wpisu “Czyja dupa, czyja sprawa? O aborcji inaczej.

  1. Generalnie byłem przeciwnikiem aborcji na życzenie, w innych sytuacjach stoję po stronie kobiet. Zmieniłem jednak zdanie. Na dzień dzisiejszy jestem za podróżami w ….. przyszłość, tak dla sprawdzenia co z tej zygoty wyrośnie. Mając taką technologie gdyby mama Kaczyńska, pokój jej duszy, chciała abortować bliźniaki wiedząc ile krwi napsują ludziom to jestem za. Albo na przykład mama od dochodzeniowego ze Smoleńska. Definitywnie abortować. Niestety nie ma takiej technologii. W tym wypadku zgadzam się z komediantem Georgem Carlinem, który mówi, że przeciwnicy aborcji martwią się o płód. Jak już się dzieciak urodzi to mają go kompletnie w dupie. Przypominają sobie o nim w wieku poborowym…mięsa armatniego nigdy za dużo. Ot i cała prawda o aborcji.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Wydaje mi się, że każdy przypadek podejmowania decyzji o aborcji jest na tyle indywidualny, że nie powinien być poddawany uogólnionym przepisom, a potencjalna matka nie powinna być pozostawiona sama sobie. To jest zbyt poważna sprawa, aby pozostawić to durnym przepisom prawa ustanowionym przez jeszcze bardziej durnych autorów. Wg mnie to rodzice, albo nawet dalsza rodzina, są jedynymi osobami mogącymi decydować o terminacji. Lekarz, psycholog, czy prawnik powinien być tylko doradcą, a sędzia i prokurator nie mają tutaj nic do roboty. Rodzi to jednak określone konsekwencje, i zakres odpowiedzialności, nie przed sądem, ale przed własnym sumieniem.

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Zgadzam się w całej rozciągłości. Nie przekonują mnie w tym zakresie żadne nakazy i zakazy. A już najbardziej złości mnie to ich fałszywe pojęcie sumienia. Nie patrzą na swoje lubią martwić się cudzym.

        Polubione przez 1 osoba

        1. Tak, to jest zastanawiające … Kilka godzin temu – jako ludzkość – wylądowaliśmy na Marsie, a nadal nie potrafimy uregulować najprostszych ziemskich spraw, poczynając od takich jak np.: ochrona środowiska, pokój światowy … aż do kwestii prawa do aborcji, eutanazji, i „in vitro”.

          Polubione przez 2 ludzi

    1. A więc witaj w klubie! Ja też w miarę postępu odkryć i nieoczekiwanej kapitulacji nauki przed Nieznanym czuję się coraz bardziej zagubiony. Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało mi się, że farmakologia poronna i ew. aborcja w jakimś rozsądnym dla medycyny, prawa i psychologii czasie załatwia sprawę, a tymczasem …

      Polubione przez 1 osoba

  2. tonette.

    A mnie bawią te inwektywy rzucane hurtem na tych co są za ,a nawet przeciw aborcji.Naturalnie
    nie może się odbyć bez komunistów,bolszewików,SBków czy PZPRowców.O jednym jednak nikt nie raczy nawet dychnąć.Otóż obrońcy życia napoczętego,dzięki ciągłemu praniu mózgu ,zapominają’ dodać,że wg historii (tej prawdziwej,nie IPN),że równie jak oni zażarcie walczyli z tematem ludzie Hitlera.Co w dzisiejszych czasach wydawałoby się niekiepskim faux pas,
    zwłaszcza przy obecnym natężeniu wspominek w mendiach.Tak,że stare,ale jare przysłowie; przyganiał kocioł garnkowi wraca rykoszetem.Podobnie jak; nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.W naszym przypadku idzie łeb w łeb.Cóż se nie możem kiej se lubim.Jednak wydaje się iż to są ostatnie podrygi śmierdzącej ostrygi.Jak tylko Biden & ferajna dobiją resztki białasów,
    wezmą się za ,naszych’ type Kaja Godek & Co..Więc po co tą żabę jeść?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Słusznie zauważasz … życie jest pełne paradoksów. Mnie też by bawiła ta wojna aborcyjna, gdyby nie to, że w cieniu rozgrywają się autentyczne życiowe dramaty tych osób, które zawierzyły tym co byli za, albo tym co byli przeciw aborcji. I to wkurwia najbardziej.
      Być może, że „Biden & ferajna” dobiją tych co namieszali w głowach „ciemnej ludzie”, i „wezmą się za resztę”, ale w międzyczasie takie „kajagodki” nachapią się władzy i kasy, pozostawiając za sobą ludzkie dramaty.

      Polubione przez 1 osoba

  3. tonette.

    Pomyśleć,że niegdyś żył sobie taki Francuz Jean Effel,który wyśmiewał ichnich kajegodków za pomocą rysunków,gdzie myślą przewodnią były wierzenia iż dzieci są znajdowane w kapuście.
    Ponieważ czasy się zmieniły,prawdopodobnie 0,5% pogłowia dzisiejszego zrozumiałoby ironię
    wynikającą z tych grafik.Chociaż,coś w tym jest,gdyż kapusta jest jednym z punktów CV większości ,naszych’ polityków.Akurat dzisiaj czytam o jakże ,prześmiewczej’ propozycji jaką chcą nam zaproponować obrońcy życia napoczętego,którzy jeszcze nie wygrali,a już martwią się o łóżkowy kanibalizm.Jeśli to przejdzie,Francuzi nam tego nie wybaczą.I tu widzę wreszcie pole do popisu dla europosłanki Spurek.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Bartosz Stefański

    Witaj Andzeju,
    Bardzo słuszne wykazanie, że leży w tym k…(raju) właściwie wszystko.
    I dlatego polityciątka pozamiatają problemy pod dywan.
    Bo jak tu ruszyć zaniedbania w szkolnictwie?
    I nie chodzi o wiedzę z edukacji seksualnej, ani wychowanie do życia w rodzinie.
    Bo co z tego, że ludzie wiedzą o stosowaniu np. antykoncepcji, jeśli tego nie zastosują, bo górę weźmie pożądanie zamiast szacunku i odpowiedzialności za drugą osobę. Potencjalne dziecko, partnera, ale też czasem za swojego rodzica (czy przez nieplanowaną ciążę nie dostanie np. zawału). Za inne rodzeństwo dziecka itp.

    I teraz pytanie gdzie tego uczą?
    odpowiedź dosłownie NIGDZIE, bo odczuć i uczuć uczymy się doświadczając.O ile wywołać u kogoś doświadczenie bólu potrafi każdy. Z innymi uczuciami to już trudno.

    Aż mnie zaintrygowałeś do założenia znów bloga tylko gdzie :-/

    Polubienie

    1. Tego, że „Polska w ruinie” nie musiałem wykazywać, bo to widać, słychać i czuć. 😉 Wiadomo też, że jeszcze przez długi czas każda kolejna opcja polityczna niczego nie naprawi, bo jest tak samo umoczona. To długi proces, który może przyspieszyć tylko jakaś katastrofa, albo niespodziewany kryzys.
      Uczucia to skomplikowane cechy homo sapiensa nie dające się ująć w jakieś ramy i jak widać w zaniku u osób „zakładających” rodziny.
      Miałem nadzieję, że wrócisz do pisania na blogu, ale jeżeli wolisz założyć nowy to życzę powodzenia. Tylko daj znać o sobie. 😉

      Polubienie

        1. Byłem, widziałem i czytałem interesujący post na Twoim nowym miejscu. Komentarza jednak nie udało mi się zostawić, bo na salonie (zwanym też „psychiatrykiem”) już nie piszę od prawie 8 lat. Podobnie jest z „szajsbukiem”, gdzie ciągle trzeba uzupełniać dane osobowe. Wydaje się więc, że nasz jedyny kontakt to tu i teraz.

          Polubienie

          1. spodziewałem się, że osoby z którymi pisywałem nie zdołają tam zostawić komentarza. Zresztą po czasie, który mi zajmuje odpisywanie na komentarz do dwóch godzin (szczególnie u Ciebie) najbardziej mnie cieszy, że ktoś czyta. A jeszcze jak ktoś zdoła zastosować z pożytkiem dla większego grona to będzie super 🙂 do FB nigdy nie czułem mięty.. a co do Salonu właśnie skusiła mnie ta zła sława… lubie tu odpisywać,chociaż częściej tu czytam niż odpisuję.
            Szczególnie teraz gdy 10 dni po szczepieniu emeryci trafiają na sor, zdarza mi się telefon w trakcie pisania komentarza i jest „Bartuś Ty się znasz mógłbyś…”

            Polubienie

          2. To, że „nie zdołałem” zostawić u Ciebie komentarza nie wynika z braku umięjętności tylko niechęci zarówno do „Salonu24” jak i do „Fb”. Myślę, że nie trzeba tłumaczyć tego bliżej …
            Jeszcze ok. 10 lat temu było właśnie odwrotnie, chcąc skomentować jakiś wpis musiałem przejść całą procedurę, która była o wiele bardziej skomplikowana, bo wtedy trzeba było udokumentować swoje kwalifikacje i mieć wprowadzających. Mimo tego sporów i procesów sądowych było coraz więcej, bo ludź to jest ludź.
            Od kilku lat widzę, że były psychiatryk podnosi się z upadku, ale dla mnie szkoda na to czasu.

            Polubienie

  5. Okropnym jest to, że mimo iż mnóstwo ludzi nie zgadza się z obecnym stanem rzeczy ustalonym ostatnio przez rząd, to nie można zrobić referendum w tej sprawie. Jakim cudem tak dużo ludzi protestuje, a rząd i tak z uporem maniaka ma prawo zrobić po swojemu? Kiedyś tę gównoburzę oglądało się ze zdenerwowaniem i obrzydzeniem. Teraz te emocje zostały zastąpione przez strach i niedowierzanie.

    Polubienie

    1. Witam BurgundowyKangurze.
      Myślę, że akurat ten problem nie nadaje się do rozwiązywania w drodze referendum. To jest zadanie głównie dla rodziców, lekarzy, psychologów, filozofów i ew. innych specjalności. Każdy przypadek poczęcia życia ludzkiego jest dla nas nadal wielką tajemnicą.

      Polubienie

  6. Iwona Zmyslona

    Nie dalej jak dzisiejszego ranka, zastanawiałam się dlaczego, zaniedbałam czytanie Twojego bloga. Weszłam by poczytać i znów jestem głupsza niż but z lewej nogi. Jesteś tak przewrotny i ironiczny w tym , o czym piszesz, że nie wiem jak to skomentować. Dlatego pozostawiam tylko życzenia zdrowia i pozdrowienia.

    Polubienie

    1. Witam Cię Iwonko. Miło, że zajrzałaś do tego pokręconego bloga. Masz rację, że ironia i przewrotność zdominowały treść moich postów. Nie da się jednak inaczej widząc to co się dzieje wokół. Fałsz, obłuda, cynizm i hipokryzja lejąca się z ust obecnej i wcześniejszych opcji politycznych zarządzających Polską zmusza do przyjęcia tego samego języka.
      W przeszłości byłem fanem PZPR, „Solidarności”, a nawet fascynowały mnie zadania wykonywane przez SB. Nigdy jednak do tych formacji nie wstąpiłem. Podobnie było w III RP. Jeżeli do tego dodać, że w mojej pracy zawodowej (ponad 46 lat) byłem i robotnikiem i kierownikiem, samorządowcem i urzędnikiem, ekspertem i dziennikarzem, a ponad 44 lata to praca na samodzielnych specjalistycznych stanowiskach to masz odpowiedź na postawione wątpliwości.
      Nie widzę więc powodu abym miał popierać zdemoralizowane PO, PiS, SLD, czy jakąś kolejną frakcję polityczną, ale bawi mnie wyciąganie brudów i nieprawidłowości w każdej z tych opcji.
      Uważam też, że powinniśmy jak najszybciej odejść od wzajemnego kategoryzowania i selekcjonowania siebie nawzajem. Jesteś jedną z niewielu osób z którą zawsze można swobodnie i inteligentnie dyskutować bez zastanawiania się czy np. praktykujesz w Kościele, czy może jesteś fanką LGBT, popierasz aborcję, czy jesteś przeciw, itd., itp., …
      Dziękuję za wizytę i serdecznie pozdrawiam. Życzę dużo zdrówka.

      Polubienie

  7. Iwona Zmyslona

    Nie mam tak bogatego życiorysu jak Ty, pracowałam zaledwie 10 lat, ale nastała wolność i demokracja-odesłano mnie na zieloną trawkę z 500 zł rentą. Jako dziecko w rodzinnej wsi mojej matki poznałam wspaniałego księdza, który urzekł mnie inteligencją i podejściem do człowieka. Wiele lat myślałam, że wszyscy duchowni są tacy. Potem jako córka wojskowego miałam zakaz chodzenia do kościoła. Miałam przyjaciela geja, który był mi życzliwszy niż niejeden heteroseksualny. Ludzi oceniam indywidualnie, a nie na podstawie przynależności partyjnej, upodobań czy preferencji seksualnych. Jako człowiek, który urodził się kaleki, uważam, że rodzice i tylko oni mają prawo decydować o tym, czy będą na siłach wychowywać ułomne dziecko . Z pewnością nie powinni o tym decydować mężczyźni, którzy nie założyli rodziny(bo nic nie wiedzą o trudach zapewnienia jej godziwych warunków życia), ludzie uważający się za obrońców życia poczętego, którzy jednak nie przejmują się losem dzieci już urodzonych, nad którymi znęcają się rodzice lub porzucają(przeważająca liczba dzieci w domach dziecka, to sieroty społeczne, które mają rodziców,ale odebrano im prawo do wychowywania lub sami z dzieci zrezygnowali). Za życzenia zdrowia serdecznie dziękuję i wyrażam nadzieję, że Tobie i Rodzinie będzie się wiodło zdrowo, szczęśliwie i w dostatku, bez względu na rządzącą w danym momencie partię(bo niestety, żadna z obecnie istniejących na scenie politycznej, nie potrafi rządzić należycie). Uściski.

    Polubienie

    1. Tego się nie spodziewałem, że pomimo tak znacznej różnicy (ja zwalczam, a Ty popierasz Kościół) zgodzimy się w tej najważniejszej obecnie kwestii. Ja też bowiem uważam, że o przyszłości zarodka, embrionu, i płodu powinni decydować wyłącznie rodzice. Pozostałe środowiska (Kościół, rząd, sądy, lekarze) mogą tylko doradzać. I to jest dobry prognostyk na przyszłość, bo tam, gdzie strony (przeciwnicy) chcą się porozumieć, tam na pewno do porozumienia dojdzie.

      Dzięki za życzenia

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.