Aborcja. Część 8. Parasolkowy marsz.

Starsi Czytelnicy zapewne pamiętają, że t.zw. „system demokracji ludowej”, niesłusznie nazywany także komuną, obalił w 1980 r. „ciemny lud” za pomocą demokratycznych procedur. Dzisiaj po latach wertowania teczek można także, nieco wstydliwie, przyznać, że jesteśmy jedynym jak dotąd krajem na świecie w którym strajkujący robotnicy obalili samych siebie. 😉 😀 Nie ulega wątpliwości, że PPR (Parasolkowe Pospolite Ruszenie), czyli t.zw. marsz parasolkowy nabiera podobnego charakteru.

 

Prawie 52-procentowy potencjalny suweren postanowił bowiem wyjść na ulice i pokazać, że ma w dupie 17-procentowego suwerena, który przypadkowo dał władzę nieodpowiedzialnym osobnikom o podejrzanej proweniencji. Czy w takiej sytuacji PPR-owi uda się zawrócić koło historii i pod pozorem walki o prawo do aborcji, obalić przywódców „ciemnego luda”, albo chociażby utworzyć liczącą się opozycyjną siłę polityczną?

 

Pozornie to się może udać, bowiem nawet tacy pesymiści jak ja, popierają PPR widząc, że jest to w chwili obecnej jedyna realna siła zdolna oprzeć się autokratycznym zapędom oszalałych fanatyków. Ale co potem? Nie sztuka przecież – tak jak w 1980 r. – pod pozorem walki o tanią wódę i zagrychę zgromadzić miliony osób, a nawet przejąć władzę. Bo „rządzić też trza umić”. A więc wojna płci i wojna cywilizacji życia i śmierci! Zanim jednak pozabijamy się na blogach, ulicach i w łóżkach warto uzmysłowić sobie o co się bijemy, i o co powinniśmy się bić.

 

Spróbujmy zatem scharakteryzować i opisać wyłaniające się obozy:

Czarne parasolki. Na razie jest to bliżej niezidentyfikowana grupa społeczna składająca się głównie z osób niespolaryzowanych politycznie, i protestujących przeciw naruszaniu dotychczasowego „kompromisu aborcyjnego”. Argumenty to najczęściej: moja dupa moja sprawa, zarodek to może nie wyrostek, ale i też nie człowiek, brak opieki i pomocy ze strony państwa. W ostateczności do boju rzuca się prowokacyjne wystąpienia w stylu Natalii Przybysz:http://wyborcza.pl/7,95891,20881188,natalia-przybysz-opowiedziala-o-wlasnej-aborcji-niestety-w.html

Partie polityczne proaborcyjne. Praktycznie są to partie lewicowe, lewicujące i „lewitujące”. Do tych ostatnich można zaliczyć te partie, którym kwestia aborcji wisi jak kilo kitu …, a uczestnictwo w sporze traktują jak dobrą odskocznię dla zdobycia poparcia na słupkach. Tutaj przeważająca opinia to taka, że człowiek zaczyna się dopiero po wykształceniu mózgu, i że aborcji można dokonywać w okresie od 4 do ok. 7 tygodni po zapłodnieniu. Argument „od do” oczywiście jest uzależniony od innych argumentów materialnych.

Partie polityczne antyaborcyjne. To głównie PiS, oraz satelickie ugrupowania społeczne, związkowe i prokościelne, typu „pro-life”, „Ordo Iuris”, itp. Według nich człowiek zaczyna się po zapłodnieniu, i jako taki podlega ochronie życia w całej swojej fazie rozwojowej aż do śmierci. Nie próbujmy jednak dowiedzieć się z jakimi argumentami protestujący idą do boju, bo możemy dostać krzyżem przez łeb.

Grupy społeczne niezorganizowane. Osoby wspierające ruchy pro-, lub anty- aborcyjne. Są to przeważnie małżonkowie (nierzadko po rozwodzie), emeryci, osoby bezdzietne, lub w t.zw. wieku „poprodukcyjnym”. Tym osobom z reguły odmawia się prawa do wypowiadania się na temat prawa aborcyjnego – niesłusznie zresztą, bo jak kobieta ściśnie pośladki to i urodzi nawet po „sześćdziesiątce”. Facet nie musi niczego ściskać, bo zapładniać może nawet po śmierci.

Lekarze i farmaceuci. Grupy zawodowe materialnie zainteresowane w utrzymaniu obecnego stanu prawnego, lub złagodzeniu przepisów aborcyjnych. Zaznacza się wyraźny podział na politykę i sumienie lekarza. Podział ten jednak błyskawicznie zostaje odsuwany na bok, gdy pojawia się kasa, albo argument siły (znajomy króliczka, policja, mafia). Charakterystycznym przykładem jest tutaj profesor „Skrobanka”, który zabił kilka tysięcy dzieci (czytaj zarodków), ale wydaje mu się, że po przemalowaniu barw politycznych nadal posiada nieskazitelne sumienie.

Można jeszcze wymieniać sporo wyraźnie odcinających się od siebie grup społecznych, jak np. a/ Kościół i parakościelne organizacje, czy b/ Placówki Opieki Społecznej, ale te pomijamy, bo raczej nie wyjdą z protestem na ulice. Mając teraz taki przegląd możemy wybrać sobie dowolną grupę społeczną i pomaszerować w przekonaniu, że naszymi nogami możemy wykopać niechcianą „Dobrą zmianę”. A jak dobrze się rozejrzymy to możemy trafić nawet do grupy w której za udział w marszu wypłacą nam dodatkowo „dniówkę”.

 

Ciekawe, a może nawet najciekawsze, jest natomiast stanowisko Państwa. Oczywiście nie tego teoretycznego w wydaniu POPIS-dowatych styropianowych polityków, ale państwa zaangażowanego w rozsądną, ucywilizowaną politykę rozwoju demograficznego. Bo, czy można bez zastrzeżeń zgadzać się ze stwierdzeniem, że „dupa matki to jej sprawa”? Zapewne tak jest, i powinno być, w państwach, gdzie jeszcze panuje niewolnictwo, ludożerstwo, i nikt nie słyszał o emeryturach, czy społecznej służbie zdrowia. U nas, gdzie h… d… i kamienie, naczelnik państwa grzebie sobie tymi swoimi „tłustymi rączkami” w dupach Matek Polek w nadziei, że znajdzie tam jakieś słupki poparcia. Niestety, nie wie biedaczysko, że słupki tam bywają, nawet drgają, ale nie zostają na zawsze. 😉
.

12 uwag do wpisu “Aborcja. Część 8. Parasolkowy marsz.

  1. ~Ryszard

    Kwestia wystąpienia N. Przybysz to chyba klasyczny wypadek przy pracy. Kobitka chciała dobrze, a wyszło jak najgorzej. Poza tym teraz to już chyba nie można mówić o „Czarnych parasolkach” jak o ruchu tylko proaborcyjnym. Padają zupełnie inne postulaty, i może wreszcie kobitki dobiją się do władzy. Gorzej na pewno nie będzie.

    Polubienie

    1. anzai

      To jest klasyczny przypadek, ale dla tych siedzą w tej „branży”. Dla „ciemnego luda” i przypadkowych obserwatorów to jest tylko temat dobry do mielenia w mediach.

      Polubienie

  2. Niektórzy nagle zaczęli mieć sumienie, gdy zmieniła się opcja. Inni powtarzają jak mantrę te same słowa, chociaż widać po braku argumentów, że to nie oni wymyślili. Jeden z drugim wmawiają ogółowi, że protestujący są niedouczeni, naiwni lub bez sumienia.
    Szkoda, że nie ma jakiejś spójnej siły sprawczej (nie wiem jak to lepiej nazwać) która zrobiłaby z tym porządek raz a dobrze. Może gdybyśmy mieli innego prezydenta…

    Polubienie

    1. anzai

      Prezydent nie ma ani chęci, ani kompetencji, ani uprawnień. W ogóle cała ta ekipa to „Dobra zmiana”, ale na czasy późno Gomułkowskie … ręce i nogi opadają. 😉

      Polubienie

      1. I w tym problem, że wśród opozycji nie ma nikogo, kto porwałby ludzi. Na razie tylko parasolki 😉 Nie powielam hasła „Moja d…a, moja sprawa”, ale nie jest to także sprawa ani Ordo Iuris, ani jedynie słusznej partii rządzącej i grzebać w wyżej wymienionej (nawet metaforycznie) – nie dam 😉

        Polubienie

        1. anzai

          Witam nowego gościa!
          Nasuwa się takie stwierdzenie, że we wszystkim potrzebny jest umiar, a w sprawach od d… szczególnie. 😉
          Co do autorytetów to faktycznie zostały tylko same niedobitki, a nowych kadr nie widać. I co to będzie? Cicho wszędzie głucho wszędzie co to będzie. 😉

          Polubienie

  3. ~Honiewicz

    Z lekką nutą ironii do sprawy się odniosę: – „Bo, czy można bez zastrzeżeń zgadzać się ze stwierdzeniem, że „dupa matki to jej sprawa”? – Tylko jakiej natury masz zastrzeżenia? Jeśli te, które „cięgiem” wymieniłeś,to nie mają uzasadnienia w świetle cywilizacyjnych zdobyczy (wolność, godność, swoboda), by nie uznać, że każda dupa jest dupą i nic do niej komukolwiek z preziem o nikczemnym wzroście również.
    I tymi w sukienkach, którym łapki spuchły od trzepania ….. a wrzeszczą najgłośniej.

    Kobieta też człowiek i ma prawo do respektowania jej wolności zapisanej w konstytucji.

    O tym profesorze „skrobance” wspomniałeś. Mam go za wyjątkowego odrażającego mentalnie faceta.

    P.S. Ta panienka z tzw. „szoł” pewnie w depresji trwa od roku po skrobance i przez to wyjawiła zbrodnię swoją niesłychaną i poddała się osądowi ludu polskiego.
    A lud, jak lud: Jedni na stos z nią, drudzy jaja sobie robią z panienki.
    Każda głupota tak się kończy.

    Polubienie

    1. anzai

      Dupa, czy gardło … na jedno wychodzi. Zapewne Ty także w dzieciństwie, nie słuchając starszych, chodziłeś zimą bez czapki i szalika, ja np. wychodziłem z domu ubrany, a za drzwiami szalik i czapka wędrowały do tornistra, i do szkoły przychodziłem zmarznięty, ale za to bohaterski. Kto by zwracał uwagę na to, że potem bolało gardło. 😉 😀
      Podobnie jest chyba z Nataszą P., która uznała, że to jej sprawa, wyskrobała, a gdy zaczną się problemy, to wtedy „resztą” zajmie się służba zdrowia, ale za nasze publiczne pieniądze. I to, czyli dupa, wtedy staje się już publiczną sprawą.
      Jak wiesz ja mam b. liberalny stosunek do aborcji. Uważam, że jest to wyłączny problem rodziców biologicznych, pod warunkiem, że ich decyzja będzie zarejestrowana i wywoła odpowiednie skutki w strukturach kościelnych, służbie zdrowia, prawach rodzicielskich, itd… Tego jednak panie nie chcą.

      Polubienie

    1. anzai

      To mamy podobne odczucia. A ten pomysł z aborcją poronionych pomysłów jest super. Nie wiadomo tylko z jakich obszarów to wyskrobywać, bo na marszach nietrudno rozróżnić amatorów od zawodowców. A ci drudzy, wiadomo, mogą bez problemu z marszu czarnego przejść do białego … za odpowiednią gratyfikacją. 😉

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.