O dwóch takich co nie ukradli „Srebrnej”, czyli każdy ma swoje Waterloo … albo Srebrną.

O dwóch panach „K” pisałem już kilkakrotnie przed tragicznym wypadkiem z 2010 r. Potem uznałem, że nie wypada podpierać się nieboszczykami, także politycznymi, i popadłem w stan „ni mom chynci do roboty”. Ale wróćmy do wspomnień z okresu poprzedzającego „Okrągły Stół”. „Młodszego K” widywałem czasami u boku L. Wałęsy, gdy obaj występowali w TV. Myślę, że faktycznie musiał tam spełniać ważną rolę doradcy w zakresie prawa pracy. O istnieniu „starszego K” dowiedziałem się dopiero wtedy, gdy na sali sejmowej kamery wychwyciły dwóch łudząco do siebie podobnych posłów. I tutaj mała dygresja tłumacząca bolączki doradców. Otóż w PRL – bo rzecz dzieje się w latach 1980/1981 – stanowisko doradcy kojarzyło się wyłącznie ze stanowiskiem głównego specjalisty, a więc nominalnie taki człowiek był uważany za z-cę dyrektora d.s. „jakichś tam”, chociaż czasami sam uznawał się za najważniejszego po Bogu. I niewątpliwie takim „pierwszym po Bogu” (czyli po Wałęsie) był młodszy K w zakresie spraw pracowniczych. To ważna funkcja w okresie „gorącego Sierpnia 1980”, ale nie na tyle ważna, gdy Wałęsa zabrał się za obalanie komuny. 😉 Tu jednak zaczął się konflikt Wałęsy z panami K.

O „wojenkach na górze” nie będę przypominał, bo i bez tego dojdziemy do sedna sprawy zawartej w tytule. Pomysł ze „Srebrną” nawet mi – niepoprawnemu socjaliście i postkomuchowi – podobał się, bo gwarantował coś w rodzaju rezerwatu, albo ZOO dla byłej „Solidarności” i jej POC-owskiego bękarta. Jednak wykonanie srebrnego pomysłu było do doopy. O tym, że starszy K podupada na zdrówku (którego mu szczerze życzę, bo kabaret robi niezły 😉 ) zauważyłem już podczas pierwszych „miesięcznic”, gdy miał trudności ze wspinaniem się na stołek. Wtedy pomyślałem o spadkobiercach politycznych, którzy do tej pory nieśmiało „nosili teczkę za prezesem” i co najwyżej rymowanką do „się śmieje” popiskiwali z tyłu „komuniści i złodzieje”. Ale jak to bywa, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, tak i przyszedł czas, gdy nawet śmiać się już nie chciało. Niewątpliwie po drugim dojściu do koryta odżyły pragnienia przekształcenia spadku na Srebrnej w coś bardziej trwałego. Zamiary były przednie, ale sił brakło.

Nie wiem czy starszy K byłby w stanie wybudować domek dla swojego kota, czy może nawet coś większego, jednak pomysł postawienia dwóch wież był dość karkołomny, nie tylko dlatego, że Bin Ladenów nie brakuje, ale głównie z braku „mocy przerobowych”. Władza jednak może wiele. Pamiętamy, że w PRL jak partia mówiła, że „da” to mówiła, a jak mówiła, że „zabierze” to zabierała, taka ci to była konsekwencja i moralność Kalego. Podobnie było z władzą starszego K, który już po wyborach dość szybko zorientował się, że nie dostaje przysłowiowego „kopa od wyborców na zachętę”, którzy także zorientowali się o rozmiarze pomyłki. Skoro więc koryto stało się niepewne to i plany runęły. Nie było jak się wycofać więc pozostało czekać na wybory prezydenta Warszawy. Co było do przewidzenia, bo człowiek, który „nie był od robienia cudów” wybory na prezydenta sromotnie przerżnął już w pierwszej rundzie, i to była ta doskonała okazja do definitywnego wycofania się z niepewnej inwestycji.

Jako naród, głównie ten gorszy sort, i „zdradzieckie mordy” mieliśmy więc trochę szczęścia, bo gdyby losy starszego K potoczyły się nieco inaczej to w inwestycję dwóch wież bez problemu by się dało wpompować kilka, może nawet kilkanaście miliardów euro, a i austriacki powinowaty byłby zadowolony nie musząc nagrywać swoich rozmów. Udało się, i teraz można spokojnie obserwować jak partia władzy potyka się o własne nogi. Jest tylko kolejny problem. Nigdy jednak nie cieszmy się na wyrost, spadkobiercy są bowiem jeszcze gorsi. Ewentualnych komentatorów proszę o zachowanie anonimowości bohaterów niniejszego postu, bo wtedy zabawa jest bardziej atrakcyjna.

34 uwagi do wpisu “O dwóch takich co nie ukradli „Srebrnej”, czyli każdy ma swoje Waterloo … albo Srebrną.

  1. Ryszard

    Ostro pojechałes ale jest w tym dużo luk.
    Po pierwsze: Nikt nie zna, i nie pozna, motywów i konkretnych ustaleń pomiędzy Austriakiem i starszym K.
    Po drugie: Z oskarżenia o oszustwo K łatwo się wywinie wykorzystując nawet nagrana rozmowę – gdzie przyznaje, że nie zamierza oszukać, zapłaci, i proponuje wykorzystanie drogi sądowej.
    Po trzecie: Mimo wszystko ta sprawa pozwala odwrócić uwagę od innych ważniejszych spraw, np. takich jak rozpoczynająca się rozprawa Polski przed TSUE.

    Polubienie

    1. Ad. 1 Myślę, że nikt nie będzie się zajmował koneksjami, bo to juz nie działa przy tak rozbudowanym kumoterstwie.
      Ad. 2 Oczywiście, że przed polskimi sądami K się wywinie, ale w TSUE może juz być inaczej. Dowody przecież są, nie tylko na taśmie.
      Ad. 3 Pełna zgoda.

      Polubienie

  2. RademenesII

    Jakiej tam anonimowości… 😀
    Patrzę na tą zabawę – i generalnie mam kilka refleksji. Niejaki pan G. uchwycił się sprawy jak rzep psiego tyłka – z przyczyn osobistych. Tymczasem brak mi w niej najważniejszych elementów dla tego typu roszczeń – 1. umowy. 2. przedmiotu, czyli usług, które zafakturowano. Chyba że uznamy za jakąś wartość niewiele mówiący nikomu konsulting. Generalnie jeszcze dziś mogę taki papier sporządzić – ale żeby miał wartość – musi mieć pieczątkę wpływu, podpis odbiorcy, albo być poparty jakąś umową i widocznym efektem, że została zrealizowana. Tu na ten moment nie wykazano nic – jedyną poszlaką są taśmy, ale ciekaw jestem, czy tam padają w ogóle jakieś sumy.

    Po przedstawieniu sprawy w mediach – prawostronnych i lewostronnych okaże się, że jedni wiedzą to, co widzieli od dawna, a inni nie dowiedzieli się niczego nowego.

    Polubienie

    1. Od dawna nie zwracam żadnej uwagi na to co pie…lą mendia prawicowe i lewicowe. Traktuję to tylko jako dobrą rozrywkę. W sporze z austriakiem K ma przegraną na wszystkich frontach, ale dzięki władzy może jeszcze przez 2-3 lata „być na górze”, a jak wygra kolejną kadencję, to wtedy austriak ma przerąbane. 😉
      Umowa ustna jest tak samo ważna jak pisemna, a może nawet i ważniejsza od pisemnej, jeżeli pracodawca dopuścił pracobiorcę do pracy. Zerknij sobie na ten przepis:
      https://www.infor.pl/prawo/praca/umowa-o-prace/704372,Ustna-forma-umowy-o-prace.html
      który także obowiązuje w innych obszarach gospodarki, to zauważysz, że nie chodzi tylko o te 1,5 bańki, ale o dalsze pociągnięcie inwestycji. Pomimo braku umowy (a to jest obowiązek zlecającego pracę) dopuszczono G. do ważnych czynności wynikających z ustnej umowy. Wiadomo, że do takich wież potrzeba kilkunastu specjalistów z uprawnieniami i apetytami na kasiorę, oraz zaufanych wykonawców, a to są kolejne dziesiątki i setki milionów pln. Gdyby G. chciał tylko te 1,5 bańki, to by założył sprawę cywilną i pewnie by coś tam dostał. Ale w takiej sytuacji opłaca się pierw założyć sprawę z KK o oszustwo, bo potem – w oparciu o wyrok – można na drodze cywilnej domagać się znacznie większych roszczeń …

      Polubienie

      1. RademenesII

        No dobra – ale do do jakiej pracy konkretnie w tym przypadku? Co zostało zrobione takiego, co można wycenić, oprócz jednego rachunku na 101 tys. euro? Mowa jest o rokowaniach i koncepcji jakiegoś profesora – ani słowa o jakichś „kilkunastu specjalistach z uprawnieniami i apetytami na kasiorę, oraz zaufanych wykonawcach”.
        Poza tym padł zarzut, że B. działał w paru przypadkach samowolnie – jak z tego się można

        Polubienie

      2. No właśnie, ponieważ zlecający K nie zadbał o przekształcenie ustnej umowy w pisemną, a jednocześnie upoważnił G do rozmowy z prezesem banku i szefami spółek uczestniczących w przedsięwzięciu, więc Austriak może teraz opisać to co wykonał np. tak: „Wykonanie projektu wstępnego i wizualizacji wież podczas pbytu na Hawajach, gdzie waliłem konia, bo wtedy miałem pomysła (jak mawiał Ferdek Kiepski)”.
        Nie będę natomiast odnosił się do „jakichś „kilkunastu specjalistach z uprawnieniami i apetytami na kasiorę, oraz zaufanych wykonawcach”, bo jest to tak oczywiste, że wystarczy zerknąć do odnośnych urzędów, aby się dowiedzieć jakie opinie, ekspertyzy, gwarancje, wkład gotówkowy, kredyty, przetargi, itd., itp., należy zgromadzić, aby rozpocząć budowę.

        Polubienie

        1. Nie musi jeżeli upoważniony został przedstawiony przez upoważniającego (albo potwierdził to w inny sposób), a przyjmujący to upoważnienie nie protestował – co jak wiemy się odbyło. Tutaj zresztą nie chcę dywagować, bo jest to już zakres przepisów wewnętrznych, a sprawa nie weszła w obszar decyzji prawno finansowych.

          Polubienie

  3. Porwał sięz motyką na słońce dziadek jednen od kota. Nawet dokładnie nie zna wartości pienądza, a wież mu się zachciało. Niech nie udaje dewelopera i siedzi z tym kotem na Żoliborzu i łapy precz od Polski!

    Polubienie

  4. Oprócz innych, bisnesowo-polityczno-prawnych aspektów tej sprawy oburza mnie wizja dwóch bliźniaczych wież dominujących nad stolicą a w domyśle nad Polską poświęconych wiadomo komu. To dowód niebywałej pychy i braku jakichkolwiek zahamowań w propagowaniu swoich, wydumanych zasług.

    Polubienie

    1. Przeżyliśmy najazd szwedzki i radziecki, nawet polubiliśmy „PEKIN” jako prezent od wujka Stalina, to i te wieże byśmy wzięli, ale chyba ich nie będzie.
      A pycha? No już Salomon mówił, że: „Pycha kroczy przed upadkiem”, to niech kroczy. 😉

      Polubienie

  5. Skąd pewność , że „wieże „już nie stoją wszak pewnym jest ,że jeden interes, z pewnością się nie uda więc rozsądny gracz, robi ich więcej by w konsekwencji wyjść na swoje a nade wszystko zarobić.

    Polubienie

  6. Nie dziwię się, że starszy K zrezygnował ze srebrnej inwestycji. Też bym tak zrobił. Jeszcze nawet zwykły kołek nie został wbity w grunt, a już jakiś Rakuszanin zaczął domagać się strasznych pieniędzy. Chyba lepiej Mierzeję przekopywać…

    Polubienie

    1. Co chwila się potykają, a twardy elektorat to 12-15%.
      Problem w tym, że opozycja nawet z tą Srebrną – co spadła z nieba – nie wie co zrobić. A powinni zachować totalny spokój medialny i po cichu składać wnioski do prokuratury i sądów tak, aby pojawiła się możliwość wyprowadzenia sprawy na zewnątrz, czyli do Austrii, albo do TSUE.

      Polubienie

      1. Co chwila się potykają, a twardy elektorat to 12-15%.
        Problem w tym, że opozycja nawet z tą Srebrną – co spadła z nieba – nie wie co zrobić. A powinni zachować totalny spokój medialny i po cichu składać wnioski do prokuratury i sądów tak, aby pojawiła się możliwość wyprowadzenia sprawy na zewnątrz, czyli do Austrii, albo do TSUE.

        Polubienie

  7. Mały człowiek z srebrną głową
    Miał marzenia do spełnienia
    Wieczorami przy herbacie
    Gadał z kotem w swojej chacie
    Opowiadał mały człowiek
    Jak to księżyc w worek łapał
    Też był srebrny taki duży
    I odbijał się w kałuży
    Całe życie rozmyślałem
    Srebrną sobie ukochałem
    Chciałem wieże dwie zbudować
    Jedną bratu drugą sobie
    Ale coś się spie☻☻☻☻☻ło
    I faktury pomyliło
    Teraz kręci teraz stęka
    Taka srebrna w nim jest męka
    Oto człowieczek jest z żelaza
    Srebro na głowie
    Złoto w gębie
    I złom w portkach
    Nie wiem co go jeszcze spotka.

    A …pozwoliłam sobie na taki komentarz☺….Pozdrawiam serdecznie.

    Polubione przez 2 ludzi

  8. przyznam, że te sześć godzin maglowania Austriaka w prokuraturze zrobiło na mnie wrażenie… i to podobno jeszcze nie koniec, bo przerwano z jakichś przyczyn technicznych… nie wiem, nie znam się, być może to tak ma być w takich sprawach, ale jak o tym słuchałem, to pierwsze, co mi się pomyślało, że to chodzi o to, żeby chłopa umęczyć i zniechęcić…
    p.jzns :)…

    Polubienie

    1. Też mnie to zaskoczyło. Chociaż z drugiej strony przygotowanie warunków dla wybudowania dwóch 197 metrowych wież to nie przelewki, tylko masa spotkań, konsultacji, przymiarek, itd., itp., …
      Podejrzewam jednak, że długie przesłuchanie odbyło się za zgodą Austriaka, który przecież bez problemu może powtórzyć manewr irlandzkiej sędzi i powiadomić, że do Polski nie będzie przyjeżdżał, np. z uwagi na dyskryminację obcokrajowców i upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości.

      Polubienie

      1. Znajdzie? Przecież już wyciągnięto sprawę „niezapłaconego VATu”. Prokuratura też coraz bardziej się buntuje przeciw „Dobrej zmianie”, więc ja bym się nie zdziwił jak by wyciągnięto Austriakowi powoływanie się na koneksje z najważniejszą osobą w państwie. 😉 😀 To by były jaja! Najważniejszy w państwie, który udaje, że nim nie jest.

        Polubienie

  9. Odkąd wyjechałem, mało wiem co się dzieje. Właśnie mi uświadomiłeś, że był jakiś pomysł wybudowania bliźniaczych wież. Może to miało być takie Ka…e Trade Center? Przeniosłoby się tam giełdę i lud poczułby się jak na Manhattanie. Srebrna Street prawie jak Wall Street. 😃🙂

    Polubienie

  10. Kiedy człowiek dowiaduje się jakie pseudo pomysły mają, ci pożal się Boże zbawcy narodu, to tylko się upić i czekać na kometę. Nie widzę przyszłości albowiem, ci co niby ich mają zastąpić, też zaczynają od rozdawnictwa. Ech whisky… moja żono! 🙂

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.