Wydaje się. że Polska wraca z azjatyckich stepów na dzikie zakaukaskie pola, a może i na „Polskie Drogi”, gdzie być może – ze względu na zbliżające się wybory – zacznie nieco bardziej przestrzegać obowiązujące prawo. A skoro tak, to wreszcie pogadajmy sobie „po polskiemu”. Na początek naświetlę jak spotkania najważniejszych głów w państwie odbywają się w cywilizowanych krajach. Co by daleko nie sięgać bierzemy Wielką Brytanię. Otóż w tym demokratycznym kraju (jeszcze, bo Irlandia Północna jakby ma to w d…) premier, obojętne były, przyszły, czy aktualnie urzędujący, aby w ważnej sprawie spotkać się z przywódcą opozycji, lub największej partii, publicznie ogłasza termin i cel spotkania.
Zaproszeni uczestnicy spotkania w biały dzień przybywają (niektórych przywożą uprzywilejowane pojazdy jadące z włączoną „dyskoteką”), na umówione miejsce spotkania i udzielają wywiadów dziennikarzom. Oczywiście po spotkaniu strony obowiązkowo uczestniczą w konferencjach prasowych, na których wyjaśniają o czym mówiono na spotkaniu i do jakich konkluzji, czy uzgodnień strony doszły. Jeżeli pojawiły się różnice to także jest to upubliczniane. To się nazywa jawność informacji publicznych.Tak było np. podczas debatowania nad Brexitem.
Czy można się dziwić dlaczego rozmowom na najwyższym szczeblu państwowym przyglądają się obywatele, a także zainteresowani na wszystkich kontynentach świata? No, raczej nie, obywatel przecież musi wiedzieć kto go reprezentuje i czy wykonuje to dobrze i podobnie zagranica powinna wiedzieć czego się spodziewać po ewentualnie modyfikowanej polityce danego państwa. 😀 W państwach o jeszcze bardziej zaostrzonych wzorcach i regulacjach demokratycznych jak np.: w USA, Kanadzie, a ostatnio Australii i Japonii, takich spotkań pomiędzy przedstawicielami rożnych władz (np. z udziałem monarchów) praktycznie nie ma, bo jedynym miejscem jest … urna wyborcza, a w ostateczności sejm. Zdarzają się natomiast spotkania na wypadek klęski żywiołowej, zerwania umów międzynarodowych, wojny, lub t.p. nagłych i nieprzewidzianych zdarzeń.
Porównajmy teraz jak polityka krajowa jest realizowana w naszym „dzikim kraju”, jak go nazwał jeden z liderów partyjnych. Otóż u nas prezydent po powrocie do kraju, pierwsze kroki kieruje późną nocą (2-4 rano) do siedziby swojego lidera partyjnego i składa mu meldunek z odbytej wizyty. Dziennikarzom pytającym o ważne postanowienia i wyniki rozmów zagranicznych rządzący pokazują „gest Kozakiewicza”. Najważniejsze akty prawne i decyzje personalne także odbywają się nocą zarówno w siedzibie parlamentu, jak i prezydenta. Oczywiście uczestnicy spotkań, przyłapani przez dziennikarzy, pokazują środkowy palec, albo w najlepszym razie śmieją się jak „ku*wa do policjanta” i nawijają makaron na uszy „ciemnej ludzie”.
Aby nie było, że odnoszę się wyłącznie do Przedstawicieli „Dobrej zmiany”, to przytoczę jedną z ostatnich sytuacji, jaka miała miejsce w okresie po wyborze prezydenta w 2015 r. i przed wyborami parlamentarnymi tego samego roku. Nie wnikam w to, czy w czerwcu 2015 r. zaistniały ważne powody, aby zmieniać, czy nowelizować ustawy dotyczące władzy sądowniczej,
https://www.salon24.pl/newsroom/684468,sedziowie-trybunalu-konstytucyjnego-wspolnie-z-po-i-psl-zmieniali-ustawe
bo następna opcja polityczna od razu przystąpiła do burzenia fundamentów wymiaru sprawiedliwości. Ważny jest natomiast sposób procedowania ustaw, który powinien być publiczny, poddany kontroli sejmowej i wyczerpujący. Jeżeli pojawiają się nieusuwalne wątpliwości to projekt ustawy należy poddać kontroli ustawodawczej.
W tym momencie wypada wrócić do pogaduszki jaką pół władzy wykonawczej ucięło sobie z emerytką dziwnym trafem przebywającą w siedzibie Sądu Najwyższego. Nie jest bowiem istotne to o czym gadano, co sobie obiecywano i nawijano na uszy, bo przecież połówka władzy to nie jej całość, i można bez trudu założyć, że żadne ugody nie zostaną dotrzymane. No chyba, że – o czym nawet nie chce mi się marzyć – w całej aferze z wymiarem sprawiedliwości chodzi o schedę po prezesie i przy okazji o odebranie władzy i pozycji jej nadmiernie rozdętemu szefowi. Jeżeli tak to temu kibicuję, bo przecież potem łatwiej będzie rozliczyć wszystkich „psujów” Rzeczypospolitej, od Balcerowicza, poprzez Millera, i Tuska, aż do obecnej ekipy. Ech … pomarzyć dobra rzecz. 😉
21.09.2018 g. 17:00 Dodatek specjalny
Coraz częściej zaczynam się zastanawiać nad tym, czy ja już żyję w Matrixie, czy to jest dopiero przede mną? Może więc Czytelnicy pomogą rozwikłać tę zagadkę. Kasta sędziów to specyficzna kasta do której z natury rzeczy nie powinien mieć dostępu nikt postronny No może przesadzam, bo czasami pojawia się jakiś „Staruch”, który rządzi na stadionie, piłkarzom mordy obija, a sędziów (piłkarskich oczywiście!) trzyma w garści i w kieszeni. Problem w tym, że Polska to raczej nie stadion, a ktoś, komu zachciało się wpaść na kawę do I Prezes Sądu Najwyższego powinien być na kopach wyrzucony. Wiem, to jest trudne do przełknięcia, bo nadal mentalnie jesteśmy na poziomie średniowiecznego państwa, gdzie wódz plemienia jest zarządcą wszystkich dusz w państwie.
Ale proszę sobie wyobrazić, że np. policjant, albo jakiś bankster „wpada na kawę” do sędziego jakiegoś podrzędnego sądu, bo „ma sprawę”. 😉 😀 Czy zresztą trzeba sobie cokolwiek wyobrażać, przecież jeszcze kilka lat wstecz posłaniec poprzedniego premiera umawiał spotkanie z prezesem sądu. Nie trzeba zresztą umawiać się z sędziami, bo – według wynalazku L. Millera – można sobie sędziego zatrudnić na stanowisku ministra i „pogaduszki przy kawie” realizować bez odrywania się od swojego stolca. Takie spotkania, a raczej konszachty, odbywają się, to fakt, ale nikt się nimi nie chwali publicznie. Nikt poza niektórymi infantylnymi osobnikami.
Podejrzewam, że gdybym miał ze dwadzieścia lat mniej to pewnie bym złożył wniosek do rejonowej prokuratury w Warszawie o ściganie urzędnika państwowego, który nadużywając uprawnień „wpadł na kawę” do pani I Prezes SN. Także pani I Prezes SN nie pozostaje bez winy, bo powinna wezwać ochronę i wyprosić delikwenta. Ale wiadomo „co wolno wojewodzie, to nie tobie mały smrodzie”. A więc czapki z głów hołoto, i „gorszy sorcie” … z drogi śledzie, bo Pan jedzie.
Marzenia ściętej głowy:))) Ja typuję, że wspomniana połowa Mahometa przybyła, aby poprosić panią Prezes o bezinwazyjne opuszczenie gabinetu i udanie się do domu. To się raczej nie udało więc sytuacja trwa nadal.
PolubieniePolubienie
Pan premier się przyznał, że była kawa i urocza atmosfera. Ja bym dodał, że pewno ciastka też. A może i coś więcej … za moich czasów o takich spotkaniach mówiło się „będzie wódka, będą śledzie, i potrzymać za co bedzie”. 😉
PolubieniePolubienie
Dziwna wizyta, a Polacy dalej nie wiedzą o czym tam sobie pogadano. Pierwsza Prezes też tajemnicza – strach się bać!
PolubieniePolubienie
Dziwna, to fakt, ale dla tych głąbów to pewnie normalka, bo oni inaczej nie potrafią. Teraz po czasie to jestem mądry i pewnie na miejscu Pani Prezes poprosiłbym intruza o opuszczenie gabinetu. 😉
PolubieniePolubienie
A ja nadal jestem ciekawa tej pogadanki. Ciekawe co chciał ugrać krzywousty!
PolubieniePolubienie
Mnie jakoś to nie rajcuje, bo wiem, że oficjalna wersja skierowana do UE jeszcze wielokrotnie będzie się zmieniała.
PolubieniePolubienie
Gratuluję połowy notki, tej pierwszej i wetuję drugą (wprowadzanie symetrii w ocenie „dobrej zmiany” do innych rządów IIIRP, to polityczny sabotaż).
PolubieniePolubienie
Nie wiem, czy zauważyłaś, że ja nie symetryzuję (wg. PO/PiS). Informuję tylko o tym, że głąby odpowiedzialne za transformację systemu, a więc gdzieś od 1992 r., zarządzanie państwem mylą z kierowaniem mafią.
PolubieniePolubienie
Zauważyłam, że jedyną opcją której się od Ciebie nie dostało, to Kukiz’15.
PolubieniePolubienie
Partia nie miała jeszcze premiera, ale też im dwa razy dołożyłem.
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Cicho wszędzie… Głucho wszędzie… Co to będzie?
Panu Premierowi i Wysokiemu Sądowi może by założyć podsłuchy? Toż władza nie powinna być sprawowana potajemnie, o!
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Ale pisowate nie chodzą do „Sowy”, bo tylko jeden z nich potrafi jeść nożem i widelcem. 😉 😀
PolubieniePolubienie
Wszyscy o tym spotkaniu debatują, a tak naprawdę nikt nie wie, o czym gadali. Jak można w ogóle takie spotkania odbywać w tajemnicy? może sejm i senat też będą debatować po ciemku i bez rozgłosu? Potem dowiemy się z gazet niemieckich lub amerykańskich co nam zgotowano…
PolubieniePolubienie
Na wschód od nas takie debatowanie „pod stolikiem” to normalka. A sejm i senat? Przecież tam już od dawna nie ma debat.
PolubieniePolubienie
Co się czepiasz? Gersdorf kawę zrobiła, Morawiecki przyniósł pączki… Może też i po maluchu wypili… Pełna kultura!
PolubieniePolubienie
No tak … bankster u sędziego. 😉 😀
PolubieniePolubienie
A może on nie przybył jako bankster, tylko jako ewangelizator?
PolubieniePolubienie
Po dzisiejszych wiadomościach, pani była prezes nie dość ,że potwierdziła ,ze jest jakimś dziwadłem to jeszcze bez honoru. Dotrzymuje się słowa a ona…ot …można nadal bronić ale jakimi argumentami ? . Mimo wszystko pewnie ma swoich wyznawców ale …na szczęście jest kilka osób w Polsce , które zasady traktują poważnie.
PolubieniePolubienie
Nie wiem jaki honor Pani ma na myśli, bo chyba nie ten, gdy dwoje ludzi spotykając się potajemnie na kawie dopuszcza się rażącego nadużycia posiadanych uprawnień. To spotkanie było nielegalne i niedopuszczalne. Myślę, że właśnie dlatego pani I Prezes SN zdecydowała się ujawnić treść rozmów.
PolubieniePolubienie
…teraz dojrzałam żart w tytule ….mysz nazywa Pan górą….genialny żart. Może nawet nie mysz a uparty osioł.
PolubieniePolubienie
Nie widzę sensu w obrażaniu kogokolwiek.
PolubieniePolubienie
Miło czytać. Jednak jest nadzieja ,że pan przestanie to robić …chociaż wierzę panu jak Wałęsie ,że obalił komunizm.
Pozdrawiam serdecznie pana i partnera, niezmiennie ciepło i serdecznie.
PolubieniePolubienie
W odpowiedzi na:…teraz dojrzałam żart w tytule ….mysz nazywa Pan górą….genialny żart. Może nawet nie mysz a uparty osioł.
Ja też dostrzegam Pani poczucie humoru, tylko, że ono – jak zwykle – odbiega od tematu. A tematem, niestety, jest to, że premier rządu nie ma prerogatywy uprawniającej go do wkraczania na teren władzy sądowniczej, bez uzyskania wcześniejszej zgody lub zaproszenia. Nie będę już wnikał w to, czy chciał się spotkać z I Prezesem SN, czy może z jakimś przebywającym tam emerytem, bo nie ma to znaczenia. Miejscem ewentualnych „takich” spotkań jest parlament i tylko parlament.
To dlatego pojawiły się prześmiewcze „góra” i „pół Mahometa”.
PolubieniePolubienie
Nie ma pierwszej prezes a jeśli jest może pokaże pan jeden dokument pieczętowany nazwiskiem i tytułem co by zadało kłam mojemu poglądowi. Premier wbrew pozorom jest też obywatelem i ma prawa ja obywatele…a może się mylę ?. Wścieka się pan bo znów pani Gersdorf zrobiła z siebie …przepraszam… pokazała jaką jest , malutką cwaniarą na sznurkach wiszącą.
PolubieniePolubienie
Temat jest już oklepany i nie chciałbym powtarzać sloganów jakimi obrzucają sie obie strony sporu. Proponuję logikę, którą na razie nikt się nie posłużył. A więc proszę sobie odpowiedzieć czym się różni stanowisko sędziego SN od I Prezes SN? Gdyby Pani miała z tym kłopoty, to podpowiadam, że ułatwieniem będzie uzmysłowienie sobie rangi sędziego i I Prezes SN.
Jeżeli już uzna Pani, że każdy prezes jest sędzią, ale nie każdy sędzia może być prezesem to odpowiedź nasuwa się sama. Ustawa emerytalna jest dla sędziów, a konstytucja dla Prezesa SN. CBDU.
PS. Zwracam uwagę, że nie przekazała Pani pozdrowień dla mojego partnera.
PolubieniePolubienie
Drwiąc z narodu , szanowna pani uzurpatorka nie jest prezesem nie ze względu na konstytucję a ze względu na własną decyzję jaką było niezłożenie papierów o możliwość pracy po 65 roku życia. Podobnie jest z pracownikami, którzy nie mają aktualnej książeczki zdrowia-nie mogą pracować przy żywności itp chociaż nie przekroczyli wieku ….ot i po temacie.
Za czas jakiś gdy w końcu i w Polsce ostateczną władzą będzie urząd skarbowy i dział windykacji, żądanie zwrotu nienależnie pobranych świadczeń przez panią uzurpatorkę skutecznie przegoni ją z byłego gabinetu .Odsetki lecą a może pojawić się oskarżenie o wyłudzenie…
PolubieniePolubienie
Liczyłem na Pani logikę, a nie na logikę dla „ciemnego luda”. 😉 😀
Ale proszę się nie martwić, takich ludzi, którzy nie widzą różnicy pomiędzy sędzią a prezesem sądu, jest więcej. I tu nawet książeczka zdrowia psychicznego nie pomoże.
Chyba Pani wie, że przyjęcie kadencyjnej funkcji jest dodatkowym „zawarciem umowy” na czas określony w kadencji – bo po to są kadencje. Jeżeli przy zawarciu takiej umowy wymóg wieku emerytalnego nie istniał, to nie może być wymagany w trakcie kadencji, chociażby ze względu na to, że umowa nie działa wstecz. Ale w PiS wszyscy chodzą wstecz, i od ściany do ściany, więc nie ma się co dziwić. 😉 😀
Jestem nadal rozczarowany brakiem pozdrowień dla mojego partnera..
PolubieniePolubienie
Ja też zauważyłam brak pozdrowień dla” twojego partnera” płci męskiej. Tak po prostu nie wypada.
PolubieniePolubienie
No nie wypada, ale cóż zrobić, gdy nie można znaleźć kontrargumentów, a zleceniodawcy patrzą i oceniają? 😀 Pani kloszard z wściekłości pewnie „poszła się zabić”, albo zrobić to komuś. A partner czeka … 😉
PolubieniePolubienie
To coś więcej niż zlecenie – ślepy fanatyzm, frustracja i odwet za lata pominięcia . Ach , i zupełna bezkarność. W myśl zasady sprawiedliwość sprawiedliwością a racja musi być po naszej stronie.
PolubieniePolubienie
Chyba masz rację, ostatecznie już mistrz Lem wpadł na genialną myśl, że Internet pozwala na bliższe poznanie ludzi.
PolubieniePolubienie
To nie Internet , to psychologia . Może empiryczna znajomość „środowiska”.
PolubieniePolubienie
Nie jestem specjalistą od oceniania ludzi „na odległość”. Wątpię też, czy ta pani zna środowisko, bo nie potrafi się w nim sprawnie poruszać.
PolubieniePolubienie
A partnera pozdrowiłeś? I jak żona to znosi….
PolubieniePolubienie
Wspólnie z żoną zastanawiamy się o co i o kogo chodzi?
PolubieniePolubienie
W którymś momencie napisałeś „dziki kraj’ – nic dodać, nic ująć. Tylko koni żal…
PolubieniePolubienie
Niestety, to nie ja wymyśliłem takie celne określenie kraju w którym przyszło nam mieszkać.
PolubieniePolubienie
ciekawa sprawa z tymi banksterami ciekawa;-) nie opisałam tego na blogu bo jakoś nie było jak …ale jak byłam w Czarnogórze to byłam świadkiem jednego aresztowania …było bardzo brutalne i przestraszyłam się nie na żarty….a wniosek złóż koniecznie!!! będzie o czym pisać i będzie o co walczyć!!! pozdrawiam Paulina
PolubieniePolubienie
Lepiej opisuj wycieczki po Czarnogórze, bo czyta się z ciekawością. Polityka jest nudna, brutalna i psakudna.
Wniosku już nie muszę składać 😉 😀 , bo dzisiaj b. Prezes TK Stępień stwierdził, że będzie uwzględnione w postępowaniu przed TSUE.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😘💪
PolubieniePolubienie