„Śmieciuch” rewelacyjny wypiek świąteczny

Dziwne rzeczy dzieją się ostatnio z moim blogiem, postanowiłem więc przetestować publikację tematów apolitycznych i bezstresowych. Idą święta, na blogach roi się od przepisów kulinarnych, może więc i mój rewelacyjny sposób regeneracji ciast na coś się przyda. Przepis powstał pod koniec lat 60′ ub. wieku, gdy jeszcze nie stosowano polepszaczy, konserwantów, utwardzaczy do kremów, zmiękczaczy do wsadów, itp. cudów chemii spożywczej.

W naszym wielorodzinnym domu panował zwyczaj, że każda rodzina specjalizowała się w jakiejś dziedzinie kulinarnej. Ktoś piekł pączki, ktoś inny chrusty, inny ktoś wybornie wypiekał drożdżówki, bezy i pierniki. W efekcie stoły uginały się pod świątecznym jadłem, nawet w czasach kartkowego kryzysu. Problemem było jednak to, że prawie zawsze po kilku dniach pyszne wypieki robiły się mniej pyszne, twardawe, i pozostawały te mniej smakowite kąski, czyli t.zw. dupki ciast, albo nieco przypalone brzegi.

I wtedy zdecydowałem się na pierwszy kulinarny eksperyment. Sukces był natychmiastowy. Podaję więc niezawodny przepis. Podstawą wszystkich wyrobów jest spirytus w ilości ok. 0,5 l. na jednego kucharza /cukiernika. Z podanej ilości odlewamy połowę do własnej konsumpcji, reszta będzie stanowiła dodatek do kremów wykonanych na bazie jaj, margaryny (ew. masła i żelatyny), kakao, oraz przypraw i esencji zapachowych. Dalsza część obróbki będzie przypominała raczej zaprawę cementową posłużę się więc terminologią budowlaną. Z części konsumpcyjnej wypijamy 100 g alkoholu i przystępujemy do pracy.

Składniki grupujemy według: a/ ich twardości (np. wyschnięte dupki ciast, stare pączki, chrusty, pierniki, itp.), b/ zawartości (tutaj znajdą się środki serników, szarlotek, makowców, keksów), i koloru c/ mak, powidła, sery. Wszystkie składniki rozdrabniamy do wielkości orzecha laskowego. Brzegi i dno tortownicy smarujemy masłem i obsypujemy przesianą bułką tartą zmieszaną z kakao, na tym delikatnie układamy warstwę suchego ciasta (mogą być też pokruszone herbatniki, lub tp.), którą skrapiamy alkoholem zmieszanym z esencją zapachową, i wylewamy 1-2 cm. warstwę kremu zrobionego na bazie twardej margaryny, lub masła zmieszanego z żelatyną. Całość wstawiamy do lodówki.

Gdy masa lekko utwardzi się wykładamy na niej na przemian różniące się kolorem środki ciast. Jeżeli warstwa jest zbyt sucha i twarda skrapiamy obficie zaprawą alkoholową j.w., gdy mokra przesypujemy „kakałem” i np. drobno zmielonymi orzechami zmieszanymi z bułką tartą i całość zalewamy kremem, po zabarwieniu go np. kawą rozpuszczalną. Można też dorzucić gotowych bakalii. Czynności te powtarzamy, w zależności od ilości posiadanych produktów. Na wierzch śmieciucha nakładamy resztki kremów wymieszane z kakao, lub kawą. Finis coronat opus

A teraz kilka uwag dotyczących wyrobu kremów. Aby nie korzystać ze sztucznych poprawiaczy żółtka ubijamy na parze ze szczyptą soli albo kilkoma kroplami octu dodanego w trakcie miksowania, cukier dodajemy do momentu, gdy już nie będzie chciał się rozpuszczać, a masa stanie się gęsta i twarda. Wtedy dodajemy ciepłą margarynę, albo masło zmieszane z żelatyną. Ilości nie podaję, bo dobry kucharz poradzi sobie z odpowiednimi proporcjami. Wszelkie dodatki mieszamy ręcznie, aby „kremu nie zamęczyć”, bo może się wtedy zwarzyć. Tak wykonany krem jest bardzo słodki, musimy go więc „przełamać” innym smakiem. Można to zrobić dodając sól, kwasek cytrynowy (lub sok), cynamon, gorzkie kawy rozpuszczalne, albo – co ja preferuję – spirytus.

Jeżeli zależy nam, aby śmieciuch był różnokolorowy to poszczególne kremy zabarwiamy następująco: biały tylko cukrem, żółty kurkumą, czerwony wyciągiem z buraczków, niebieski jagodami. Najlepszy śmieciuch powinien wagowo składać się w równej części z kremu i resztek ciast świątecznych. Należy też uważać, aby składniki rozmieszczać w miarę możliwości równomiernie na całej powierzchni śmieciucha. Niestety śmieciuch nie nadaje się od razu do konsumpcji, bo poszczególne jego warstwy muszą się „przegryźć” z alkoholem, co trwa nawet kilkanaście godzin. W międzyczasie my też się przegryzamy resztą alkoholu konsumpcyjnego.
.