Recepta na uzdrowienie Rzeczypospolitej

Polska to nie tylko „bardzo dziwna kraj. Polska to jest bardzo ciekawa kraj!” – jak mawiał Zulu-Gula. Kiedyś mieliśmy Zulu-Gula teraz mamy Ktula, ale pewnie za chwilę będziemy mieli jakiegoś innego Ciula. Świat się zmienia, ciągle na gorsze. Narzekamy na tych co zamienili nasz kraj w ruinę, ale nie ma żadnych prób poprawienia tego stanu, czyli wyizolowania i rozliczenia szkodników, bo „tam, gdzie ludzi kupa, tam i Herkules dupa”. Pomijając pierwszy kontraktowy sejm pozostałe Zgromadzenia Ogólne, i ci co ich wybrali, to właśnie ludzi kupa, która dobro Rzeczypospolitej miała i ma w doopie, a rączki ma obie lewe przystosowane tylko do brania dla siebie, swojej rodziny, znajomych i dalszych „matek, żon, córek i kochanków”. Nie lepiej jest z nami ziomalami, ale o tym będzie kolejny post. Na razie zajmiemy się n-tą „Naprawą Rzeczypospolitej”.

Jak fama głosi naprawienie tego co zepsuł ogólnie rozumiany Etos Solidarności potrwa lata świetlne i być może nigdy się nie skończy. Co jednak możemy zrobić w przypadku gdyby nagle okazało się, że po wyborach ta ważniejsza władza uciekła „drogą na Zaleszczyki”, a reszta władzy leży i kwiczy na ulicy, i nikt nie chce jej podnieść. Otóż recepta jest niezwykle prosta i skuteczna. W poprzednim poście poruszyłem – ważne moim zdaniem – relacje pomiędzy pracą i płacą. Wiadomo … zasada jaka praca taka płaca skutecznie działała, nawet wbrew intencjom, w obie strony. Działała niezależnie od woli politykierów, a jej motorem napędowym był wszechwładny Układ Zbiorowy Pracy i Taryfikator Kwalifikacyjny. Ten zbiór przepisów był ważniejszy od Kodeksu Pracy, a nawet od I-szego Sekretarza KC PZPR (to taki dzisiejszy „prezydęt”), bo dość skutecznie zabezpieczał przed nepotyzmem i kolesiostwem.

Zdarzające się nieliczne wypaczenia były szeroko uzasadniane i – zamiast wsuwania pod dywan – załączane do akt pracownika. W PRL wiadomo więc było kto kogo protegował i kto później odpowiadał za osobę powołaną na ważne stanowiska w państwie, a nawet w danej instytucji, bo obowiązywał wniosek w sprawie zatrudniania na stanowiskach kierowniczych, a procedury zatwierdzania były tym bardziej szczegółowe im wyższego stanowiska dotyczyły. Dzisiaj za cholerę nie możemy się dowiedzieć „kto kogo pchał”, stąd kariery zawodowe bywają niezwykle frapujące. W PRL, aby np. zostać prezesem jakiegokolwiek Trybunału, lub ministrem sprawiedliwości trzeba było wykazać się nienagannym wieloletnim, nieraz 20-30 letnim stażem pracy, i ukończeniem szeregu specjalizacji zawodowych na poziomie doktora habilitowanego, czy profesora. Jak widać w POPiS-dowatej Polsce ta zasada nie obowiązuje, wystarczy ugotować Komuś smaczny rosołek, albo wymienić piasek w kuwecie Jego kota.

Mamy więc „Polskę w ruinie” i dzisiaj nikt się nie przyzna dlaczego: a/ wariaci rządzą w rządzie, b/ szeregowcy zostają generałami, c/ sołtysi zarządzają państwem i największymi spółkami z udziałem państwa, a d/ w kraju mamy tylu „płaskoziemców” swój głos – jak barany – oddających do urn wyborczych? Myślę, że nawet cywilom – nie będącym w wojsku – nie trzeba wyjaśniać dlaczego kwalifikacje teoretyczne i praktyczne są tak ważne? Warto jednak przypomnieć, że w sytuacjach krytycznych nawet żołnierz potrafi swoją broń skierować przeciw dowódcom nie posiadającym autorytetu (vide Bałkany), a więc tym bardziej, nieudacznicy wyniesieni na i nad urzędy, zapragną kiedyś porzucić swojego „moczodawcę”. Pierwsze sygnały już mamy, bo oto uważająca się za kierującą jakimś tam trybunałem staje w rozkroku i nie bardzo wie jak przywrócić stan poprzedni.

W PRL wystarczało stosowanie w.wym. taryfikatora, który precyzyjnie określał kwalifikacje teoretyczne i praktyczne, czyli wykształcenie i staż pracy. Zapewne starsi Czytelnicy pamiętają jaką niesamowitą moc miał taryfikator, gdy ktoś chciał/miał szybko awansować pionowo lub poziomo. Bezradność dyrektorów i tp. kierowników była symptomatyczna i dlatego w poprzednim poście przypomniałem pragmatyczne zasady rządzące relacjami praca/płaca. „Chciałbym, ale taryfikator nie pozwala” to były najczęściej używane przez pracodawców bardzo skuteczne argumenty przeciwdziałające rozwijaniu się niekontrolowanego nepotyzmu i kolesiostwa. Taryfikator nigdy jednak nie zostanie przywrócony, bo jest to atrybut najważniejszej władzy, czyli poczucia, że możemy nawet idiotę zrobić „cielebrytą”. Marzy się więc filmowa „Zamiana Miejsc”, gdy cielebryta zostaje idiotą.

16 uwag do wpisu “Recepta na uzdrowienie Rzeczypospolitej

  1. Teatralna

    ech, płetwy mi opadli do samej podłogi. Otóż ja nie widzę wyjścia, przyznam. niby wiem jak być powinno a raczej NIE powinno. Ale im dalej w to brniemy, tym upadek będzie boleśniejszy. A będzie. Co zrobisz, gdy naród pozwala, zachęca, głupi i nie rozumie. Albo kieruje się wartościami z dupy? nie z głowy i rozsądku. Oraz tylko końca własnego partykularnego nosa patrzy. nie dalej, nie w przyszłość…na jakim to się etapie wszystko spierdo…o ? co?

    Polubienie

    1. Też się nad tym etapem zastanawiam … żarło, żarło i zdechło. Typowałem „Karnawał Solidarności”, bo tutaj w całej rozciągłości potwierdziła się reguła, że „gówno chłopu nie zegarek”. Jednak początków zła należy dopatrywać się znacznie wcześniej. Może to Gierek z tym swoim oknem na świat, i gaszeniem strajków workami pieniędzy? Ale podobnie było od czasów I RP, widocznie „my” już tak mamy …

      Polubienie

  2. Taryfikator istnieje. Z tym, że ma jeden tylko punkt kwalifikujący do wysokich stanowisk:” Wierność i posłuszeństwo jedynie słusznej linii partii rządzącej”. I tym przebili taryfikatory z czasów PRL.

    Polubienie

    1. Bartosz Stefański

      Tylko jest jeden problem, nawet gdyby nasz WUC powiedział, że wybór padł na te osoby, bo jego kot otarł się z zaufaniem o nie to cóż z tego. Jedyną konsekwencją jaką zgodnie z konstytucja może ponieść to nie zostać wybranym na kolejną kadencję. Kot nie ma zdolności do czynności prawnych więc bez konsekwencji może wskazywać kogo chce. No co kot gorszy niż koń marszałka?

      Konstytucja pozwala nam wybrać 460 szaleńców i psychopatów, którzy za żadną ustawę nie poniosą innej konsekwencji niż przy urnie…
      Ten trybunał jednak zawsze popisywał się, że zamiast logicznie myśleć to zachowuje się jakby to był plebiscyt na celebryte roku. No to mamy 460 celebrytów co „dobrze gada”.
      Tylko, że potem 4 lata się tego słuchać nie da.

      Do tego jeszcze sejm ma zdolność wybierania innych urzędów oraz określania sobie prawa jak ma sobie ich wybrać.

      Niestety czeka nas praca u podstaw.
      Bo niestety niektóre kryteria wyboru muszą być na sztywno wpisane w Konstytucję, bo inaczej sejm będzie sobie co chwilę zmieniał taryfikator np. Odnośnie wyboru członków TK…
      Jak mieliśmy w 2015 roku gdy najpierw jedni sobie zmienili ustawę, potem przyszli drudzy i też sobie ją zmienili.

      Tu jednak nie mam pojęcia kto miałby wybierać członków TK więc recepty nie podam. Bo niestety nie wiem jak zabezpieczyć prawnie by 90 % polityków nie miało wpływ na jego skład..

      Polubienie

    2. PRL-owski taryfikator zawierał od 19 do 21 grup zawodowych, gdzie w każdej grupie określono od 8 do 9 kategorii zaszeregowania. Znaczniki „od do” wynikały z odrębnych negocjacji Zw. Zawodowych z rządem. To dawało w praktyce możliwość prawie 200 podwyżek w całym okresie pracy zawodowej. To dlatego dodatkowo ustalono, że nie można pracownika przeszeregowywać częściej niż dwa razy w roku.

      Od ok. 1990 r. pracowałem w „korpo” i zgadzam się z Tobą, że „Polak znalazłby sposób obejścia.” i znajdował. W korpo „taryfikator” regulował tylko kilka sytuacji wynikających ze stażu w firmie i podniesienia kwalifikacji. Ale wiadomo … Polak potrafi … W poście odnosiłem się tylko do obszaru budżetowego (także tego z częściowym udziałem państwa), bo wtedy by nie było „odkryć towarzyskich”. 😉

      Polubienie

  3. niedawno oglądałem filmik o dawnych zasadach Mafii, tej historycznej, sycylijskiej, dawno już nie istniejącej… jedna z nich polegała na tym, że gdy ktoś kogoś nowego wprowadzał do Rodziny, to głową ❗ odpowiadał za jego błędy…
    to może skojarzenie nie do końca na temat, ale jak wiesz, to moje skojarzenia różnymi chadzają ścieżkami…
    p.jzns 🙂

    Polubienie

    1. Świetne skojarzenia! One nie tylko chadzają, ale wprost śmigają jak po autostradach. Wynika z tego, że nawet mafia nie wstydzi się swoich nominacji, tylko załatwia to z głową, nawet jak jej potem nie będzie. 😉 😀
      To w takim razie jaka czarnek protegowała/nominowała te indywidua udające rządzenie państwem?

      Polubienie

  4. tonette

    MMam spore watpliwości czy opowieści o tym iż kilku etosofcuf których wysłano na odstrzał mendialny jest winnych degrengolady
    całego bajzlu po 89r.Wygląda to wręcz na zasłonę dymną,podczas gdy od lat stosuje się sterowanie z tylnego fotela vel ambasad.Dlatego też marnie widzę naszą przyszłość w ciągu najbliższych dekad.Zwłaszcza gdy wyczerpie się zapas onuc.Jak zwykle Polak głupi zarówno przed jak i po szkodzie.am spore watpliwości czy opowieści o tym iż kilku etosofcuf których wysłano na odstrzał mendialny jest winnych degrengolady
    całego bajzlu po 89r.Wygląda to wręcz na zasłonę dymną,podczas gdy od lat stosuje się sterowanie z tylnego fotela vel ambasad.Dlatego też marnie widzę naszą przyszłość w ciągu najbliższych dekad.Zwłaszcza gdy wyczerpie się zapas onuc.Jak zwykle Polak głupi zarówno przed jak i po szkodzie.

    Polubienie

  5. Bartosz Stefański

    Zdradź mi jedna tajemnice jak ma się w sejmie znaleźć większość, która wprowadzi i to do konstytucji taryfikator? Bo jak do ustawy to sejm sobie zaraz ustawę zmieni.
    Żadne z ugrupowań taryfikatorem nie jest zainteresowane.

    Druga sprawa co np. Z sędzią, który przebieg kariery ma zgodny by zasiąść np. TK, a potem nagle jego orzecznictwo będzie bardziej zgodne z jego poglądami niż konstytucją?

    Polubienie

    1. Dwa z Twoich komentarzy znalazłem dzisiaj w spamie, to jest jeden z nich.
      Odpowiedź jest b. prosta. Taryfikator wymaga od 11 do 17 zaświadczeń, m.in. o stanie zdrowia ( 😉 😀 ) kandydata do przeszeregowania. W tych dokumentach są/były m.in. zaświadczenia o poziomie etyczno moralnym ( 😀 ), opinie o przebiegu pracy i zatwierdzanie przez kolegia i jednostki nadrzędne. Wynika z tego, że większość parlamentarzystów nigdy by nie trafiła do parlamentu. Przywrócenie taryfikatora to nie jest pstryknięcie ustawą. Trzeba zacząć od przywrócenia Służby Cywilnej. A tu wiadomo, służba jest mile widziana, ale tylko do wymiany piasku w kuwecie KOTA.
      Myślę, że jest to także odpowiedź na Twoje drugie pytanie.

      Polubienie

      1. Bartosz Stefański

        No podoba mi się to. To powstrzymam się od szukania obejść. Niech się sami męczą.

        Czyli wynikałoby, że po wyborach trzeba zwołać posiedzenie okrągłych stolików.

        Polubienie

  6. Bartosz Stefański

    Powstaje jedyne pytanie jak zmusić naszych „wybrańców” do stosowania się do taryfikatora.
    Mocny upadek zaczął się, gdy najpierw jedni, a potem drudzy stwierdzili, że ustawa to ustawa i „wybrańcy” mogą sobie zmienić ustawę o TK.

    Obawiam się, że porażka opozycji nauczyła dzisiejszych opozycjonistów, że skoro nie dało się nic zrobić PiS to im też nic nie będzie groziło…

    Polubienie

    1. Nie bardzo wiem co wspólnego ma ustawa o TK, ale generalnie masz rację, że zmuszenie wybrańców do przywrócenia taryfikatora będzie trudne, bo 30 parę % wyborców jest beneficjentami obecnego systemu beztaryfikatorowego.
      A PiS nie dało się nic zrobić (nb. zabrakło m.in. głosu E. Kopacz) bo taka była wola polityczna wybrańców. Bo w sumie to fajne, że swojego noworodka można „wsadzić” do Rady Nadzorczej i doić niezłą kasę budżetową.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.