Jeszcze ludzkość nie zginęła … Ratujemy chłopców uwięzionych w jaskini tajlandzkiej.

Znacie Państwo ten lekki wkurw, gdy oczekując na połączenie internetowe, skanując komputer, albo ściągając aplikację, tracimy cenne minuty, a nieraz i godziny? Ja wtedy lubię w innym oknie podglądać śmieszne, czasami i tragiczne życie zwierząt pokazywane na YouTube, a tam na przykład sytuacja (od 1 min. 23 sek):
https://www.youtube.com/watch?v=9PTbV144PUI
gdy w obronie członka swojego stada słabszy rzuca się na silniejszego. Nie jest to powszechne zjawisko w świecie zwierząt, bo cechuje tylko gromady zwierząt bardziej uspołecznionych, ale daje dużo do myślenia. Jako ludzkość jesteśmy bowiem gatunkiem z góry skazanym – a co do tego nie ma żadnych wątpliwości – na samounicestwienie, i powinniśmy z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski, aby chociaż godnie zejść z tego świata.

Od kilkunastu dni świat żyje każdym oddechem zaginionych w podziemnych pieczarach 12 chłopców i ich trenera. Każda informacja na ten temat ściąga przed telewizory setki milionów, a może i miliardy, „przeżuwaczy popcornu i oglądaczy TV”. Już wiemy, że do 10 lipca udało się uratować 8 chłopców, ale akcja ratownicza trwa nadal, bo w pieczarze niebezpiecznie spada poziom tlenu. Nic to, że w tym samym czasie, inna katastrofa w Japonii:
https://fakty.tvn24.pl/fakty-o-swiecie,61/powodz-w-japonii-ponad-100-osob-zginelo-miliony-musialy-opuscic-domy,852422.html
pochłonęła już ponad 100 ofiar, a tysiące osób musiało opuścić swoje domostwa. Świat homo sapiens ratuje tych, którzy nie mogą ratować się sami. To normalny „ludzki” odruch, ale jakże nielogiczny.

Apogeum zainteresowania „Dzikimi dzikami”, tak nazywa się drużyna chłopców uwięzionych w jaskini, powoli jednak spada. O ile nie zdarzy się coś poważniejszego – bo nad rejony Tajwanu i Japonii nadciągają niezwykle groźne tajfuny – media zaczną częściej pokazywać obrazy katastrofy w Japonii, a świat nadal zacznie pędzić w zawrotnym tempie na skraj przepaści. Ilość przechodzi w jakość, a jakość w ilość, i tak trwa ten szalony wyścig. Niewątpliwie sytuacja w tajwańskiej pieczarze jest przykładem na to jak w trudnych sytuacjach potrafimy, my jeszcze homo sapiens, zorganizować się i zmobilizować dla ratowania życia ludzkiego. Szkoda tylko, że robimy to w sytuacji, gdy obok (np. w Korei Północnej) trwa odmierzanie ostatnich sekund dla świata. Czy potrafimy jeszcze zatrzymać ten czas …?

23 uwagi do wpisu “Jeszcze ludzkość nie zginęła … Ratujemy chłopców uwięzionych w jaskini tajlandzkiej.

  1. Tak, lubimy jako oglądacze takie sytuacje, podobnie jak katastrofy samolotów. Dziennikarze bidulki skarżą się, że teren ogrodzony i nie pozwalają kamerom zajrzeć w najbardziej drastyczne lub intymne części spektaklu.
    Z jednej strony ratowanie dzieci i wielorybów, z drugiej gangi narkotykowe i upodlenie człowieka przez reżimy czy niewolnictwo na plantacjach w XXI wieku…chyba tych dobrych odruchów mniej.

    Polubienie

    1. Wszystkie doniesienia o chłopcach odbierałem na stojąco i ze łzami w oczach. Nie wierzyłem, że to się uda. Sam kiedyś, mając 9-10 lat, znalazłem się w podobnej sytuacji, gdy przy pomocy kolegów zjechałem do studni stojąc w wiaderku. W dół było łatwo, w górę znacznie gorzej …

      Polubienie

  2. Jak powiedział Józef Stalin: „Śmierć jednej osoby to tragedia, śmierć miliona to statystyka.” Podobnie jest z katastrofami, wypadkami, kataklizmami… Kilku chłopców jest bardziej medialnych, niż bądź co bądź kolejna powódź czy tsunami – a pomoc idzie przede wszystkim tam, gdzie kamery. Zresztą człowiek człowiek niezwykle często pomaga „nielogicznie”…

    Polubienie

    1. Czekałem na taką wypowiedź, i jest mi b. miło, że padła właśnie z Twojej strony. To prawda, wieki mijają, świat się zmienia, a ludzkość nadal żywi się tanim populizmem.
      Może więc nadzieja paradoksalnie tkwi właśnie w tej nielogiczności postępowania ludzkiego w obliczu wielkiej tragedii?

      Polubienie

      1. Kiedyś na 4 pasmowej jezdni dojeżdżając do skrzyżowania wpadłem w poślizg. Samochód poszedł w lewo, odbiłem, poszedł w prawo i gdy ponownie zamierzałem odbić, moja dziewczyna złapała mnie za rękę a drugą za kierownicę. Piruet i zaczęliśmy tańczyć. Tak wjechaliśmy na środek skrzyżowania. Nie było ruchu więc nic się nie stało. Potem mi wytłumaczyła, że jechała kiedyś w takich samych warunkach (zamarzająca jezdnia) i nie mogąc nic zrobić wjechała tyłem wprost pod tramwaj.
        W takich nieoczekiwanych sytuacjach działa instynkt, który mnie jeszcze nie zawiódł, bo siedziałem przy kierownicy, gdybym siedział na jej miejscu to prawdopodobnie bym zrobił to samo.
        Może w przypadku tych chłopców pojawiają się emocje, bo wiemy, że można im pomóc. Udało się, chociaż szans nie było wiele.
        A Japonia to żywioł, można tylko patrzeć …

        Polubienie

  3. Jest to wypadek jedyny w swoim rodzaju. Są katastrofy lotnicze, samochodowe, ale utknięcia w jaskini to chyba po raz pierwszy. Trzymam kciuki za tych dzielnych dzieci!

    Polubienie

    1. Podobno ci dwaj Anglicy już wyciągali sześcioro dzieci z jaskini w Meksyku, ale tam nie było tylu trudności.

      PS. Nie wiem co się dzieje, ale moje komentarze nie wchodzą. Sprawdź w spamie.

      Polubienie

  4. Oglądam relacje także „na stojąco” i jestem zauroczona wypowiedziami rodziców i krewnych tych chłopaków. Nikogo nie obwiniają! Nie ujawniają ani cienia złości. Pomyślałam, że w Polsce w takiej sytuacji wszyscy ze wszystkimi by się pokłócili, a fala hejtu zalała by trenera-opiekuna oraz ekipy ratunkowe bardziej niż woda w jaskini.
    Oby chłopcy zdążyli na finał Mundialu do Rosji!

    Polubienie

    1. Udało się! Wyczyn niesamowity. Przypuszczam, że nasze dzieci już pierwszego dnia by powariowały … bez kolacji, bez telewizji itp., itd.,
      I nawet nie chcę myśleć jak by rząd kłócił się z opozycją, a każdy z każdym.

      Polubienie

  5. Grzegorz

    Nie wiem czemu wszyscy (t.zn. dziennikarze, politycy, i oglądacze TV) tak się egzaltowali tym wypadkiem. Jak sam zauważyłeś prawie w tej samej strefie geograficznej rozegrał się znacznie większy dramat. Oglądałem wczorajsze „Szkło Kontaktowe” i podzielam opinię, że całą sprawę niepotrzebnie nadymano. Trener popełnił wiele błędów nie doceniając możliwości zalania jaskiń, i nie zostawiając informacji o tym, że wybiera się na tak niebezpieczną wyprawę.
    A zachwycanie się tym, że chłopcy nauczyli się od swojego trenera umiejętności medytacji duchowych, co im wybitnie pomogło, zakrawa na szarlatanerię.

    Polubienie

    1. Ja, gdybym jeszcze mógł, a niestety już nie mogę, to – oglądając nie tyle wyczyny odpowiednich służb, ale udział różnych państw w akcji ratunkowej – bym nawet stanął na uszach i zacharczał melodyjnie odbytem, aby pomoc była skuteczna.
      Mając ok 10 lat wszedłem do studni, ale z wyjściem było gorzej, nieco później, jako student dorabiałem ratownictwem wodnym, i te dwa epizody pozostawiły trwałe i niezbyt miłe ślady w mojej pamięci.
      Podziwiam Tajów za ich metody kształcenia i wychowywania, które tak pozytywnie zaowocowały podczas dramatu w jaskini. Jeszcze bardziej szanuję poświęcenie ratowników nurków. To bardzo wzniosłe objawy zachowania się w trudnych sytuacjach. Ale nie brak też konstatacji, że w Polsce to nawet te rowery pozostawione przed jaskinią błyskawicznie by rozkradziono. Nie dorastamy Tajom nawet do pięt.

      Polubienie

  6. Anzai Twoje komentarze u mnie wpadły do kosza. Co może być tego przyczyną? Może coś w opcjach trzeba kliknąć, bo mi przykro, że tak się porobiło i utrudnia dodawanie komentarzy! Wpadają nie do spamu, a do kosza – poradź coś!

    Polubienie

    1. Wydaje się, że wypadają tylko te z linkami, a od linka zależy, czy do spamu, czy od razu do kosza. To chyba zmiany związane z RODO, więc na razie trzeba wyciągać komy ręcznie i poczekać co zrobi administrator.

      Polubienie

  7. Mój tata kiedyś stwierdził, że w wiadomościach (jakichkolwiek) jest więcej negatywnych informacji niż pozytywnych.. Czy już w ogóle nie potrzebujemy tych dobrych newsów? Jak to z nami jest?

    Polubienie

    1. Dobrze mieć mądrego i spostrzegawczego tatę. To prawda, szanujące się media zawsze próbowały układać zestaw informacji tak, aby zachować jakąś równowagę. Teraz liczy się siła pijaru.

      Polubione przez 1 osoba

  8. Chyba przypadkiem uchwycił Pan sedno działania wszelkich mediów. Może jest jakiś rodzynek ale nie znam. Nie jest ważna wiadomość, nie jest ważna treść nie ma znaczenia obrazek pokazywany. Ważne tylko by wzrósł słupek oglądalności lub słyszalności. To jest co najmniej ciężkostrawne ale natychmiast jest reklama czopka na zatwardzenie i czegoś na odwodnienie.

    Polubienie

    1. Od wielu miesięcy, a może nawet i lat, moimi komentarzami z Panią wyważamy otwarte drzwi, aby zobaczyć to co już dawno zostało wynalezione i odkryte. Pomijając rządową propagandę, dla „niezależnych” mediów najważniejsze są słupki poparcia.
      Poza tym u mnie nie ma przypadków – to, że nadal wymieniamy komentarze (mimo Pani niepohamowanej i ciągłej agresji) też nie jest przypadkiem. Ale może tego Pani akurat nie zauważyła.

      Polubienie

      1. Panie Andrzeju….agresja ?….nie zauważyłam, chyba ,że Pan po prostu kobiet się boi.
        Dlaczego pomijać media rządowe. One też , bez żenady mówią tam o oglądalności a rzecz w kasie bo większa oglądalność większa kasa z reklam. Większa kasa z reklam lepszy program , większa oglądalność itd, itd…Fakt wszyscy o tym wiedzą ale dlaczego się nie dowartościować-pozwoli Pan….denerwują mnie tytuły w necie-wszystko sensacja i niesamowite objawienie ale…cóż. Proszę się mnie nie bać. Mam ciekawsze sprawy na głowie niźli męczyć , dręczyć itp.

        Polubienie

  9. Po pierwsze – media żywią się tragedią, większość wiadomości jest negatywna. Po drugie – co stacja to „obiektywne” zdanie. Po trzecie – telewizja kłamie.
    Kiedyś był taki film dla młodzieży „Smacznego telewizorku”… ja mogłabym odegrać tam rolę dziadka, który siekierą porąbał cały telewizor i śpiewał: „Co wy widzicie w tych telewizorach?” 😉
    Tymczasem chłopcy zostali uratowani, oby wykorzystali do maksimum tą swoją „drugą szansę”. Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Teraz, dzięki „Dobrej zmianie”, mamy taka telewizję, że to co dla jednych jest pozytywne to dla drugich negatywne.
      Chłopcy na pewno nie stracą tego co dostali drugi raz od życia. Ich trener chyba też. Nadal go podziwiam, ogarnąć taką sytuację, gdzie nawet 2-3 dni przetrzymać jest wielką sztuką.

      Polubione przez 1 osoba

Możliwość komentowania jest wyłączona.