Ucho prezesa. Czy można dwa razy wejść do tej samej rzeki, czyli do głównego nurtu polskiej rozrywki kabaretowej?

Kilka dni temu, w programie TVN mignęło mi arcykomiczne nagranie na którym prezes PiS „maszeruje” w towarzystwie chwilowo najbardziej zaufanych pretorianów, czyli Mariusza (tak go przywołuje prezes),  „I-szego Obatela Skarpetkowego”,  oraz przybocznej Mazurek: https://www.youtube.com/watch?v=yyhZM_JQ6bw
I w tym momencie nasunęły mi się tytułowe wątpliwości. Wydawać by się mogło, że ruch solidarnościowy – ten autentyczny z Sierpnia 1980 r. – na zawsze pozbawił autorytarne władze atrybutu rozdawania beneficjów, a podwładnych wazeliniarstwa. A ponieważ jestem realistą, to z drugiej strony przyjmuję oznaki wazeliniarstwa, które w ostateczności można nazwać próbami podjęcia współpracy. Bo przecież wiadomo, że praca to ruch, a wszystko co się rucha działa na poślizgu … Nie sypmy więc piasku do łańcucha, a i kij zamiast w szprychy też wsadźmy komuś do odbytnicy. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, ale w koło jest wesoło 😉

Gdy już do pełna upoiłem się obserwacją relacji na linii senior – wasal, czyli stosunków pomiędzy prezesem partii a jego podwładnymi, zacząłem się zastanawiać nad marnością naszej sztuki kabaretowej. Pamiętam z jaką ciekawością obejrzałem kilka pierwszych odcinków „Ucha prezesa”. Obejrzałem je nawet wielokrotnie. Niestety w miarę upływu czasu zaczęło powiewać nudą. Ostrze satyry, początkowo nakierowanej politycznie w prezesa, jego Mariusza, i pośrednio w PiS, szybko się stępiło. Pojawiły się nieuzasadnione przerwy pomiędzy odcinkami, i zupełnie nieoczekiwana zmiana frontu. Kolejne odcinki to już tylko krytyka postaw ludzkich, które – wiadomo – zawsze można krytykować i staranne unikanie sedna sprawy. A więc prezes to geniusz, który wszystko wie, a nawet „w dupie był, gówno widział”, pani Basia to poczciwa kobicina, itd., itp., a idioci to wszyscy, którzy otaczają geniusza. Nuuuda.

Jak zwykle więc wracam do ulubionych porównań z czasem PRL. Zapewne większość Czytelników pamięta kultowy program Olgi Lipińskiej „Właśnie leci kabarecik”, czy Jacka Fedorowicza z jego sztandarowym programem „60 minut na godzinę”. Trudno zapomnieć też Laskowika ze Smoleniem, Janusza Rewińskiego, czy chociażby najbardziej delikatną krytykę literacką prezentowaną w programie „Kocham pana, panie Sułku” przez Kowalewskiego i Lipińską. Celowo nie wspominam głównego wykonawcę piosenki: „Czy te oczy mogą kłamać”, bo po latach okazało się, że jednak oczy mogą kłamać. Inni jednak nie kłamali i pozostali przy swoich przekonaniach, ideach, wierzeniach. Okazuje się, że kręgosłup i twarz nie dla wszystkich oznacza to samo.

Może jednak zbyt wiele obiecywałem sobie po programie „Ucho prezesa”? Logicznie przecież za satyrę skierowaną w czasach PRL w stronę rządu można było o wiele bardziej oberwać niż dzisiaj. Pamiętam jak SB przychodziła po Jacka Fedorowicza w czasie trwania jego programu. Wrzucano go na dołek, potem wypuszczano w przekonaniu, że już „oba końce wsadzi w wodę”, a tu nic. Fedorowicz, jak gdyby nigdy nic w kolejnych programach opisywał, co z nim robiono, jakie metody stosowano, itd., itp., … Minęły dekady i Fedorowicz nadal walczy za prawdę, a wykonawca piosenki o oczach, świeci oczami w poszukiwaniu kasy i minionej sławy. Oczywiście pewnym rozgrzeszeniem dla autorów „Ucha prezesa” jest znany fakt, który mistrz Wojciech Młynarski skomentował celnym zdaniem: „Po co robić kabaret, jeśli życie przerasta ten kabaret”?
https://www.msn.com/pl-pl/wideo/obejrzyj/po-co-robi%C4%87-kabaret-je%C5%9Bli-%C5%BCycie-przerasta-ten-kabaret/vp-BBybwYH
Bo czy można było się spodziewać, że w biały dzień, w otoczeniu kamer i mikrofonów prezes PiS da taki występ o którym nawet autorom „Ucha prezesa” się nie śniło? 😉 😀

59 uwag do wpisu “Ucho prezesa. Czy można dwa razy wejść do tej samej rzeki, czyli do głównego nurtu polskiej rozrywki kabaretowej?

  1. Własnie chciałam od razu napisać to samo – po co oglądać Ucho Prezesa, wystarczy obejrzeć obrady sejmu i komisji wszelakich. Kiedyś byłam w domu na zwolnieniu i oglądałam na żywo, lepsze niż kabaret, z ta różnicą, że to nasza rzeczywistość i płakać się raczej chciało…

    Polubienie

  2. Jak czytam że Fedorowicz uważa, że „przy wszystkich swoich wadach rząd PO będzie lepszy niż PiS”, to już mi się z walką o prawdę nie kojarzy, tylko o zgoła co innego.
    Górski ma trudne zadanie w naszej rzeczywistości – bo przecież można być za albo przeciw, tymczasem wydaje mi się, że on chce być po środku. W efekcie dla totalnych jest za miękki, bo nadaje „satrapie” rysy człowieka, mimo wszystko, a co więcej pozwala sobie dowalić także opozycji.
    Tymczasem tu wszyscy są tak nabzdyczeni, że albo humoru nie kumają, albo dowalają czymś, co wcale nie jest śmieszne. Na tle „humoru” Wolskiego, Skiby, Stuhra – „Ucho” zaczyna być arcydziełem. ;D

    Polubienie

    1. Fakt, panowie na emeryturze nie są już w takiej formie jak dawniej i ich postrzeganie rzeczywistości może być zamglone. 😉
      Ale też dzialalność Wolskiego, Skiby, i Stuhra po ewolucjach dziejowych nie jest już taka sama.

      Polubienie

  3. Nie wiem czy oglądaliśmy ten sam „marsz” lub ten sam jego fragment, ale ja zwróciłam również uwagę na efekty dźwiękowe towarzyszące dostojnym krokom Prezesa. Donośnie biły kościelne dzwony, jakby triumfalne takie… A wszystko skąpane w promieniach zachodzącego słońca. Ach…

    Polubienie

    1. „Marsz” pewnie ten sam, ale z dostojnością kroki prezesa nie miały nic wspólnego. Od kilku lat obserwuję te nieskoordynowane ruchy prezesa i obawiam się … naprawdę obawiam się co będzie potem. Przecież w przedsionku z niecierpliwością przestępują z nogi na nogę zastępy jeszcze gorszych dewiantów i degeneratów.

      Polubienie

      1. Tak, pominęłam cudzysłów w słowie „dostojnym” z rozmysłem bo domyślam się, że brak płynności ruchu to efekt chorobowy więc uznałam, że bardziej elegancko będzie udawać, że kroki były dostojne. No i tak ładnie mi się skojarzyło to słowo z triumfalnym biciem dzwonów.

        Polubienie

  4. „Niech mówią najgorzej ale po nazwisku”. Ta recepta Amerykańskich PR-owców działała od zawsze i pewnie nadal działa. PiS-owscy PR – owcy jeździli na początku sukcesów wyborczych po naukę do USA. Może to oni zamówili, a teraz współfinansują serial?

    Polubienie

    1. To prawda, jeździli i wyjeździli. 🙂
      A z serialem rzeczywiście coś się dzieje dziwnego, i nie wiadomo, czy chodzi o cenzurę, sponsoring, PR, czy o zwykłą przepychankę polityczną.
      Ja w każdym razie na wszelki wypadek „nie jadę po nazwiskach”.

      Polubienie

  5. Andrzej Skupiński

    Może mój pogląd, Andrzeju, będzie zbyt radykalny, lecz uważam, że młody polski kabaret skończył się na początku lat 90 ub. wieku. Przewodniczącym komisji kwalifikacyjnej do sekcji literackiej ZAKR (Związek Polskich Autorów i Kompozytorów) przestał być śp. Wojciech Młynarski, który niemal był uczulony na wszelką amatorską tandetę.
    Do głosu doszły młode wilczki, które po 20 latach harców zupełnie zdołowały, ba, wykończyły polski kabaret. Zapomniano lub ignorowano wiedzę o kabaretowych rygorach:
    – kabaret tworzą satyrycy czyli literaci, obdarzeni do tego talentem aktorskim (stąd oficjalny tytuł zawodowy: „autor – aktor”); słowo jest podstawowym tworzywem sztuki kabaretowej
    – przeładowanie kostiumów i rekwizytów zdeprecjonowało to, co w tej sztuce najważniejsze – słowo!
    – dyskretna gra aktorska artystów kabaretowych nie może przypominać żałosnej i klaunady ani nieporadnych szkolnych etiud
    – w kabarecie obowiązują dwie dominanty kompozycyjjne: polityka i erotyka; bez tych sfer kabaret nie istnieje
    – w kabarecie nie wolno podlizywać się publiczności, natomiast wprost trzeba ją atakować interakcyjnymi pomysłami; swego czasu doskonale to robił Marcin Daniec
    – kabaret nie powinien być sztuką masową, u swych źródeł był wprost jej zaprzeczeniem
    itd, itd…
    Mój przydługi wstęp służył temu, że „Ucho Prezesa” wreszcie powróciło do źródeł tego gatunku ze wszystkimi dominantami, rygorami, mit Pompe und Parade.
    Osobiście wolałbym jednak Kabaret Niepokojącej Moralności od jakiegokolwiek moralnego niepokoju!!!
    klateracje. blogspot. com
    czuj duch

    Polubienie

    1. No cóż Drogi Andrzeju, wypada mi tylko z olbrzymim szacunkiem pochylić głowę nad celnymi opiniami jakie wyraziłeś wyżej, wszak to słowa płynące z samej krynicy polskiej rozrywki.
      Trochę nieporadnie szarpnąłem za temat, bo faktycznie także pokładam wielkie nadzieje w „Uchu Prezesa” i tylko dlatego wymieniłem je w tytule i w tekście. Jednak to co zaprezentował prezes, i jego orszak, gdy nagle na niewielką odległość oddalił się minister wojny, rozłożyło mnie na obie łopatki. Takich stosunków pomiędzy władcą, a jego świtą nie prezentował nawet Breżniew w ostatnich chwilach swojego życia. Wprawdzie kiedyś też znalazł się w tarapatach, bo pomylił drogę do kibla i zszedł z podium, ale sam (sam!) trafił z powrotem za stół prezydialny. W kilka miesięcy później trafił też do nieba, tego komunistycznego oczywiście.
      Wracając do „Ucha Prezesa” to wkurza mnie tylko nierówny poziom krytyki, która raz jest celna i agresywna, a innym razem ślepa i … koniunkturalna. To wygląda jakby jednak krytyka poddawała się naciskom władzy. W PRL satyrycy jednak „szli na ścianę”. Ale może się mylę.

      Polubienie

  6. Nie dostrzegłam, mam nadzieję ,że przez kiepski wzrok, nic o kabarecie :”Hrabi”-nie istnieje ?, zapadł się pod ziemię ?
    Scenka lizania tyłka jednemu Andrzejowi przez drugiego Andrzeja jest tak samo niestrawna jak wiele skeczy a mimo to przecież są i zabawne. Niosące uśmiech i kompletnie nie związane z erotyką czy polityką. Wzajem polizywanie to erotyka a to …jak to w łóżku…każdy może się pieprzyć ale mało kto umie kochać.
    Kabaret, moim zdaniem, jak i każda inna sztuka potrzebuje wolności, niezależności i spokoju. Jeśli odkryje coś , będzie to niesmaczne, jeśli pozwoli widzowi odkryć, będzie cudowne.
    Bywają artyści , którzy potrafią jak z karabinu , wyrzucać z siebie coś ciekawego ale i coś ciekawego , wspaniałego, genialnego w nadmiarze prowadzi do wymiotów.
    Tu pewnie będzie miał znaczenie pewien fakt. Pieniądze. Nie wiem czy zgodnie z prawdą, wyczytałam ,że pani Kora zostawiła po sobie tantiemy w wysokości około 50 tys rocznie….jeśli ona miała żyć za tak nędzne grosze mimo tego ze wydała z zespołem sporo świetnych i granych płyt to jakimi pieniędzmi operują kabareciarze a przecież żaden artysta , który myśli jak związać koniec z końcem niczego nie napisze. Przypadkiem może mu się udać ale ….
    PS
    Jak może Pan dostrzegł, udało mi się odtworzyć miejsce ale czy uda się tam zaprosić Kloszarda z jego skrzynką i patyczkiem do dłubania w zębach…jeszcze raz dziękuję za wcześniejszą pomoc…pewnie była katalizatorem.

    Polubienie

    1. Kabaret „Hrabi” istnieje, u mnie jest na 2-3 pozycji, za kabaretem Laskowik/Malicki i czasami za/przed „Uchem Prezesa”. Moje, może bardziej krytyczne i niesprawiedliwe spojrzenie na satyrę wynika z niedosytu tematyką polityczną.
      Nie odniosę się do „lizania tyłka”, bo akurat nie mam chęci na wulgaryzowanie, ale zalecałbym głębsze sięgnięcie do naszych postów wyjaśniających przyczyny podjęcia takiej prowokacyjnej przecież formy zwracania się do siebie.
      Nie jestem pewien, czy wielkość artystów można mierzyć wyłącznie wartością pozostawionych tantiemów? Bo co wtedy z Wodeckim, Villas, Grechutą i tp. … ?
      Miło, że coś się dzieje z uruchomieniem bloga, jeżeli będą kłopoty to nadal oferuje pomoc. Kiedy pierwszy post?

      Polubienie

    1. Komizm Ucha na pewno ma się dobrze, ale chyba nieco gorzej wypadają relacje do świata polityki. Ja się zgadzam z krytyką kierowaną do mnie, bo przecież kabarety też mają się nieźle, ale myślę, że najlepiej wyraził to wyżej A. Art Klater, z zawodu artysta kabaretowy. Bo przecież „kabarecić” każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej, ale dobrze, aby było to poparte solidnym wykształceniem zawodowym.

      Polubienie

      1. A jakie wrażenia po włączeniu TV-WSI/SB/UB/MO/RFN/ZSSR ? Od trzech lat stypa w szkle kontaktowym i mój ulubieniec(wybitny przedstawiciel kabaretowy-może ze stajni kabaretowej pana powyżej) pan Jachimek ,wpędzający mnie w kompleksy bo nie rozbawia a wprawia w zażenowanie.
        Za mało młodych za dużo starych zatęchłych.Widząc pana Dańca, muszę wyłączyć, podobnie wciąż na jedno kopyto, Pazura i Halama już nie bawi chociaż kiedyś powodował uśmiech Znów nie jestem na bieżąco bo owo Ucho Prezesa….kiedyś widziałam trzy minuty może i to było za wiele.
        Może tez rzecz w studiowaniu dzisiejszym. Zdarzyło mi się rozmawiać…i nie tylko, ze studentką a ona mi rzekła ,że uczyć się trzeba ,że…panowie studenci podobnie…no trzeba ale wszak najważniejsze na studiach jest co ?….może już było….Alkohol już nie ten.

        Polubienie

        1. Podobno „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, jeżeli tak to nie ma się co dziwić, że starzy wyjadacze programów satyrycznych oczekują czegoś więcej i niekoniecznie w sensie ilości. To chyba też wyjaśnia dlaczego tak fascynowały świeżością i nowością PRL-owskie kabarety (a szopki noworoczne to już mniam, mniam … 😉 ), gdy dzisiejsze już nieco „capią”.
          Nie można jednak pominąć relacji życie – kabaret, bo gdyby polityka była bardziej profesjonalna to pewno i kabarety łatwiej by się dało strawić. Ale co robić, gdy bardziej rozśmiesza, i podnosi poprzeczkę satyrze, durny polityk …?

          Polubienie

  7. Widziałam kilku panów z monologami, kobiet mniej ale też i wśród nich byli , moim zdaniem, zabawni jednak przez dystans do siebie, przez zabawę samym sobą , swoimi przywarami , niedoskonałościami. Kloszard , kilka razy rozbawił mnie do łez bawiąc się kpiną z samego siebie. Mam te teksty gdzieś .Chwilę zastanawiałam się nad wpisem pana kolegi, że musi być polityka i erotyka. Nie mam najmniejszego argumentu ,że takie twierdzenie ma w sobie prawdę. Erotyka…pornografia nawet. Coś o tym wiem i …panowie wybaczcie ale bliżej mi do płaczu nad odwiedzającymi mnie niźli do uśmiechu. Polityka…też się nie zgodzę bo czyż nie był genialnym dialog o kupnie tartaku, psa, wyżła-łyżwa ….a gdzie tu jakaś polityka.To nie jest wszak jedyny przykład. Kabaret też smakuje inaczej na żywo i wtedy jest jak wesele na którym bawimy się przy nawet nędznych kawałkach ale wszyscy. Zrzęda przed telewizorem jest trudniejsza do rozbawienia.

    Polubienie

    1. Zbyt dużo wątków, aby się do nich (lub chociaż do połowy z którą się nie zgadzam) odnieść. Poza tym nie chciałbym odchodzić od głównego wątku jakim jest hipoteza zakładająca, że obecne ostrze satyry jest bardziej tępe od tego z PRL, oczywiście przyjmując odpowiednie relacje z obu systemów.

      Polubienie

  8. ….stały tekst-zbyt dużo wątków, nie na temat i takie tam z pana strony. Może towarzystwo wzajemnej adoracji doceni za potraktowanie mnie :”jak na to zasługuje ” ale przecież stać Pana na więcej. Parafrazując….co by się nie stało wszystkiemu winne pisiory a co dobrego to tylko za komuny i dzięki niej.Mógł pan nie napisać nic, nie odpowiedzieć nic wiec po co ten zgrany temat ?

    Polubienie

    1. Czytelników staram się traktować z jednakowym szacunkiem, i właśnie dlatego czasami przypominam o głównym temacie. Chodzi o to, aby trafić później do poszukiwanych komentarzy.
      Z tych powodów wolałbym nie odnosić się do jakości i poziomu artystycznego, a zająć się głównie t.zw. odwagą osobistą aktorów w zakresie doboru tematów politycznych.
      Nie wiem też dlaczego Pani tak uparcie nadinterpretuje moje reminiscencje z okresu PRL. Przecież ja nie twierdzę, że PRL był lepszy od obecnego systemu! Przypominam tylko te regulacje prawne, ekonomiczne, społeczne, itp., które by mogły być wzorem dla partactwa jakie prezentuje ten rząd nieudaczników. Czy wyraziłem się dość jasno? Na wszelki wypadek powtórzę: sztandarowe rozwiązania „pisiorów” sa gorsze nawet od tego co było w PRL. I to będę ciągle przypominał, nie dlatego, że tęsknię za PRL, ale oczekuję chociażby normalnego wypełniania obowiązków za które przecież jako podatnik płacę.

      Polubienie

      1. Kasia

        No brawo, brawo ..prawie w całości wypada sie zgodzić z tym komentarzem. A już myślałam, że polegniesz w tej wymianie uprzejmości
        Całość też bardzo udana..

        Pytam tylko, dlaczego tak niewolniczo trzymasz się „archiwalnych” komentarzy? przecież ludzie się rozwijają, poszerzają wiedzę, zmieniają się …Taka postawa prowadzi do absurdu. Wyobraź sobie , że pisze tu pięciolatek.. a po latach „rozliczasz” go z tego , co mówił np. 10 lat temu… I wiercisz mu dziurę, w brzuchu, że zmienił zdanie. Bo do tego się sprowadza twoje „chodzi o to, aby trafić później do poszukiwanych komentarzy”. A może ja tu czegoś nie rozumiem…?

        Polubienie

        1. Odpowiem w wersji soft (bo dzisiaj mam dobry dzień 😉 ).
          To prawda ludzie nie krowy, rozwijają się, zmieniają poglądy, i często przytaczają cytaty innych mądrych ludzi. Niektórzy idą jeszcze dalej i w komentarzu zamieszczają też linki do źródłowych informacji. I to jest b. cenne, i do tego nieraz warto wracać, nawet po dziesiątkach lat.

          Polubienie

          1. Kasia

            WW wersji soft? Raczej z pominięciem zasadniczego tematu. Ale nich ci będzie, dzisiaj wszyscy chyba maja dobry dzień ( ja – bo chyba wyzdrowieję chyba jednak)

            Polubienie

          2. To jest chyba dobra okazja, aby przypomnieć kiedy warto wracać do wcześniejszych komentarzy. W komie do kloszard z godz. 17:34 zwracam uwagę także na dużą ilość wątków pobocznych – co przecież zasadniczo utrudnia wymianę poglądów. My trzymamy się, na razie, jednego.
            Życzę Ci, abyś wszystkie dni miała dobre, lepsze i najlepsze.

            Polubienie

          3. Kasia

            Och , dziękuję za takie piękne życzenia.

            Ten komentarz do ‚kloszard’ był mistrzowską odpowiedzią. Mamy tu do czynienia z osobą biegle posługującą się językiem, która nieudolnie udaje …kogoś innego….

            Polubienie

          4. Kasia

            I słusznie, że mnie podziwiasz! To jest właściwa postawa do konstruktywnego dialogu! 🙂 🙂 🙂
            Wreszcie na to wpadłeś. No!
            Ale, żeby nie było (tak słodko) – ja ciebie NIE podziwiam- w tym momencie za to, że nie umiesz odróżnić kto udaje a kto nie. NIGDY tego nie umiałeś, jak większość facetów.
            Bo ja nikogo nie udaję. Może gdybym wiedziała PO CO to rozważyłabym taki pomysł. Na razie jednak jestem zadowolono z tego ,” co mam” 🙂

            Polubienie

          5. A już było tak miło i przyjemnie …
            Nie będę Ci przypominał iloma nickami i imionami posługiwałaś się na blogach i w poczcie e-mail, bo nie jest to najważniejsze.
            Wbrew pozorom o wiele łatwiej jest udawać kogoś innego niż być sobą samym, oczywiście jeżeli kogoś pasjonuje taka wypaczona gra.

            Polubienie

        2. Kasia

          Synku, na twoim blogu posługiwałam się tylko jednym nickiem: Kasia 🙂
          A to, skarbeczku, nie oznacza udawania – jest normą w wirtualnej rzeczywistości.

          Udawanie polega na fałszowaniu obrazu siebie – nie imienia, czy nicka.

          P.S a gdybym nawet używała różnych nicków( a tego nie robię, bo chcę żebyś się NIE POMYLIŁ , że ja to ja) to też mam do tego prawo- bo takie są zasady funkcjonowania w wirtualnej rzeczywistości.
          A tak było miło. ale skoro lubisz się awanturować …to by, by 🙂

          Polubione przez 1 osoba

          1. Kasia

            Chyba masz znowu gorszy dzień …
            I wszystko zrobisz dla pieniędzy, oj wszystko 😦
            A mnie się nie chce bawić twoich czytaczy, już nie. Bo życie jest poważne i szkoda czasu na takie pie..ły .
            Może byś wreszcie wydoroślał i zaczął się zastanawiać nad tym , co do mnie piszesz?
            Synku.

            Polubienie

          2. Kasia

            Nigdy nawet w ten sposób nie myślałam. I obcy jest mi ten poziom dyskusji oraz tego rodzaju frazeologia. Opanuj się, bo sam będziesz sie za siebie wstydził. A ‚synku’ – to jest b. ładnie.
            Przemyśl swoje niewłaściwe zachowanie, synku 🙂 🙂

            Polubione przez 1 osoba

  9. Współczesne kabarety zbiły się w jakąś korporację, której producenci, jak to producenci, mniej są wrażliwi na to, by artysta się nie skompromitował, a bardziej na to, by się kaska zgadzała. To stanowi różnicę w porównaniu do kabaretów z lat komuny, gdy markę kabaretu warto było mozolnie kształtować i szanować. Inne różnice:
    Komuna: Więcej niedomówień, słów- kluczy, metafor, język rubaszny, ale nie wulgarny, duża umowność scenografii i charakteryzacji
    Kabaret współczesny: Dosłowność, żeby każdy wiedział o co chodzi, nawet największy tłuk, efekty specjalne, profesjonalna charakteryzacja, profesjonalna muzyka i balet, by był show, prymitywna wulgarność, bynajmniej nie jako pikantna przyprawa, lecz raczej jako główny składnik żartu.
    Nie chcę jakoś obniżać umiejętności współczesnych kabareciarzy. Po prostu ze względu na dostępność nośników informacji, muszą wymyślać dużo więcej skeczy, ciągle udoskonalać stare numery i masowo produkować nowe, bo widz nie czeka 3 lata na możliwość spotkanie z nimi na żywo, lecz kupuje browara do domu, wsadza lewą łapę w gacie, prawą zrzuca ze smartfona na ekran skecze z Youtube i potrafi tak siedzieć, aż mu się siku zachce, a potem znów dwie godzinki, coś do żarcia i znów.

    Polubienie

    1. Idealnie wyczułeś nowe nurty w przekazie medialnym. Bo faktycznie, szukający rozrywki nie musi już wyczekiwać na kolejny odcinek np. Ucha Prezesa. Może – po prostu – wejść na YouTube, Netflixa, VOD,
      albo inne tp. platformy i obejrzeć co chce za darmo, albo nowości za niewielką opłatą, czy subskrypcją.
      Porównanie trendów, jakie rządziły sztuką kabaretową w PRL i obecnie też trafia do mojego przekonania.
      Nie wyjaśnia to jednak tego, dlaczego obecnie aktorzy, albo parający się sztuką kabareciarską bardziej zwracają uwagę na kasę niż poziom swojej twórczości?

      Polubienie

  10. Bezpośredniość, dosłowność, czyli łopatologia dzisiejszej sceny kabaretowej nawet już nie drażni, nie powoduje refleksyjnych ciągów myślowych – jednym słowem nuży. Tym częściej wracam do, już wspominanych w komentarzach: Lipińskiej, Fedorowicza i in.

    Polubienie

    1. Ja też właściwie zobojętniałem na występy naszych kabareciarzy (no może poza Laskowikiem i Malickim, ale to jest budowane na b. dobrym podłożu muzycznym). Poderwało mnie jednak obejrzenie fragmentu orszaku sklerotyków i nieudaczników, który opisałem wyżej. I pomyśleć, że tacy „ludzie” nami rządzą.

      Polubienie

  11. Przez wzgląd na ograniczoną ilość wolnego czasu, obiecuję sobie od kilku dobrych miesięcy, że w końcu usiądę i zobaczę te całe „Ucho prezesa” (zachwalane przez wielu znajomych), ale mi nie wychodzi. Teraz czekam na zimę – może wtedy dam radę. Pytanie – czy nadal warto?

    Polubienie

    1. Warto. To jest doskonała obserwacja psychospołecznych zachowań. Świetnie oddane charaktery i sytuacje. Tyle tylko, że – jak dla mnie – całość tchnie zbytnim oportunizmem i koniunkturalizmem.
      Nie czekaj do zimy, bo wtedy możemy mieć – tak jak Chińczycy – już tylko swój własny narodowy internet. 😉

      Polubione przez 1 osoba

      1. Haha, dziękuję za opinię. Przy tym co się u mnie obecnie dzieje, padam twarzą na poduszkę o 24 i odcinają mi się wszelkie baterie, a jeszcze tysiące rzeczy do zrobienia. Nie mówiąc o odpoczynku, czytaniu blogów których lubię i książki z biblioteki, którą trzymam już trzeci miesiąc i za chwile wpadnie mi do domu pani z mandatem 😉 Realny czas kiedy się odrobię to właśnie niestety zima… oby Twoje przewidywania się nie spełniły 😉 Chociaż w tym kraju jest wszystko możliwe…

        Polubienie

  12. Ciekawy wpis i jeszcze bardziej, prowokujące do refleksji komentarze, których esencję sformułował Woland. Niestety aktualny widz czy słuchacz wymusza tę „dosłowną łopatologię z prymitywną wulgarnością” potwierdzając tym cykliczność prawa Kopernika: „pieniądz (a zatem i każdy inny walor) gorszy wypiera lepszy(e). Przypomnijmy sobie a młodzież poniżej pięćdziesiątego roku życia zachęcam do wyszukiwania informacji i nagrań zespołów, które utkwiły mi w pamięci:
    – STS-y Piwnica pod Baranami, Stodoła, Bim-Bom, Hybrydy, Pstrąg i inne od 1956 ,
    – Kabaret Starszych Panów 1958 ,
    – kabarety: Dudek, Koń i Owca, Tey, Pod Budą, Pod Egidą, Elita, Salon Niezależnych, Właśnie leci kabarecik Olgi Lipińskiej 1965/70,
    Wszystkie one miały znakomitych autorów tekstów i utworów muzycznych jak i wykonawców.
    Tym bardziej z przykrością przychodzi mi podzielić się z nurtującymi mnie wątpliwościami dotyczącymi lidera kabaretu Pod Egidą Jana Pietrzaka. Pamiętam dobrze pierwsze początki naszej telewizji. Wiadomości czytał prezenterzy Krystyna Loska i Jan Suzin ( nazwany przez Jacka Fedorowicza watażką), w rozrywce brylowali Fedorowicz i Gruza a Jan Pietrzak miał swoje okienko, w którym wychwalał pod niebiosy ZMP (polski komsomoł) i PZPR. Przypadkowo oglądałem pożegnanie Jana Pietrzaka z telewidzami. Powiedział coś w tym stylu ” powiedziano mi zmieńcie Pietrzaka bo będzie draka”. No i Pietrzak wylądował w Hybrydach i w krótkim czasie zorganizował Pod Egidą. Być może z błogosławieństwem przodującej siły narodu. Chyba nie tylko ja nad tym się zastanawiam.

    http://natemat.pl/188271,pietrzak-jest-dzis-gwiazda-prawicy-a-kiedys-byl-po-stronie-komunistow-wystarczy-obejrzec-ten-filmik
    Oto wybrane fragmenty wpisu i komentarzy

    Jan Pietrzak jest czołowym satyrykiem prawicy, który obraża „gorszy sort”, śpiewa o „łajdakach”, „gnidach”, „mendach” i „sukinkotach”. Po sieci krąży jednak nagranie pokazujące nieco inną twarz satyryka…

    Kiedyś jego kabaret był traktowany jako jeden z oręży opozycji, w tej chwili Pietrzak nie szczędzi ostrych słów wrogom rządu PiS. Wyborców PO nazwał gnidami i pluskwami – i robił to w publicznej telewizji.

    Jednak wiele o jego aktywności przed 1989 rokiem mówi film, który właśnie zaczął krążyć po sieci. Zdaje się przeczyć „opozycyjności” Pietrzaka. Kabareciarz wyszydza w nim burżuazję, śmieje się z jej młodego przedstawiciela, któremu nudzi się nad Wisłą i marzy o tym, by np. prać pieluchy w Anglii. Takie teksty były w smak komunistom. Pietrzak dzięki nim zrobił karierę – o czym pisał „Newsweek”. Jak twierdził tygodnik, kabareciarz był protegowanym Mieczysława Moczara, umacniał socjalizm i nawet kiedy później kpił z Polski Ludowej, nadal był narzędziem propagandy.

    „Newsweek” pisał, że Pietrzak regularnie odwiedzał sekretarza KC PZPR ds. propagandy Jerzego Łukaszewicza. Ten wyrażał zgodę na krytykę ważnych osobistości, co miesiąc inną. Ci, którzy chętnie dzielą się najnowszymi nagraniami satyryka, niekoniecznie znają jego interesującą przeszłość. Autorytet nowej prawicy przekracza granicę, jakby sam nie miał niczego na sumieniu.

    Niektóre wybrane komentarze czytelników:

    W tamtych czasach walki z wrogiem klasowym i narodowym nabrał pewności że chamstwo popłaca.Jego nieszczęściem byli liberałowie których nijak do chamstwa zaliczyć nie można stąd pod liberałami jego gwiazda zgasła.Teraz znowu może.

    Jak łatwo było i jest do dzisiaj urobić poglądy takich ludzi jak ja. Uważalem Pietrzaka za osobę wszelkich cnot i solidności i pożadności. I co się stało. Gdy zmieniła się koniunktura nagle on jak i jego kumpel Wolski zmienili swoj punkt widzenie zależn od punktu siedzenia.Z idola przeistoczyl się w idiotę.Nawet nazwy są podobne. U mnie ma już przechlapane.

    Absolwent wszystkich dobrych szkół: Korpus kadetów , Oficerska szkoła łączności wreszcie WSNS przy KC PZPR…Dogłębnie przestudiował socjalizm…

    To ciekawe, że dawni moczarowcy i inni nacjonałkomuniści robią dziś na prawicy drugą karierę.

    Ot, taki gwizdek, przy pomocy którego wypuszczali parę, gdy naród zaczynał się gotować zbyt gwałtownie.

    Wysmiewal PRL bo mu na to pozwalali !!! Byl takim trefnisiem wladzy !!!! Dziad zawsze umial sie obrocic w odpowiednia strone !!!

    Są artyści / i nie tylko artyści /, którzy, tracąc popularność, chwytają się ostatniej deski ratunku: staję się mianowicie na siłę kontrowersyjni. I tak Pan Pietrzak błyska już tylko prostackim dowcipem, Pani Rodowicz śpiewa z Zenkiem, Pan Cejrowski obraża politycznych przeciwników itp itp. To ma wzbudzić na nowo zainteresowanie odbiorcy, ale żałosne to jakieś, oj żałosne…

    Świetnie podsumowane to zostało w liście otwartym MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)

    https://m.facebook.com/muzycznykabaret/photos/a.305628229466424.89366.299901516705762/1717980951564471/?type=3

    Pozdrawiam statar

    Polubienie

  13. howerla39

    Ciekawy wpis i jeszcze bardziej, prowokujące do refleksji komentarze, których esencję sformułował Woland. Niestety aktualny widz czy słuchacz wymusza tę „dosłowną łopatologię z prymitywną wulgarnością” potwierdzając tym cykliczność prawa Kopernika: „pieniądz (a zatem i każdy inny walor) gorszy wypiera lepszy(e). Przypomnijmy sobie a młodzież poniżej pięćdziesiątego roku życia zachęcam do wyszukiwania informacji i nagrań zespołów, które utkwiły mi w pamięci:
    – STS-y Piwnica pod Baranami, Stodoła, Bim-Bom, Hybrydy, Pstrąg i inne od 1956 ,
    – Kabaret Starszych Panów 1958 ,
    – kabarety: Dudek, Koń i Owca, Tey, Pod Budą, Pod Egidą, Elita, Salon Niezależnych, Właśnie leci kabarecik Olgi Lipińskiej 1965/70,
    Wszystkie one miały znakomitych autorów tekstów i utworów muzycznych jak i wykonawców.
    Tym bardziej z przykrością przychodzi mi podzielić się z nurtującymi mnie wątpliwościami dotyczącymi lidera kabaretu Pod Egidą Jana Pietrzaka. Pamiętam dobrze pierwsze początki naszej telewizji. Wiadomości czytał prezenterzy Krystyna Loska i Jan Suzin ( nazwany przez Jacka Fedorowicza watażką), w rozrywce brylowali Fedorowicz i Gruza a Jan Pietrzak miał swoje okienko, w którym wychwalał pod niebiosy ZMP (polski komsomoł) i PZPR. Przypadkowo oglądałem pożegnanie Jana Pietrzaka z telewidzami. Powiedział coś w tym stylu ” powiedziano mi zmieńcie Pietrzaka bo będzie draka”. No i Pietrzak wylądował w Hybrydach i w krótkim czasie zorganizował Pod Egidą. Być może z błogosławieństwem przodującej siły narodu. Chyba nie tylko ja nad tym się zastanawiam.

    http://natemat.pl/188271,pietrzak-jest-dzis-gwiazda-prawicy-a-kiedys-byl-po-stronie-komunistow-wystarczy-obejrzec-ten-filmik
    Oto wybrane fragmenty wpisu .

    Jan Pietrzak jest czołowym satyrykiem prawicy, który obraża „gorszy sort”, śpiewa o „łajdakach”, „gnidach”, „mendach” i „sukinkotach”. Po sieci krąży jednak nagranie pokazujące nieco inną twarz satyryka…

    Kiedyś jego kabaret był traktowany jako jeden z oręży opozycji, w tej chwili Pietrzak nie szczędzi ostrych słów wrogom rządu PiS. Wyborców PO nazwał gnidami i pluskwami – i robił to w publicznej telewizji.

    Jednak wiele o jego aktywności przed 1989 rokiem mówi film, który właśnie zaczął krążyć po sieci. Zdaje się przeczyć „opozycyjności” Pietrzaka. Kabareciarz wyszydza w nim burżuazję, śmieje się z jej młodego przedstawiciela, któremu nudzi się nad Wisłą i marzy o tym, by np. prać pieluchy w Anglii. Takie teksty były w smak komunistom. Pietrzak dzięki nim zrobił karierę – o czym pisał „Newsweek”. Jak twierdził tygodnik, kabareciarz był protegowanym Mieczysława Moczara, umacniał socjalizm i nawet kiedy później kpił z Polski Ludowej, nadal był narzędziem propagandy.

    „Newsweek” pisał, że Pietrzak regularnie odwiedzał sekretarza KC PZPR ds. propagandy Jerzego Łukaszewicza. Ten wyrażał zgodę na krytykę ważnych osobistości, co miesiąc inną. Ci, którzy chętnie dzielą się najnowszymi nagraniami satyryka, niekoniecznie znają jego interesującą przeszłość. Autorytet nowej prawicy przekracza granicę, jakby sam nie miał niczego na sumieniu.

    Niektóre wybrane komentarze czytelników:

    W tamtych czasach walki z wrogiem klasowym i narodowym nabrał pewności że chamstwo popłaca.Jego nieszczęściem byli liberałowie których nijak do chamstwa zaliczyć nie można stąd pod liberałami jego gwiazda zgasła.Teraz znowu może.

    Jak łatwo było i jest do dzisiaj urobić poglądy takich ludzi jak ja. Uważalem Pietrzaka za osobę wszelkich cnot i solidności i pożadności. I co się stało. Gdy zmieniła się koniunktura nagle on jak i jego kumpel Wolski zmienili swoj punkt widzenie zależn od punktu siedzenia.Z idola przeistoczyl się w idiotę.Nawet nazwy są podobne. U mnie ma już przechlapane.

    Absolwent wszystkich dobrych szkół: Korpus kadetów , Oficerska szkoła łączności wreszcie WSNS przy KC PZPR…Dogłębnie przestudiował socjalizm…

    To ciekawe, że dawni moczarowcy i inni nacjonałkomuniści robią dziś na prawicy drugą karierę.

    Ot, taki gwizdek, przy pomocy którego wypuszczali parę, gdy naród zaczynał się gotować zbyt gwałtownie.

    Wysmiewal PRL bo mu na to pozwalali !!! Byl takim trefnisiem wladzy !!!! Dziad zawsze umial sie obrocic w odpowiednia strone !!!

    Są artyści / i nie tylko artyści /, którzy, tracąc popularność, chwytają się ostatniej deski ratunku: staję się mianowicie na siłę kontrowersyjni. I tak Pan Pietrzak błyska już tylko prostackim dowcipem, Pani Rodowicz śpiewa z Zenkiem, Pan Cejrowski obraża politycznych przeciwników itp itp. To ma wzbudzić na nowo zainteresowanie odbiorcy, ale żałosne to jakieś, oj żałosne…

    Świetnie podsumowane to zostało w liście otwartym MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)

    https://m.facebook.com/muzycznykabaret/photos/a.305628229466424.89366.299901516705762/1717980951564471/?type=3

    Pozdrawiam statar

    Polubienie

  14. howerla39

    Ciekawy wpis i jeszcze bardziej, prowokujące do refleksji komentarze, których esencję sformułowali Woland.i Art Klater Niestety aktualny widz czy słuchacz wymusza tę „dosłowną łopatologię z prymitywną wulgarnością” potwierdzając tym cykliczność prawa Kopernika: „pieniądz (a zatem i każdy inny walor) gorszy wypiera lepszy(e). Przypomnijmy sobie a młodzież poniżej pięćdziesiątego roku życia zachęcam do wyszukiwania informacji i nagrań zespołów, które utkwiły mi w pamięci:
    – STS-y Piwnica pod Baranami, Stodoła, Bim-Bom, Hybrydy, Pstrąg i inne od 1956 ,
    – Kabaret Starszych Panów 1958 ,
    – kabarety: Dudek, Koń i Owca, Tey, Pod Budą, Pod Egidą, Elita, Salon Niezależnych, Właśnie leci kabarecik Olgi Lipińskiej 1965/70,
    Wszystkie one miały znakomitych autorów tekstów i utworów muzycznych jak i wykonawców.
    Tym bardziej z przykrością przychodzi mi podzielić się z nurtującymi mnie wątpliwościami dotyczącymi lidera kabaretu Pod Egidą Jana Pietrzaka. Pamiętam dobrze pierwsze początki naszej telewizji. Wiadomości czytał prezenterzy Krystyna Loska i Jan Suzin ( nazwany przez Jacka Fedorowicza watażką), w rozrywce brylowali Fedorowicz i Gruza a Jan Pietrzak miał swoje okienko, w którym wychwalał pod niebiosy ZMP (polski komsomoł) i PZPR. Przypadkowo oglądałem pożegnanie Jana Pietrzaka z telewidzami. Powiedział coś w tym stylu ” powiedziano mi zmieńcie Pietrzaka bo będzie draka”. No i Pietrzak wylądował w Hybrydach i w krótkim czasie zorganizował Pod Egidą. Być może z błogosławieństwem przodującej siły narodu. Chyba nie tylko ja nad tym się zastanawiam.

    http://natemat.pl/188271,pietrzak-jest-dzis-gwiazda-prawicy-a-kiedys-byl-po-stronie-komunistow-wystarczy-obejrzec-ten-filmik
    Oto wybrane fragmenty wpisu .

    Jan Pietrzak jest czołowym satyrykiem prawicy, który obraża „gorszy sort”, śpiewa o „łajdakach”, „gnidach”, „mendach” i „sukinkotach”. Po sieci krąży jednak nagranie pokazujące nieco inną twarz satyryka…

    Kiedyś jego kabaret był traktowany jako jeden z oręży opozycji, w tej chwili Pietrzak nie szczędzi ostrych słów wrogom rządu PiS. Wyborców PO nazwał gnidami i pluskwami – i robił to w publicznej telewizji.

    Jednak wiele o jego aktywności przed 1989 rokiem mówi film, który właśnie zaczął krążyć po sieci. Zdaje się przeczyć „opozycyjności” Pietrzaka. Kabareciarz wyszydza w nim burżuazję, śmieje się z jej młodego przedstawiciela, któremu nudzi się nad Wisłą i marzy o tym, by np. prać pieluchy w Anglii. Takie teksty były w smak komunistom. Pietrzak dzięki nim zrobił karierę – o czym pisał „Newsweek”. Jak twierdził tygodnik, kabareciarz był protegowanym Mieczysława Moczara, umacniał socjalizm i nawet kiedy później kpił z Polski Ludowej, nadal był narzędziem propagandy.

    „Newsweek” pisał, że Pietrzak regularnie odwiedzał sekretarza KC PZPR ds. propagandy Jerzego Łukaszewicza. Ten wyrażał zgodę na krytykę ważnych osobistości, co miesiąc inną. Ci, którzy chętnie dzielą się najnowszymi nagraniami satyryka, niekoniecznie znają jego interesującą przeszłość. Autorytet nowej prawicy przekracza granicę, jakby sam nie miał niczego na sumieniu.

    Niektóre wybrane komentarze czytelników:

    W tamtych czasach walki z wrogiem klasowym i narodowym nabrał pewności że chamstwo popłaca.Jego nieszczęściem byli liberałowie których nijak do chamstwa zaliczyć nie można stąd pod liberałami jego gwiazda zgasła.Teraz znowu może.

    Jak łatwo było i jest do dzisiaj urobić poglądy takich ludzi jak ja. Uważalem Pietrzaka za osobę wszelkich cnot i solidności i pożadności. I co się stało. Gdy zmieniła się koniunktura nagle on jak i jego kumpel Wolski zmienili swoj punkt widzenie zależn od punktu siedzenia.Z idola przeistoczyl się w idiotę.Nawet nazwy są podobne. U mnie ma już przechlapane.

    Absolwent wszystkich dobrych szkół: Korpus kadetów , Oficerska szkoła łączności wreszcie WSNS przy KC PZPR…Dogłębnie przestudiował socjalizm…

    To ciekawe, że dawni moczarowcy i inni nacjonałkomuniści robią dziś na prawicy drugą karierę.

    Ot, taki gwizdek, przy pomocy którego wypuszczali parę, gdy naród zaczynał się gotować zbyt gwałtownie.

    Wysmiewal PRL bo mu na to pozwalali !!! Byl takim trefnisiem wladzy !!!! Dziad zawsze umial sie obrocic w odpowiednia strone !!!

    Są artyści / i nie tylko artyści /, którzy, tracąc popularność, chwytają się ostatniej deski ratunku: staję się mianowicie na siłę kontrowersyjni. I tak Pan Pietrzak błyska już tylko prostackim dowcipem, Pani Rodowicz śpiewa z Zenkiem, Pan Cejrowski obraża politycznych przeciwników itp itp. To ma wzbudzić na nowo zainteresowanie odbiorcy, ale żałosne to jakieś, oj żałosne…

    Świetnie podsumowane to zostało w liście otwartym MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)

    https://m.facebook.com/muzycznykabaret/photos/a.305628229466424.89366.299901516705762/1717980951564471/?type=3

    Pozdrawiam statar

    Polubienie

  15. Nie jestem odpowiednią osobą do komentowania poziomu współczesnych (obecnych) kabaretów. Po prostu w większości mnie nie śmieszą a wielka zabawa widzów – dziwi. Cóż, pewnie nie mam poczucia humoru. „Ucho prezesa” zapowiadała się dobrze i tylko… się zapowiadało. Napisałeś w czym rzecz była. Zastanawiam się czasem jak to jest, że dawne kabarety, nawet bardzo stare, mogę oglądać i zawsze mnie bawią, a obecne ledwie trawię za pierwszym razem. I to nie zawsze. Zdolnych ludzi mniej mamy, zmysłu obserwacji nie posiadamy, czy może odbiorcy, jak ja np., niczego nie pojmują. A może odpowiedź jest jedna i też tu przytaczana przez wielu – życie to najlepszy współczesny kabaret.

    Polubienie

    1. Iwonko, ja też nie znam się na kabaretach (prędzej na kabaretkach 😉 ). Jednak, gdy bardziej śmieszą mnie politycy robiący groźne i poważne miny, od aktorów kabaretowych, to chyba coś jest nie tak.
      Myślę, że wszystkie argumenty jakie wymieniłaś powodują, ze ogólny efekt jest właśnie taki, czyli kiepski i nijaki.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.