Reforma, czy „pachnące” gacie wymiaru sprawiedliwości?

O reformowaniu wymiaru sprawiedliwości krążą już legendy, i opinie tworzone przez mniej lub bardziej kumatych ludzi. Jedną taka opinię chciałbym przytoczyć, nie dlatego, że jest ona budująca – bo jest wprost przeciwnie – ale bezmyślnie powtarzana przez „ciemnego luda” może zaszkodzić ewentualnemu procesowi odnawiania kasty 😉 sędziowskiej. Pierw jednak wyjaśnienie dlaczego przytaczam wypowiedź totalnego ignoranta. Nie jestem homofobem, ale też nie darzę specjalną estymą przedstawicieli tego środowiska. Niesamowity wstręt natomiast czuję do hipokrytów przesadnie i w sposób cyniczny ekscytujących się w mediach publicznych. Dlatego, gdy ktoś, przy każdej okazji, i bez okazji, zarzeka się jak to nie lubi „homosiów”, to we mnie natychmiast – jak w przypadku posła Pięty, który co innego mówił, a co innego robił – zapalają się wszystkie czerwone światełka.

Do takich osób należy pewien bosonogi człowieczek, który na temat wymiaru sprawiedliwości (a także PAD-a) powiedział to co usłyszał od mądrzejszych i co potem zapamiętał, czyli nic. Tak jak w poprzednich postach wypowiedzi człowieczka zaznaczam kolorem zielonym i drukiem pochylonym, moje komentarze kolorem Navy Blue, na czarno narracja. A więc posłuchajmy:
https://youtu.be/T8_ejMXLPJk

Jak można było usłyszeć bosonogi człowieczek paplał m.in., że:

1/ „… a tych dziadów czerwonych (przyp. autora: sędziów) z dziada pradziada przekazujących sobie pewne wartości trzeba wszystkich wyrzucić … Mówię o wartościach dlatego, że sędzia rozsądza pewne spory i działa na pograniczu prawa i moralności. Na tym sądy polegają, że z jednej strony jest jakaś litera prawa, ale z drugiej strony są osądy moralne … Sąd takie rzeczy ocenia zanim wyda wyrok …”
Dalej jest bełkot o korzeniach moralnych, ubekach, komuchach, dziadkach z Rosji (tym razem nie z Wehrmachtu), itd., itp., …
Sąd nie ocenia moralnej strony każdej sprawy tylko poprzez zasób argumentów i dowodów zgromadzonych przez obie strony sporu stara się dociec prawdy materialnej i orzec, która strona ma rację. Moralność nie ma z tym nic wspólnego, no chyba, że jest to moralność Kalego w stylu zaprezentowanym przez bosonogiego człowieczka, albo czyny odrażające, choć nie znajdujące jeszcze odniesienia i zastosowania w prawie karnym (np. doprowadzenie kogoś do samobójstwa za pomocą stalkingu).

2/ „… najważniejsze jest wywalenie wszystkich sędziów. Wszystkich, jak leci, sędziów. Wszystkich, wszystkich …”
Dalej uzasadnienie jest tak pierdołowate jak pierdołowaty jest autor, więc nie będę przytaczał, ani komentował, przypomnę tylko, że aktualnie czynnych sędziów mamy ok. 11 tys., oraz ok. 4 tys. sędziów przeniesionych w stan spoczynku.

3/ Pojawiają się też takie takie perełki słowne:
„… Andrzej Duda jest albo durny, albo nasłany, albo resortowy … Oszukał swoich wyborców … Ja chcę zreformowanej RP już, bo ograją Dudę, ograją PiS, wyprzedzą ich na zakręcie w następnych wyborach, więc albo to zrobimy teraz, nawet trochę gorzej,albo oni nas wywalą znowu, i będą siedzieć tam przez kolejne pokolenia …”
Obawy bosonogiego człowieczka są uzasadnione. Ponowne dojście poprzedniej peło-watej, czy sld-owskiej ekipy do władzy, to ponowne zamiatanie wszystkich śmieci pod dywan. Ale nie łudźmy się, przed „końcem świata”, ani PiS nie zamierza do końca rozliczać PO, ani PO i „reszta” nie kwapią się z wyrażaniem podobnej „atencji” w stosunku do PiS. PiSowi pozostaje więc tylko zawiść kierowana w stronę PO, bo jednak ok. 20 mld. Euro „przekierowanych” do prywatnych kieszeni przez poprzednią ekipę, to nie byle co. Ale jak w filmie „Sztos” gdzie, po udanej akcji przewału, Jan Nowicki mówi: „… bo pić też trza umić …”, tu warto by dodać, że kraść też trza umić. Na razie widzimy jak „Dojna zmiana” okrada wyłącznie Polaków, bo na scenie europejskiej jeszcze „nie umi”.

Jeżeli ktoś chciałby zapoznać się z pełnym bełkotem bosonogiego człowieczka w całej okazałości to nie zapraszam, ale informuję. „To” jest m.in. tu:
https://www.youtube.com/watch?v=md4TT66hcAo

 

Spróbujmy teraz uzasadnić dlaczego wypowiedź bosonogiego człowieczka należy nazwać paplaniną i bełkotem.

Wywalić wszystkich sędziów … jeżeli nawet uda się taka sztuczka (a nie uda, bo wiadomo kolano chore 😉 😀 ), to skąd wziąć nowych niepokalanych moralnie sędziów ? Napływ nowej kadry nie jest przecież równoznaczny z ilością absolwentów studiów prawniczych. Już w pierwszych latach studiów prawniczych studenci odbywają staże w sądach. Praktyki nabywane w sądach, są w olbrzymiej części podstawą do zaliczeń i zdawanych egzaminów. Ciekawe więc u kogo mieliby przyszli sędziowie pracować na stażu, a potem aplikować, gdyby nagle wymiotło wszystkich sędziów? To by musiała być totalna i kilkunastoletnia czołowa katastrofa wymiaru sprawiedliwości i milion spraw sądowych każdego roku wędrujących do zamrażarek.

Ale wiadomo, o czym „marzy dziewczyna, gdy obrastać zaczyna”, więc nietrudno się domyślić, że nowi sędziowie byliby starymi, ale przefarbowanymi sędziami, i tylko tymi, którzy na kolanach i w worku pokutnym przyjdą do PiS, podpiszą lojalki, i … nadal będą orzekali, tym razem wg tej nowej, słusznej moralności. I tu widać jak do głosu dochodzi moralność Kalego u bosonogiego człowieczka. Bo z jednej strony niemożliwym jest szlifowanie moralności z dziada pradziada, gdy ta pochodzi ze Wschodu, a z drugiej strony, co nam po moralności pochodzącej z PiS, która ze strachu, w ciągu jednej nocy, staje się potulna i jedynie słuszna politycznie. 😉 😀

A więc wyrzucać sędziów, czy nie wyrzucać? Pozornie wydawać by się mogło, że sędzia to taki zawód jak inne. No więc przyjrzyjmy się temu z bliska porównując np. zawód sędziego z najbardziej prestiżowym zawodem lekarza. Studia w podstawowym zakresie przemawiają za lekarzem, rok dłużej, wiedza profesjonalna, kosztowne ćwiczenia. Ale po uzyskaniu dyplomu uczelni przewaga jest już po stronie sędziego. Lekarzowi wystarcza zatrudnienie się, np. za pośrednictwem biur pracy,  w charakterze rezydenta i prawie bierne – bierne, bo metody leczenia nie zmieniają się w takim tempie jak przepisy prawa –  oczekiwanie na upływ czasu. Po uzyskaniu specjalizacji na lekarza czeka awans i osadzenie się na laurach i tp. beneficjach („pokaż lekarzu co masz w garażu”).

Sędzia swoją karierę musi jeszcze wywalczyć, znaleźć protektora, aplikować, i … nie popełniać błędów. Dzięki źle pojmowanej solidarności zawodowej lekarskie błędy się nie liczą, tak jak sędziowskie. Lekarz może spać, albo pić na dyżurze, może spowodować pogorszenie zdrowia pacjenta, albo nawet jego śmierć, i o odpowiedzialność nikt się nie zapyta … ot ryzyko zawodowe. Stąd też pomyłki lekarskie najczęściej idą do grobu razem z pacjentem, na zasadzie „operacja się udała, pacjent nie przeżył”. Lekarza z pracy nikt nie wywali, a jak wywali, to natychmiast przyjmą go inni, bo w zawodzie deficyt jest przeogromny, a i w ostateczności można pracować w pogotowiu. 😉 😀

W zawodzie sędziego wszystko trzeba sobie wywalczyć od aplikanta, poprzez asesora, aż do sędziego. Tutaj każdy błąd, nawet nie mający wpływu na końcowe orzekanie, w najlepszym wypadku pozostaje w aktach, znacznie częściej jednak decyduje o przyszłej karierze sędziego. Lekarz np. na nielegalnych aborcjach może zrobić majątek, albo w ostateczności podjąć prywatną działalność, sędzia takiej możliwości nie ma. No i wreszcie kwestia najważniejsza, czyli – kastowość tej grupy społecznej. W przypadku lekarza nie ma prawie żadnego znaczenia, czy lekarz zna pacjenta, albo jego najbliższych. Zabieg wykonywany jest w taki sam sposób, bo tutaj nie ma stron, a najwyżej mogą pojawić się problemy finansowe szpitala, czy tp. placówki.

W przypadku sędziego nawet udowodnienie, że gdzieś na ulicy minął się z podsądnym, już może być podstawą do odwołania się nie tylko od wyroku, ale i od składu sędziowskiego. To dlatego w miejscach publicznych balują lekarze, a chowają się sędziowie. I nie jest to kwestia moralności – jak paple bosonogi człowieczek – tylko specyfiki zawodu i posiadanych narzędzi pracy. Lekarz nie może np.: wyciąć tylko pół wyrostka robaczkowego, zrobić to z „zawieszeniem”, albo na zasadzie recydywy wyciąć wyrostek i za karę jeszcze ćwierć trzustki. Sędzia ma natomiast t.zw. „widełki”, w ramach których musi ocenić czyn przestępczy, zastosować odpowiednio wyważoną karę i decyzję swoją uzasadnić pisemnie. To dlatego Temida ma opaskę na oczach i wagę w ręku, a lekarz tylko stetoskop i skalpel.

No i wreszcie koronne dowody świadczące o złożoności kwalifikacji sędziego. Otóż praca lekarza opiera się na prawie 100% współpracy z pacjentem i personelem medycznym. Sędzia ma przed sobą podsądnego, który jest jego przeciwnikiem i „totalną opozycją”. 😀 Podsądny może kłamać, może odmówić składania zeznań, a sędzia musi to odkryć, dowieść i uwzględnić w wydanym wyroku. Jak wiemy z praktyki, nie tylko oskarżony stoi w opozycji do sędziego, bo po to jest sąd, aby strony mogły jak najwięcej wywalczyć dla siebie i niekoniecznie legalnymi środkami. Warto też dodać, iż lekarz zasadniczo porusza się w obszarach wiedzy udokumentowanej, a sędzia niejednokrotnie trafia na przypadki z różnych dziedzin nauki, gospodarki, a nawet polityki. Wyrzućmy więc sędziów, wszak mieliśmy już „Karnawał Solidarności” …

30 uwag do wpisu “Reforma, czy „pachnące” gacie wymiaru sprawiedliwości?

  1. Jak to nie wiadomo skąd wziąć sędziów na miejsce tych wylanych kastowatych? Metodą rewolucyjną. Sól tej ziemi będzie sądzić. To już było i wcale nie tak dawno. Jak tak dalej pójdzie, to ławnicy będą mieli głos decydujący, a sędzia tylko machnie parafkę. Przecież to logiczne – ich jest dwóch, w głosowaniu by wygrali, a że niewykształceni, to nieważne, swój rozum mają.

    Polubienie

    1. Ławnikiem byłem przez 7 kadencji, i być może Cię zaskoczę, ale o nich bym się nie obawiał, gdyby byli wybierani w autentycznych, demokratycznych i oddolnych wyborach. W sytuacjach spornych (czyli tam, gdzie sędzia dostawał „sygnał” z góry) ławnicy zawsze protestowali, chociaż tylko jeden na kilka tysięcy napisał zdanie odrębne.
      Obawiam się natomiast tego, że byłby nabór sędziów „misiewiczów”, i o to chyba chodzi, obserwując to co sie dzieje z ławnikami w SN. 😉

      Polubienie

        1. Rozumiem intencje, ale chyba nie w tym problem, czy ławnik jest: łafnikiem, paprotką, czy wazonem? 😉
          Bo warto wiedzieć, że w tym gronie, do jakiegoś czasu, znajdowali się także (już w stanie spoczynku) byli adwokaci, radcy prawni, biegli sądowi, oraz „znajomi króliczka sądowego”, a więc osoby o wysokich kwalifikacjach i byle jakim morale, czy t.zw. „niepokalaności”. I to oni uczestniczyli w najbardziej kontrowersyjnych rozprawach.

          Polubienie

          1. Pisząc o ławnikach podałam pierwszy z brzegu przykład jak można łatwo i w zasadzie 🙂 zgodnie z prawem zastąpić sędziów. Oczywiście pole manewru, przy absolutnym lekceważeniu nawet pozorów prawa, jest nieograniczone.
            Cejrowski jest…dziwny i nie wiem, czemu poświęciłeś mu aż tyle czasu blogowego? Czy ten pan ma jakieś przebicie na opinię publiczną? Wątpię. A może coś mi umknęło? Mnie kojarzy się wyłącznie z egzotyką.

            Polubienie

          2. Jest o wiele łatwiejszy sposób zastąpienia sędziów prawnikami, którzy nie aplikowali do zawodu sędziego i pracują w innym zawodzie. Tych jest ok. 40 tys. i tutaj wystarczy (jak w przypadku „misia”), obniżyć poziom wymaganych kwalifikacji i już mamy zastępy nowych sędziów. Problem w tym, że oni do sędziowania są tak samo przydatni jak wrzód na d… prostytutki. Piszę o tym w poście (sędzia i podsądny to wrogowie).
            A dlaczego bosonogi człowieczek? No cóż, chyba nie ulega wątpliwości, że jednak mówi to, o czym cały pierwszy sort obywateli myśli. 😉 😀

            Polubienie

  2. Odmawiam prawa wypowiadania sie na podobne tematy człowiekowi, który zadeklarował, ze wyprowadza sie do Argentyny czy gdzie tam, bo wszystko w TYM KRAJU jest be…o jego innych poglądach za długo by…

    Polubienie

    1. Gdyby jeszcze dziennikarze zrozumieli z kim mają do czynienia, ale cóż … polityka.
      Ja słuchałem czegoś na YT, ale byłem w łazience i wtedy mi się włączył ten bosonogi człowieczek, nie mogłem wyjść i go wyłączyć, ale dzięki niemu szybciej załatwiłem swoje potrzeby. 😉 😀

      Polubienie

    1. Od czasów „Złotej Epoki Gierka” aż do 2000 r., o „niepokalaności” sędziów decydował przebieg ich pracy zawodowej i stałe wewnętrzne kontrole. Przewodniczących wydziałów i prezesów sądów w demokratycznych wyborach wybierali sędziowie. To wszystko zostało zepsute, gdy w 2000 r. resort sprawiedliwości objął Lech Kaczyński i zaczął ręcznie zarządzać poprzez politykę „mianowania kandydatów przynoszonych w teczkach”.

      Polubienie

      1. Toż dlatego pytam kto teraz ma decydować o przydatności do sędziowania.
        Nie chodzi o wiedzę fachową i doświadczenie zawodowe, ale o „niepokalaność”!

        Polubienie

        1. Trudno przewidzieć, kto konkretnie będzie decydował o „niepokalaności” 😉 😀 Wiadomo jednak, że badaniu na „niepokalaność” nie będą podlegali „miśki” i „znajomi króliczka”.

          Polubienie

  3. z moich informacji wynika, że – by zostać sędzią i/lub z sędziego sądu rejonowego „awansować” na sędziego sądu okręgowego lub z sędziego sądu okręgowego przejść do sądu apelacyjnego, itd. – za każdym razem trzeba stanąć do wieloetapowego konkursu + wykazać swoją skuteczność w orzekaniu oraz (najlepiej) brak wyroków, od których jedna/któraś ze stron się odwołała i w drugiej instancji odwołanie zostało utrzymane w mocy. dodatkowo – o czym już wspomniałeś – cykliczne kontrole wewnętrzne, które nie są pozorowane.
    uogólnienia zawsze są złe – tak jest i w tym przypadku. nie pierwszy i nie ostatni raz czytam o sędziach, że są łe i to właściwie wszyscy bez wyjątku. a przecież tak jak wśród lekarzy, tak i wśród sędziów ale i wśród wszystkich innych branż zawsze znajdą się czarne owce. zawsze.

    Polubienie

    1. Od 2015 r. nie mam praktycznego kontaktu z sądownictwem, chociaż wiem, że tam sporo się zmieniło. To prawda o tych wieloetapowych konkursach, ale wcześniej zanim jeszcze sędzia mógł wystartować do tych konkursów, to musiał mieć akceptację swojego środowiska. No i właśnie ta rywalizacja i konkurencja we własnym gronie była najlepszą samokontrolą sędziów. Każdy błąd był skrzętnie wykorzystywany przez innych i najczęściej takie wadliwe akta podsuwano stażystom, którzy mieli się na nich uczyć, a ci od razu wykrywali nieprawidłowości.
      Niestety jeżeli polecenie „szło” z góry to wykonawcy byli rozgrzeszani, i takie sytuacje psucia wymiary sprawiedliwości coraz częściej zaczęły się pojawiać od momentu przejęcia władzy przez SLD. Zresztą cała operacja jaką wykonał Miller z B. Piwnik kwalifikowała się „pod trybunał”.

      Polubienie

      1. Tonette

        Coś mi się zdaje,że sygnalizujesz swój modny w mendiach przechył type; Dobrze już było.A jak nie było to wina post komunistów.Otóż gdyby nie ci „oportuniści” z czasów komuny,Polska już dawno zostałaby jak nie sprzedana,to przynajmniej podarowana z gwarancją ideowej słuszności. Zupełnie nie rozumiem cezury Miller/Piwnik.Przecież to co się działo w kraju po 89r w sądach (i za „małe” pieniądze),powinno spowodować takie czystki w aparacie sądowniczym,że sędzia powinien się bać nie tylko wzięcia łapówki,ale zabrania ze stolika cudzych zapałek.Najgorzej wypadają sędziowie z nadania etosu,gdy wyroki są wydawane przed procesem
        i przez mendia. Minęły już czasy gdy od sędziego wymagano tzw kregosłupa moralnego.Takie cuś obecnie jest współczynnikiem dyskredytującym,zwłaszcza jeśli „przykładem” świecą takie ałtorytety jak sędzina SNu uwalniająca od zarzutu pospolitego złodziejstwa kolegę po fachu.Komuchowi dałaby dożywocie.Wracając do Twojej obrony Częstochowy,vel prawników, muszę stwierdzić,że czyszczenie stajni Augiasza przynajmniej odbyło się szybko i sprawnie.A jeśli dzisiaj zaczniemy się rozwadniać to efekty będą na tzw swięte nigdy.Zwłaszcza,że doświadczenia hist(e)ryczne dotyczące „wiary” w samooczyszczenie się kasty prawników są raczej groteskowe. Argument jaki podnoszą ustawicznie polsko(?)języczni agenci wpływu,czyli dotyczących osób które się do tej akcji wzięły,są raczej żenujące.W tym kontekście,pokażcie chociaż chociaż kilka nazwisk „starej” kasty którzy mieliby odwagę zabrać się do samooczyszczania.A już uczciwych? hoho.

        Polubienie

        1. Chyba nie bardzo wiesz o czym piszesz. Gdy na przełomie lat 1990/1991 zaczęto przemyśliwać o weryfikacji służb paramilitarnych i prawników (sądy i prokuratury), sędziowie tak się tym przejęli, że w badaniach CBOS-u nt. zaufania społecznego obywatele zdetronizowali dotychczasowego lidera – Straż Pożarną i wynieśli na tron … wymiar sprawiedliwości. Lider utrzymywał się „na pudle” aż do 2000 r., gdy wszystko spieprzył nowy ministrant sprawiedliwości.
          Miller/Piwnik to kwestia uprawnień czynnego sędziego, który traci te uprawnienia po romansie (czyt. zawarciu umowy) z instytucjami poza sądowymi. Powrót do orzekania może nastąpić dopiero po kolejnym zdaniu egzaminu i powołaniu przez prezydenta. Można dywagować n.t polecenia służbowego, ale to domena TK.
          Ja nie bronię ani prawników (n.b. sędziów?), ani poprzedniego systemu, natomiast uważam, i dowodzę – w przeciwieństwie do Ciebie – że praworządność w „tamtych czasach” była znacznie lepsza niż obecnie, dlatego przytaczam przykłady, a nie obronę.
          Czyszczenie stajni Augiasza nie powinno się kojarzyć z totalnym wywalaniem sędziów, bo zacząć trzeba od głowy, czyli od polityków. Chyba zdajesz sobie sprawę, że to nie sędziowie dzwonią do polityków domagając się łapówki (albo innych korzyści)? A zresztą, może faktycznie masz takie wyobrażenie, więc nie będę go rujnował. Szkoda tylko, że tacy troglodyci jak bohater mojego postu (i jego wyznawcy, do których chyba się zapisujesz 😉 ) nie zdają sobie sprawy z tego, że nie można usuwać raka razem z pacjentem, bo są już perfekcyjne metody pozostawiające pacjenta przy życiu.

          Polubienie

          1. Tonette

            O ile wiem,wymiar sprawiedliwości to nie tylko sędziowie,chociaż wydaje się,że larum podnoszą wszyscy uciśnieni którzy choć trochę otarli się o prawo.Już na początku po dupie dostali komornicy,którym się poprzewracało we łbach.Afery z ich udziałem znane były od lat,ale za to
            tuszowane b.skrzętnie przez polityków.Ale wobec tego iż obecni naprawiacze zbliżyli się do bardziej prominentnych tuzów,zwłaszcza palestry i towarzystwa wzajemnej adoracji,na niebezpieczną odległość,więc stąd to larum.Dotychczas te „perfekcyjne” metody zostawiania pacjenta przy życiu polegały na oskarżaniu antagonistów jak nie przynależność do PZPRu to
            chociaż noszenie szturmówek na 1 maja.Obecny szum mendialny przypomina raczej przypadek
            min Nowaka,który „podobno” zainteresował się fakturami dotyczącymi budowy autostrad.Jako iż
            argument zegarkowy został już spalony,więc pozostała jakże nieśmiertelna hipokryzja typu Kali ukraść krowę.Ponieważ twierdzisz,że;=Czyszczenie stajni Augiasza nie powinno się kojarzyć z totalnym wywalaniem sędziów, bo zacząć trzeba od głowy, czyli od polityków.=,więc skoro nie da się od polityków,więc nic nie róbmy,bo jeszcze nam się sędziowie obrażą i zastosują włoski strajk jak w Krakowie.albo Gdańsku.Nie ma to jak model polityki hamerykańskiej gdzie już doszło do tego iż ogon merda psem.Na marginesie,czytam w internecie co lepsze rodzynki dotyczące
            „sprawiedliwości” w Szwecji,GB,czy BRD i powiem szczerze,że strach dupę ściska przed tą ichnią sprawiedliwością paneuropejską,na którą tak usiłują nas nawrócić.

            Polubienie

          2. Chociaż o prawnikach mam takie samo zdanie jak Amerykanie, dla których „10 tys. prawników na dnie morza to dobry początek” to jednak post odnosi się tylko do sędziów. Nie próbujmy więc importować innych zawodów i przykładów, bo przecież chodzi o niezależność i niezawisłość sędziowską, której pozostałych prawników już dawno pozbawiono.
            Co do „perfekcyjnych metod”, to w tym przypadku chodzi o to, aby nie pogłębiać stanu niewydolności sądów poprzez wyrzucanie z pracy wszystkich sędziów, bo to jest dramat dla tych, którzy oczekują na ważne rozstrzygnięcia. Oczywiście wyrzucanie to jest tylko paplanina bosonogiego człowieczka, ale jak widać chętnie powtarzana przez innych. Chociaż, po strajkach niepełnosprawnych i obniżeniu wynagrodzenia posłów, nie jestem pewien, czy nie chodzi tylko o mściwość i pazerność.
            Myślę też, że zamiast przyłączać się do chóru pastwiących się nad nad polskimi sędziami złodziejami i sprawiedliwością w UE, warto sięgnąć do statystyki. Do pięciu sędziów, którzy ukradli kiełbasę, pendrive’a, wiertarkę, spodnie i 50 zł., mogę dorzucić jeszcze 10x więcej (wśród nich nawet jednego zabójcę), ale to i tak nawet nie zbliży się do standardowego 1% odchyleń od normy. Nie wiem więc po co zamulasz się nic nie znaczącymi przypadkami gubiąc po drodze ogólną optykę.

            Polubienie

  4. Bekaz

    Trafiłem tu po przeczytaniu Pana interesującego pojedynku z Poltem, bo roznieść na strzępy dra prawa, to wielka sztuka.
    Natomiast jestem rozczarowany ta taplaniną jaką na tym blogu Pan uprawia. Spodziewałem się jakichś rewelacji w kwestii polskiego konstytucjonalizmu, czy relacji pomiędzy władzami monteskiuszowskimi, a tu zamiast tego post o jakimś psychodelicznym pseudopedale. Może wreszcie dokończy Pan zapowiadaną opinię o rewolucji neoliberalnej w prawie europejskim. Dobrze szło i zdechło?

    Polubienie

    1. Z Poltem miałem zadawnione sprawy, a sztuka to żadna, bo to już leciwy człowiek (80-82 lata). Zreszta nie ja zacząłem i nie jemu chciałem dołożyć.
      Taplanina to odskocznia, taki biomasaż.
      Temat, który Pan proponuje nie byłby atrakcyjny dla moich Czytelników więc proszę czekać na stosowną okazję tam, gdzie również bywa Polt.
      I proszę na przyszłość nie używać takich określeń jak „pseudopedał”, bo może ktoś się obrazić.
      Dziękuję za wizytę.

      Polubienie

  5. „Bosonogi” jest dobry w tym co robi – zwiedzaniu i pisaniu o tym. Moim skromnym zdaniem powinien przy tym pozostać a trudne tematy zostawić tym, którzy na tym się znają. 🙂 Ja się totalnie nie znam na polityce etc, Ba! Szczerze? Im mniej się dowiaduję i obserwuję, tym zdrowsza jestem. Natomiast jestem również świadoma tego, że to niedobra postawa… ale jak? Jak ich słuchać, kiedy ten bełkot wylewa się w każdej strony…? Dlatego wolę wziąć aparat i wyjść z domu. 🙂 Spokojnego dnia 🙂 Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Witam serdecznie i podziwiam za poświęcenie się i zanurzenie w tej paskudnej polityce. 😀 Nie zawsze tak bywa, i nie zawsze jest o polityce – w poprzednim poście nawet opublikowałem zdjęcie swojego kwiatka – ale cóż, takie „ciekawe czasy” mamy.
      To prawda, bosonogi człowieczek powinien się zająć swoimi podróżami, ale jak wiadomo z czegoś trzeba żyć, a obecnie najlepiej żyje się z publikowania w narodowych.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Może czas na to by „dorosnąć” i jednak zacząć interesować się dorosłymi sprawami? 🙂 Może dzięki Twoim wpisom będzie dla mnie to na tyle czytelne i zrozumiałe, że coś z tego wyniosę 🙂 A kwiatek widziałam 🙂 Bardzo ładny 🙂

        Polubienie

        1. Nie zadawaj się z polityką, no chyba, że ona zacznie z Tobą.
          Co do mnie to nie chciałbym agitować za wyborem jakiegokolwiek trendu politycznego, bo sam byłem i jestem bezpartyjny i bezzwiązkowy, i tak chyba pozostanie. Polityka kiedyś zajęła się mną, więc teraz odwdzięczam się jak mogę, czyli pięknym za nadobne. 😉

          Polubienie

          1. Zajmować to raczej złe słowo, chyba bardziej by pasowało – choć trochę zrozumieć, by nie być tak całkowicie biernym i móc mieć jakieś swoje zdanie, którego obecnie nie posiadam 😀

            Polubienie

          2. Nie łudź się, ta cudowna „szarańcza” jeszcze przez wiele lat nie pozwoli Ci na zajęcie się swoimi sprawami. A polityka jest tak denna, że nawet najwięksi mocarze tego świata – co przyznaje Trump – nie wiedzą co się stanie za godzinę. Tym bardziej, że do głosu dochodzi tani populizm.

            Polubienie

  6. Poczekam, czekanie zawsze dobrze mi wychodziło , więc poczekam na jakiś Pana tekst, którego tytuł będzie zapraszał mnie do czytania a nie odpychał .Znów mnóstwo pracy i na marne. Oczywiście moje rozdęte ja nie bierze pod uwagę ,że pisze Pan dla kogoś prócz mnie, co rozumie się samo przez się.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.