Odbyła się debata kandydatów na prezydenta Warszawy, i dobrze, że jest to już czas przeszły

Nie zamierzam krytykować idei debatowania w telewizji, bo „lepszy rydz niż nic”. Wkurza mnie tylko to, że po 30 latach nauki rządzenia nadal z wyborców robi się idiotów, którym łopatą telewizyjną trzeba szuflować do głowy wiedzę o kandydatach, tak jak by nie można było zastosować prostych kryteriów rekrutacyjnych. Przecież wystarczyło by wprowadzić kilka najważniejszych warunków – takich jak np.: a/ 5 letni staż w administracji lub w działalności społecznej odpowiedniego szczebla, b/ 10 letni staż w zarządzaniu średnimi lub wielkimi przedsiębiorstwami, c/ wykształcenie podyplomowe  (ew. wyższe uzupełniające) w zakresie polityki społecznej, d/ biegła znajomość min. 2 języków obcych, itd., itp. o czym dalej napiszę w pytaniach – aby przed dalszym etapem debatowania „odsiać” fanatyków i nawiedzonych. Nie ma bowiem sensu debatowanie z osobami, które nawet nie mają szans na bycie „błędem statystycznym”.

Nie wiem, czy mogę skomentować debatę TVPiS, bo wytrzymałem tylko do połowy. Jednak zakładając, że TVPiS-em rządzą „misiewicze” z wczesnej epoki PRL, można przyjąć, że debata była debilna także do końca i zabrakło w niej kluczowych pytań, o których piszę dalej. Nie jest przecież tajemnicą, że nowoczesne miasta przyszłości:
http://www.lighting.philips.pl/edukacja/nowoczesne-oswietlenie/miasto-swiatla/inteligentne-miasta-przyszlosci
rządzą się zupełnie innymi prawami. Jeżeli więc chcemy równać do najlepszych (czytaj: powstawać z kolan) to powinniśmy przede wszystkim myśleć o wykorzystaniu nowoczesnych technologii informacyjno-komunikacyjnych poprawiających wydajność infrastruktury miejskiej. Trzeba też zastanowić się nad: zrównoważonym rozwojem gospodarczym (likwidacja jednych sektorów, rozwijanie innych), zakresem inwestowania w kapitał ludzki oraz gospodarowaniem zasobami naturalnymi w racjonalny sposób.

Aglomeracja miejska to obszar na którym powinna kumulować się ekspansywna gospodarka wszelkimi zasobami i aktywami, w tym głównie a/ komunikacja lądowa i wodna, b/ rozwój przestrzenny (inwestycje infrastrukturalne), c/ urbanizacja peryferii, d/ gospodarka wodna (ścieki komunalne), e/ integracja funkcjonalna z otoczeniem, f/ demografia, g/ kreowanie rozwoju wszelkich oddziaływań społecznych i socjologicznych (w tym podnoszenie jakości usług publicznych/komunalnych), itd., itp., … To główne oczekiwania – widziane okiem laika nie mieszkającego w Warszawie – jakie wydają się najważniejsze w obliczu dotychczasowych kierunków rozwojowych nie tylko Warszawy, ale i innych dużych aglomeracji miejskich.

Teoria wyżej, a jak wygląda praktyka? Wielkie, ok. 10 milionowe aglomeracje świata, jak Meksyk, Szanghaj, Dżakarta, NY, Tokio, znane są z wielkich problemów cywilizacyjnych takich jak: przestępczość, narkomania, dehumanizacja życia, prekarianizm, itp. Inne miasta: a/ znane z rozrywki, jak Las Vegas, b/ przytulające nielegalne lokaty kapitałowe jak Berno, c/ produkujące kasę wschodnioazjatycką jak Hongkong, d/ stanowiące centrum przemysłu elektronicznego na Wschodzie jak Singapur, lub e/ będące światowym centrum ekskluzywnych kurortów wypoczynkowych dla najbogatszych jak Dubaj, itd., itp., już dawno wytworzyły swój specyficzny mikroklimat umożliwiający im niezagrożone liderowanie w danej dziedzinie. Warszawa jest miastem, które ma wszystkie minusy wyżej wymienionych miast, ale nie posiada żadnych plusów, (poza 500+ 😉 ), i zamiast jasnej wizji rozwoju ma tylko telewizję pisowską, a to nie wystarczy.

To nie jest dobry przykład, ale … Las Vegas, miasto rozrywki XX wieku, tak jak i Dubaj, miasto przyszłości XXI wieku powstawały na piaskach pustynnych. Powstawały na niczym, ale miały swoich wielkich wizjonerów, albo finansjerów.  My nadal mamy wielkich „ojszczypłotów” 😉 😀 Nie waham się użyć tego słowa. Bo przecież prezydent prawie 2 mln. miasta, miasta będącego jednocześnie stolicą średniego, choć zacofanego, państwa europejskiego, powinien być jednocześnie: 1/ Wielkim menedżerem potrafiącym narzucać sobie samodzielne zadania i osiągać wyznaczone cele, zdobywać sukcesy i realizować długofalowe plany. 2/ Odpornym na stres, i negatywną presję otoczenia, asertywnym i jednocześnie komunikatywnym i konstruktywnym, itd., itp., …

W zasadzie można wymieniać i opisywać jeszcze kilkadziesiąt cech bardzo ważnych dla przyszłego prezydenta (jak np.: Zdolność zarządzania – dyrektywność. Umiejętność skutecznego porozumiewania się. Umiejętność zarządzania emocjami. Umiejętność rozładowywania konfliktów. Umiejętność motywowania. Prezentowanie jasnej wizji i strategii dla zespołu, któremu przewodzi…), ale przyszło mi do głowy, że w epoce „Dobrej Zmiany” prezydent Warszawy powinien być totalnym zaprzeczeniem nie tylko obecnego sierżanta sejmu, ale i zdecydowanej większości „aktywistów” popisdowatych partii. W tym kontekście wypada się zgodzić z kandydatką p. Krzekotowską która na kolanach zaproponowała kandydatom wstanie z kolan. Ale jak to zrobić, gdy większości z nich kolana przyrosły do ziemi?

34 uwagi do wpisu “Odbyła się debata kandydatów na prezydenta Warszawy, i dobrze, że jest to już czas przeszły

  1. Musze się z Tobą zgodzić, że debata w takiej formule to wielka pomyłka – wiało nudą, czasem było tak śmieszno, że aż straszno (smutno). I przyznaję, ja tez do samego końca nie wysiedziałam przed TV. jednak są i plusy – w życiu bym nie wiedziała, że istnieje p. Krzekotowska – kandydatka, która swym własnym zdaniem, debatę wygrała. No pewnie, ze tak, skoro w ogóle dała się poznać. jeszcze p. Potocki, Korwin, którzy mieli szczęście choć na chwilę zaistnieć bądź przypomnieć o swym istnieniu. Dla mnie to wszystkie plusy. Chcę jeszcze dodać, że moim zdaniem, osoby żyjącej w tym mieście, odchodząca pani prezydent wiele dobrego dla miasta zrobiła.

    Polubienie

    1. Debaty nigdy nie były dobrym pomysłem, więc teraz w tej TVPiS to też musiała być totalna klapa … i była.
      Nie mam większych zastrzeżeń do HGW, na pewno jest dobrym prawnikiem, bo obracała wśród elity prawników polskich i angielskich. Polityka to jednak nie jej żywioł, ale wygląda na to, że w tym skorumpowanym świecie dawała sobie jakoś radę. Nie wiem, czy wszystkie partie rządzące są skazane na poruszanie się „na kolanach”, ale coś w tym jednak jest.

      Polubienie

  2. Nie wypowiem sie, bo nie widziałam, najwyżej jakieś fragmenty, ktoś się żalił, że debaty nie było tylko wysłuchanie.
    Poza tym nie bardzo mnie to kręci, nie mieszkam w stolicy.

    Polubienie

  3. tej debaty nie widziałem, więc tylko dwa słowa o samych debatach… dla mnie są po prostu pewnym zabawnym show, którego przebieg nie ma zbyt wielkiego wpływu na mój proces decyzyjny, ale nie jest tak, że wcale nie ma… na przykład mogę wtedy zobaczyć, jak funkcjonuje w warunkach stresu jakiś kandydat, który znalazł się w grupie branych przeze mnie pod uwagę… co prawda dane tak uzyskane nie są zbyt dokładne, są to wręcz strzępy informacji, ale lepsze takie niż żadne, gdy innej okazji nie ma…
    podoba mi się przedstawiona przez Ciebie koncepcja warunków wstępnych, które pozwoliłyby odsiać dyletantów, zaoszczędzić pieniądze i czas podatnika, a do tego wyniki wyborów nie byłyby wypaczone faktem, że ktoś zgrabnie miele ozorem lub ma ładne łokcie…
    p.jzns :)…

    Polubienie

    1. Debaty mają sens tylko wtedy, gdy kandydaci dysponują podobnymi walorami, i podobną siłą partyjną.
      Trzeba też wziąć poprawkę na to, że przy równych szansach „ładne łokcie i mielenie ozorem” nabierają decydującego znaczenia.

      Polubienie

  4. Kasia

    „Warszawa ma wszystkie minusy….i żadnych plusów”- dawno nie napisałeś większej bzdury. Ale czego się spodziewać po facecie, który tu nigdy, NIGDY nie mieszkał. Lepiej byś milczał.

    Polubienie

    1. I po co te emocje? Lepiej przeczytać całość, a nie tylko wytłuszczony fragment zdania z kontekstu, który odnosił się do największych metropolii świata. Pokaż mi jaki plus ma Warszawa w stosunku do tych miast, które wymieniłem wyżej?

      Polubienie

      1. Kasia

        Całość przeczytałam i nie zmienia to wymowy tego kawałka. Nie będę dyskutować z ignorantem, który nie wie o czym pisze. Lepiej byś milczał jak nie znasz Warszawy i nie czujesz ducha tego miasta.

        Polubienie

    1. Trzymam panią za słowo ale może ,żeby było bardziej spektakularnie, zaprosić do samobójstwa wszystkich , którzy to od dawna obiecują. Show , jeśli oprawi je zdolna telewizja, może być warte obejrzenia.

      Polubienie

  5. Dawno temu, jeszcze za życia Leppera, napisałem na swoim blogu, że marzy mi się egzamin państwowy kandydatów do Parlamentu- egzamin dotyczący znajomości funkcjonowania Państwa, zależności służbowych, zakresu odpowiedzialności. Mój blog był wówczas regularnie wywalany na pierwszą stronę Onet, przez co był non- stop w dziesiątce rankingu i zdaje się, że wpadł w ręce ludziom od PR wspomnianego Leppera, bo w jakimś programie publicystycznym wyskoczył z taką propozycją. No i na tym się skończyło.
    Żaden polityk nigdy nie poparł i nigdy nie poprze kryterium wykształcenia i doświadczenia- chyba że zmuszą ich do tego obywatele. Ponieważ jednak u obywateli jest różnie i z wykształceniem i z doświadczeniem, to też nie ma na co liczyć. Choć oczywiście miło by było, gdyby Warszawą zarządzał manager, który korzysta chociażby ze wspomnianych przez Ciebie nowoczesnych metod optymalizacji ruchu miejskiego. Przydaliby się stratedzy, marketingowcy (miasta polskie nadal potrzebują marketingu, właściwie tylko trójkąt Kraków- Oświęcim- Wieliczka radzi sobie bez niego, ale i tutaj jedynie w turystyce, a tam brakuje inwestycji).

    Polubienie

    1. Taki ogólny egzamin państwowy dla kandydatów do polityki nieśmiało próbowano uruchamiać przy transformowaniu systemu, ale wtedy były setki tysięcy tych co „nie matura, lecz chęć szczera …” Ostało się na zaczątkach umożliwiających powstanie Służby Cywilnej.
      Rewolucja ma jednak swoje prawa, dlatego trzeba też uwzględniać to, że równie dobrymi kwalifikacjami (a wg mnie o wiele lepszymi) jest wieloletnie doświadczenie, szczególnie, gdy jest poparte autentycznymi awansami i osobistym autorytetem.
      Jak wiadomo mamy tak, że nie działa ani Służba Cywilna, i nikt nie przejmuje się kwalifikacjami polityków, a rządzić próbują „misiewicze i pisiewicze”.

      Polubienie

  6. Klik dobry:)
    Szkoda Anzai, że nie obejrzałeś debaty do końca. Nejlepsze było, jak dziennikarka TVP stanęła w obronie Patryka Jakiego po wystąpieniu Andrzeja Rozenka.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. To chyba jeszcze widziałem, jeżeli masz na myśli to 30-sek wystąpienie, które Rozenek wykorzystał w trakcie, a nie w podsumowaniu debaty. Ja tych pisowatych dziennikarek nie rozróżniam, ale podejrzewam, że to mogła być ta, której cały rozum z głowy do piersi się przemieścił. Taką jedną widziałem w przelocie, ale „na co dzień” wyglądała jak flądra, więc nie wiem, czy to ta sama, którą przygotowano do debaty.

      Polubienie

  7. Jaki pięcio… albo 10-letni staż, Anzai? 🙂
    U nas kandydatem na prezydenta miasta jest człowiek 27 letni – przedstawiony jako doświadczony, ponieważ jest radnym w Warszawie, doradcą premiera i szefem gabinetu politycznego ministra. Doradzał także ministrowi zdrowia i stażował w szpitalu oraz pracował w NFZ. Dodatkowo potrafi poruszać się po urzędach, jak powiedziała pani Mazurek.
    To się nazywa doświadczenie, o! 😉

    Polubienie

  8. W „locie”oglądam wszelakie potyczki przed glosowaniem i chyba nawet zahaczyłam o debatę?Jak dla mnie nic nie mają do zaoferowania .To co trzeba zrobić ,może się zrobi….co trzeba popchnąć ,popchną,co trzeba do kieszeni ,to włożą i co więcej trzeba?………..Niech tylko mi JEDYNKA nie opóźnia w niedzielę „Rolnika który szuka żony”…hej………..Pozdrawiam z północy,prawie o północy☺

    Polubienie

    1. Mam nadzieję, ze gdybyś mieszkała w Polsce to pewnie nigdy byś nie zaglądała do „Jedynki”. Do niedawna jeszcze oglądałem tylko R. Janowskiego w programie „Jaka to piosenka”. Teraz TVPiS jak dla mnie może nie być.
      Pamiętam, że w głębokim PRL też oglądałem taki program, gdzie kandydaci dobierali się na przyszłe życie, ale wtedy był tylko jeden program TVP … 😉
      Pozdrawiam

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.