Z małej chmury duży deszcz, czyli jak opozycja przegrała bez walki projekt liberalizacji ustawy aborcyjnej.

Tematu właściwie nie było. Temat zrobił się sam, gdy sejm głosując wczoraj nad obywatelskim projektem komitetu „Ratujmy Kobiety 2017” – zakładającym liberalizację obowiązujących przepisów w sprawie aborcji – odesłał projekt do kosza. Jak wieść gminna niesie do przepchnięcia projektu, czyli skierowania do komisji sejmowej celem dalszego procedowania, zabrakło … 9 głosów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież PiSowate mają większość w sejmie, i mogą robić co chcą, nawet to czego nie wolno (!), gdyby nie fakt, że od głosowania (prawdopodobnie wyjmując kartę z czytnika) uchyliło się aż 3-krotnie więcej posłów opozycyjnych. No i zawrzało.

Teoretycznie uchylenie się od głosowania poprzez wyjęcie karty do głosowania i udawanie nieobecności powinno być traktowane tak jak ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych (czyt. poselskich), ale wiadomo, że poseł to ani człowiek, ani pracownik, ot taka inna, pasożytnicza forma życia. 😉 „Nieobecnym” więc się upiekło, ale przy okazji odstrzelono tych, którzy już i tak za bardzo fikali. Temperaturę wrzenia w opozycji (i upojenia PiSowatych) podniósł spektakularny fakt zagłosowania „za” liberalizacją ustawy aborcyjnej przez kilku posłów PiS, m.in. J. Kaczyńskiego i K. Pawłowicz.

A więc stało się to, co np. dla piłkarza Schetyny jest najbardziej upokarzające, czyli puszczenie piłki między nogami zwane „szmatą”. 😀 Nadprezes zagrał na nosie opozycji, a właściwie tylko Pełowatym i Nowoczesnej, bo jak wiadomo pozostałym niezwykle obrotowym partiom sprawa liberalizacji aborcji wisi jak kilo kitu, a więc mogą głosować „i w tę, i we w tę stronę”. Z małej chmury – bo przecież chodziło tylko o skierowanie, lub nie, ustawy do dalszego procedowania – powstała jednak burza gradowa. Pisowate się śmieją, a opozycja PO i N wycina niezdyscyplinowanych posłów.

Myślę, że warto teraz postawić pytanie: Na czym właściwie polega praca posłów? Uchylanie się od wykonywania podstawowych obowiązków powinno skutkować natychmiastowym odsunięciem od pełnienia funkcji posła i wyciągnięciem konsekwencji w stosunku do przewodniczącego partii. Jak zwykle na plan pierwszy wysuwa się najpoważniejsze pytanie: Czy posłowie powinni w sejmie reprezentować interesy Rzeczypospolitej, swoich wyborców, czy tylko swojej partii? Pytanie retoryczne, zważywszy na co i komu posłowie przysięgają wierność. Ale wiadomo „to jest Polska”, taki dziwny i śmieszny kraj w którym na to podstawowe pytanie nikt nie znajdzie odpowiedzi. 😉

 

Dodatek: 13.01.2018 godz. 03:45

Już po pierwszych komentarzach zorientowałem się, że zadając pytanie związane z obowiązkami poselskimi powinienem przytoczyć chociażby tekst ślubowania składanego przez parlamentarzystów. Oto więc ono:
„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.”

64 uwagi do wpisu “Z małej chmury duży deszcz, czyli jak opozycja przegrała bez walki projekt liberalizacji ustawy aborcyjnej.

  1. Pierwsza rzecz bezdyskusyjna: poseł powinien znać i wypełniać swoje obowiązki. Za to mu płacimy. Druga: ktoś, kto startuje z list jakiejś partii powinien wcześniej sprawdzić reprezentowane przez nią wartości. Jeśli chce być posłem i głosować wedle sumienia lub jego braku, powinien startować z listy KUKIZ.
    Posłowie reprezentują interesy wyborców, ale te określają statuty partii.
    Opozycja mnie totalnie wnerwia, ale to chyba dlatego, że mam słabe nerwy 🙂

    Polubienie

    1. Nigdy nie byłem posłem, ale podejrzewam, że zapoznawanie parlamentarzystów z obowiązkami odbywa się podobnie jak na niższych szczeblach administracji państwowej, czyli każdy dostaje jakieś instrukcje, książeczki, czy nawet ustne wskazówki. Problem w tym, że potem cała działalność parlamentarzysty, gł. posła ogranicza się do postępowania według t.zw. „przekaziorów” ustnych, lub SMSowanych. 😉 I tu jest PieS pogrzebany, bo jak widać z tekstu przysięgi nigdzie nie jest napisane, że „poślina” ślubuje wierność prezesowi, czy przewodniczącemu partii. A więc na tą wierność trzeba chyba zasłużyć … Według mnie poseł reprezentuje: naród, suwerena, i dba o dobro Ojczyzny i obywateli. Nie oznacza to, że prezesem, czy przewodniczącym może sobie wycierać np. „zdradziecką mordę” (albo gorzej), ale coś w tym chyba jest … 😉 😀

      Polubienie

      1. Prezesa partii wybierają jej członkowie, pośrednio lub bezpośrednio. Z tym wyborem można się godzić lub nie, np. przez odejście z partii lub klubu parlamentarnego.. Jeśli się zostaje jest się wobec niego lojalnym, wierząc, że to odpowiedni człowiek do kierowania zespołem.

        Anzai, chyba chodziło Ci o Pawłowicz, nie o Pawlikowską, nie daj Boże Jasnorzewską? 😉

        Polubienie

        1. Jasne, że Pawłowicz! Dzięki za uwagę. Miałem na studiach taką koleżankę: PZPR-ówa i agentka SB, ale i tak ją lubiliśmy, no może bez przesady, ale jednak. I pewnie jeszcze nieraz ją przywołam, bo podobna pod wieloma względami.

          Co do tej „lojalności partyjnej” to, albo się nie zrozumieliśmy, albo mamy inne zdanie. Ja bowiem uważam, że partia to niekoniecznie ta swołocz, którą oglądamy na co dzień w sejmie. Partia to kilka do kilkuset tysięcy ludzi połączonych ideowo. I to oni wybierają swoich przedstawicieli do sejmu. A w sejmie przysięga się zgodnie ze ślubowaniem. I dlatego ta swołocz sejmowa szczeka na wszystkich, tylko po to by bronić koryta.

          Polubienie

          1. Tak myślałem, dlatego … miło się z Tobą dyskutuje. 🙂
            Czyli – idąc dalej z dociekaniami – uważasz, że np. można przysięgać na konstytucję, a potem, na polecenie nadprezesa, można łamać tę konstytucję?
            Inny przykład (n.b. posł. Pawłowicz): Można być przekonanym, że jakaś ustawa jest bezprawna, i pomimo tego obłudnie głosować za jej uchwaleniem, bo taki jest interes nadprezesa? Można być przeciw liberalizacji aborcji i głosować za jej projektem? Można być za „tanim państwem”, a potem w sejmie głosować za prywatnymi: lotniskami (Radom), stacjami PKP (Włoszczowa), drogami dojazdowymi do premiera IVRP (Szydło), itd., itp., …

            Polubienie

          2. Średnio dwa razy dziennie wybieram pocztę. Odpisałem w trybie „Odpowiedz” wczoraj o godz. 18:05. Jeżeli poczta nie doszła to spróbuj poszukać u siebie w Spamie, albo podaj jakiś inny adres.

            Polubienie

    1. Zgoda, ale tylko do pewnego momentu. Bo jak Cię wybiorą w pracy do samorządu, rady nadzorczej, związków, lub tp. struktur, to masz „problem lojalnościowy”. Możesz dalej „robić za kasę”, która już nie musi płynąć od pracodawcy, albo zadbać o interesy pracowników kolidujące przecież z interesem pracodawcy. Jak widzimy nasze pośliny wybierają koryto. I to warto zmienić. 😉

      Polubienie

    1. W zasadzie to nie odpowiadam na zaczepki trolli, ale skoro zadałeś/łaś tak sensowne pytanie to zapraszam do dyskusji.
      Wg mnie na tym właśnie polega demokracja i debaty sejmowe. Wybieramy parlamentarzystów po to, abyśmy sami nie musieli się napierdzielać na ulicach. I tu właśnie trzeba być politykiem, aby skłonić posłów (nie tylko „swoich”) do poparcia, a nie tylko ekonomem z batogiem, kijem i marchewką. 😀 😀 😀 .

      Polubienie

  2. no tak, tylko tu należy zadać pytanie, czy opozycja /sejmowa, a centralnie jej część: PO i .N/ miała walczyć o tą ustawę?… przecież .N ma tzw. /tfu!/ „kompromis” wpisany do programu, a PO postuluje wpisanie go do Konstytucji… zwolennikami normalizacji prawa aborcyjnego są jedynie pojedynczy posłowie w ramach swoich prywatnych poglądów… niestety, choć to smutne, ale faktem jest, że obecny Sejm w swojej większości jest wrogi kobietom /życiu, ludziom, wolności, etc/ i nie bardzo rozumiem, dlaczego co poniektórzy wyborcy będący również zwolennikami owej normalizacji czują się „zdradzeni” przez opozycję /formalną, sejmową/?… pytanie jeszcze, na kogo głosowali w wyborach?… akurat ja głosowałem wtedy za Nowacką i nie mam żadnych podstaw, by się czuć „zdradzonym” przez obecną opozycją, bo to nie jest „moja” opozycja… zaś jeśli ktoś będąc za normalnym prawem aborcyjnym /czytaj: aborcją na życzenie itp./ głosował w wyborach za .N lub PO, to się przeliczył i pretensje może mieć tylko do siebie, bo te ugrupowania wcale nie obiecywały, że będą za takim prawem optować…
    paradoksalnie szczęściem w nieszczęściu jest tylko mały, który z sobie tylko wiadomych, tajemniczych powodów nie dopuszcza, kombinuje jak może, by to prawo nie stało się jeszcze gorsze, ale to już jest osobna bajka…
    p.jzns :)…

    Polubienie

    1. p.s. czytając zacytowane ślubowanie poselskie dochodzę do wniosku, że będąc posłem miałbym chyba niezły ból głowy zez pewną sprzecznością /cytuję/:
      „strzec /…/ interesów Państwa” vs. „czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli”…
      😀

      Polubienie

      1. Też mam z tym zgryz. Jest kilka pojęć stosowanych w języku prawniczym, które po 1989 r. powinniśmy zaktualizować. Ojczyzna, polski złoty (PLN), patriotyzm, to tylko najbliższe przykłady …

        Polubienie

        1. np. mylenie pojęcia „państwa” z pojęciem „kraju” jest nagminne, nie tylko w języku prawniczym, zaś na tym bazuje szczególnie obecny reżim w swojej propagandzie… ale to chyba jest nie do przeskoczenia… dla jednych np. masowe wycinanie lasów jest działaniem dla dobra kraju, dla drugich działaniem na jego szkodę…

          Polubienie

          1. W dawnych dobrych czasach ustawodawca zanim opublikował ustawę musiał mieć skompletowane najważniejsze dokumenty tworzące tę ustawę, m.in. takie jak: a/ zgłoszenie wnioskodawcy, b/ podanie przyczyn, motywów, i skutków jakie wywoła ustawa, c/ opinie komisji, ekspertów, legislatorów, itp., oraz „przede wszystkim d/ wyjaśnienie czemu ma ona służyć (t.zw. „duch ustawy”). „ Ten zwyczaj obwarowany konkretnymi rozporządzeniami funkcjonował do połowy epoki Millera. To wtedy zaczęto łamać święte prawa konstytucyjne (np. w kwestii sędzi b. Piwnik), później nawet zdarzali się ministranci sprawiedliwości, którzy mówili, że mają gdzieś „literę prawa”. No i mamy to co mamy, czyli kończynę w nocniku.
            Reasumując, zdrowy na ciele i umyśle człowiek, wycinając lasy, nigdy by nie opierał się na enigmatycznych różnicach pomiędzy krajem, a państwem. Ale przecież wiadomo, że indywidualistów w „Dobrej zmianie” nam nie brakuje.

            Polubienie

    2. Kwestii aborcji w ogóle nie rozumiem (dla porządku jestem przeciw aborcji), bo wg mnie jest to wyłącznie domena kobiet. Tyle tylko, że nie da się pogodzić ukrywanej aborcji (nawet przy pomocy pigułki ru-486, czy ellaone) z praktykowaniem religijnym. Także nie widzę powodu, aby wszelkie medyczne powikłania (a także in vitro) będące skutkiem wcześniej wykonywanych aborcji miały być leczone za państwowe pieniądze – albo, albo.
      Słusznie zauważasz, że aborcja nie bardzo pasuje do programów politycznych … no może w ostateczności do kampanii wyborczych. Z drugiej strony „nie ma żadnego powodu, aby ograniczać prawa kobiet” . Ale wiadomo poparcie wiernych (? 😉 😀 ) to nie w kij dmuchał. I o to mały walczy. 😉

      Polubienie

      1. czy na pewno odpowiadasz na mój komentarz?…
        ale yooo… niezła sterta przekłamań mnie czeka do ogarnięcia, ale spróbuję, tak dla sportu:
        1/ żargon „być za aborcją” / „być przeciw aborcji” jest debilny, na szczęście ta sprawa nie należy do tematu… więc uznajmy na chwilę, że tu problemu nie ma…
        /według tego debilnego żargonu ja jestem „za aborcją”, ale wymiana tych danych o sobie wydaje mi się teraz zbędna/…
        2/ pigułka EllaOne nie jest aborcyjna, lecz antykoncepcyjna… wbrew pozorom ta drobna nieścisłość nie jest wcale drobna…
        3/ cytuję: „zauważasz, że aborcja nie bardzo pasuje do programów politycznych”… podobno zauważam to „słusznie”… zrobisz coś z tym kłamstwem?… ja od swojej strony dementuję, jakobym „zauważył, że aborcja nie bardzo pasuje do programów politycznych”… uważam wręcz wprost przeciwnie, bo od programów politycznych oczekuję deklaracji w temacie wolności osobistych…
        osobna sprawą już jest, że nie zrozumiałem, o co Ci chodziło z tym „praktykowaniem religijnym”… oczywiście wiem, że mamy do czynienia z państwem (krypto)wyznaniowym, ale byłbym wdzięczny, gdybyś mi to klarowniej wyłapotologizował, bo nie wszystkie łączniki kojarzeniowe wyłapuję…

        Polubienie

        1. Myślę, że mocno odchodzimy od głównego tematu jakim teoretycznie miał być stosunek posłów do wykonywanych przez siebie obowiązków sejmowych (czyli to wyciąganie identyfikatora i udawanie nieobecnego w sejmie). Ale rozumiem, że problem nie może istnieć w oderwaniu i, że każdy z nas może mieć inne zdanie.

          Mimo tego nie chciałbym „rozcieńczać” dyskusji skupianiem się na różnicach definiujących pojęcia „żargon” i „skrót myślowy”, bo przecież, nie jesteśmy „Petrus’ami” i wiemy, że bycie „za aborcją” oznacza liberalizację ustawy (chyba nie muszę jej dokładnie wymieniać?), a bycie „przeciw” coś odwrotnego.

          Podobnym skrótem myślowym może być samookreślenie siebie w stosunku do danego problemu, co nie musi być „wymianą danych”, a tylko znacznym uproszczeniem stanowisk.

          Jak widzę w p/ 2 poleciałeś „przekaziorem” forowanym przez lekarzy i farmaceutów zainteresowanych swoimi zarobkami, którzy z tego powodu udają, że życie zaczyna się dopiero po zagnieżdżeniu jaja w macicy. Ja uważam, że życie zaczyna się nawet na ok. 87 dni przed zapłodnieniem (m.in. efekt spermatogenezy) i tu widzę pole do wymiany do wymiany poglądów, a raczej zapoznania się z efektami badań naukowych z dziedziny biologii kwantowej, lub … przeciwnymi argumentami.

          Oczywiście w p/ 3 nie ma mowy o zarzucaniu Ci kłamstwa, bo są to skróty myślowe (wiadomo, że PO i N nie miały w programie wyborczym kwestii aborcji, ale jednak …), które mogę dowolnie rozwijać, albo za nie przepraszać, jeżeli ma to dla Ciebie inne znaczenie niż próba odejścia od niewygodnego tematu.

          „Praktykowanie religijne” to takie hasło opisujące sytuację, gdy przyszła matka bez żenady zażywa pigułkę anty (czegoś, bo nie chcę wchodzić w te same meandry), a potem spowiada się, zatajając fakt aborcji (skrót!!!) i … przyjmuje komunię. 😉

          Nie wiem, czy spełniłem Twoje wymagania łopatologizacji, ale podejrzewam, że moglibyśmy uniknąć tych nieporozumień, gdybyś jednak stosował opatrywanie początku zdania dużą literą.

          Polubienie

          1. nauka wcale nie twierdzi, że życie zaczyna się od chwili zagnieżdżenia zapłodnionej komórki jajowej w macicy… w końcu i plemnik, i komórka jajowe to też życie… tak w ogóle, to cała manipulacja, by ograniczyć prawa kobiety i sprowadzić ją z poziomu podmiotu na poziom przedmiotu, psując jej życie przy okazji, polega na żonglowaniu słowem „życie” i dogmacie, jakoby niszczenie każdego życia zawsze było be… dogmat jest oczywiście fałszywy, brzmi wiarygodnie jedynie w ustach frutarian i dżinistów /też zresztą frutarian/… proponuję jednak podpisać protokół rozbieżności: ja jestem „za aborcją”, Ty jesteś „przeciw” /kwestię skrótów myślowych odpuszczam/ i na tym poprzestać, bo dalsze przekonywanie się w tym temacie jest jałową stratą czasu…

            aha, rozumiem już, o co chodzi z tym praktykowaniem religijnym, wcześniej nie zajmowało mnie to, bo jest to wewnętrzny problem wyznawców jakiejś tam religii domyślam się, że katolicyzmu?/, więc kompletnie mi nie przychodziło do głowy, by tak patrzeć na cały temat…

            zaś wracając do tematu, to nie za bardzo jest już co rozwijać… wyrażę tylko refleksję ogólną, jak mało starannie wiele osób przygląda się deklaracjom przedwyborczym partii, na które rozważa oddanie głosu… niektórzy wręcz wcale nie zwracają na to uwagi i kierują się oczekiwaniami, które wcale nie muszą być czymkolwiek poparte… inna sprawa, że dana partia może nagle zmienić kurs podczas kadencji, ale w tym konkretnym przypadku oczekiwanie, że główne partie /formalnie/ opozycyjne nagle zagłosują jednolitym frontem za ustawą liberalizujacą aborcję było oparte na ukrytym założeniu, że skoro jest to opozycja, to zawsze będzie głosować przeciwnie do partii rządzącej… założenie okazało się kruche i prymitywne, zwłaszcza, że partia rządząca wykonała niezłego figla, gdyż sama nie głosowała jednolicie..
            ja oczywiście rozumiem niezadowolenie z powodu wyniku głosowania, gdyż sam takie odczuwam, ale trudno mi jest mieć pretensje do kogoś, że nie dotrzymał obietnicy, której wcale nie składał…
            trafia do mnie jedynie argument, że co poniektórzy posłowie nie pracowali będąc w miejscu pracy, te pretensje popieram…

            od czasu do czasu chodzi mi po głowie, by zmienić manierę stylistyczną, którą stosuję pisząc komentarze na forach blogowych i która stała się wręcz moją wizytówką… ale nigdy nie spotkałem się z opinią, jakoby ta właśnie maniera centralnie była powodem nieporozumień w dyskusjach… umówmy się, że przemyślę sprawę, ale nic nie obiecuję…
            p.jzns :)……

            Polubienie

          2. Rozumiem, że to był mocno wyświechtany żart o życiu plemnika i komórki jajowej? Definicja życia umożliwia przyznanie tej formy nawet niektórym formom kryształów, ale nie plemnikowi i komórce jajowej. Zanim jednak dochodzi do zapłodnienia, to oba te twory wykonują (na poziomie fizykochemii kwantowe) takie analizy laboratoryjne swoich genotypów o jakich nam się nawet nie śniło. To dlatego w jednych związkach ci co byli bezpłodnymi w innych stają się w pełni płodnymi. Mało tego, oba te twory potrafią nawet zmienić swoje genotypy i doprowadzić do możliwości zapłodnienia. Ale zgoda odłóżmy temat „na zaś” jak nam się będzie chciało. 😉

            Teraz jednak muszę się „odgryźć”, bo nie możesz mnie załatwić skrótem, że jestem przeciw aborcji, gdy tak na dziś to jestem tylko za utrzymaniem kompromisu i nie procedowaniem nowych ustaw, bo to tylko pogorszy sytuację kobiet. Jestem natomiast przeciw niszczeniu czegoś, czego do tej pory nie zdołaliśmy zrozumieć i stworzyć bez udziału nieznanych nam sił. Co do prawa kobiet to uważam, że mogą robić wszystko na co im przyjdzie ochota, ale z późniejszymi konsekwencjami.

            Wyłonił się nam natomiast nowy problem, który Ty określasz (skrót) jako nieznajomość programów partyjnych. Otóż tutaj też mam nieco inne zdanie, bo jak wyborca może poznać program kandydata na prezydenta, premiera (lider wygranej partii), czy chociażby parlamentarzysty, gdy sami kandydaci najważniejsze informacje (tajemnice państwowe) poznają dopiero po ewentualnym wygraniu wyborów???

            Co do manieryzmu to powoli przyzwyczajam się, jednak w sytuacji, gdy interlokutorzy nie znają się jest to sporym utrudnieniem, bo nie wiadomo co jest żartem, co prawdą, a co g… prawdą.

            Polubienie

          3. ad. akapit 2, to nie odbieram tego jako „odgryzienie”, ale jako doprecyzowanie ogólniku, którego sam wcześniej użyłeś… tak samo zresztą moje „bycie za aborcją” wcale nie oznacza postulatu przyznania kobiecie prawa do usuwania ciąży w dowolnym momencie jej trwania…
            mniejsza jednak o te detale… mnie zaintrygowało zdanie:
            „Co do prawa kobiet to uważam, że mogą robić wszystko na co im przyjdzie ochota, ale z późniejszymi konsekwencjami”.
            myślę, że konsekwencje zawsze jakieś są… na przykład natury zdrowotnej, gdyż zabieg usunięcia ciąży sam w sobie jest zabiegiem ryzykownym… co prawda to ryzyko można zminimalizować i wiele kobiet znakomicie ów zabieg znosi, nie zmienia to jednak faktu samego jego istnienia… konsekwencją może też być na przykład foch współtwórcy ciąży, który miał ambicje ojcowskie… nie widzę jednak powodu, by sztucznie dowalać kobiecie innych konsekwencji do poniesienia, jeśli zdecyduje ona ciążę usnąć…

            przyznaję, że (być może zbyt )mocno uprościłem kwestie tych programów partyjnych… w końcu ugrupowanie Kukiza startowało bez programu, można było jedynie mówić o indywidualnych programach poszczególnych kandydatów… tu w ramach ciekawostki dodam, że gdybym głosował w Kielcach, to miałbym swojego posła w Sejmie, do tego niezależnego obecnie :)… ale partie PO i .N (bo o nich akurat mowa) również nie są monolitami ideologicznymi… niemniej jednak nie przypominam sobie, by podczas kampanii wyborczej ktoś z ich kandydatów postulował prawo do aborcji na życzenie (bo o to de facto toczy się gra) w imieniu swoim lub swojej partii… tu należy dodać, że chodzi o oficjalne deklaracje, a nie wyrażenie prywatnego poglądu przez któregoś z kandydatów, bo to zawsze mogło gdzieś mieć miejsce…

            Polubienie

          4. Aborcję z reguły poprzedzają znacznie przyjemniejsze i beztroskie chwile … które też rodzą dalsze skutki, niekoniecznie pozytywne z pktu widzenia państwa średnio opiekuńczego … to m.in. niechęć do zakładania rodzin, ciągłe stosowanie środków „anty”, kuracje hormonalne, późne ciąże, sztuczne zapłodnienia, itd., … może więc lepiej, gdyby państwo zajmowało się chorymi nie ze swojego wyboru. Ale to temat morze i nie na teraz.

            Programy partyjne, uniwersalizują się, podobnie jak i gusta wyborców. Większe partie zagarniają co się da z lewa, z prawa, ze środka, i skąd się da, mniejsze muszą czymś się przebić, np. JOW-ami, czy „pla, pla, planami Rysia”. Podobnie jest z systemami i ustrojami państwa, znaczenia nabierają wielkie metropolie, upadają federacje i zrzeszenia państw, itd., itp. Nie ma się co dziwić, że walka o wyborcę (suwerena 😉 😀 ) przypomina wolną amerykankę.

            Polubienie

    1. Trochę mnie zaskoczyłaś porządkowaniem i pracowitością. Ja jestem niechluj i sobie odpuściłem te wszystkie linki. Nie próbuję nawet kopiować tych kilku postów, które poszły do „papierowej” prasy, bo przy ponad 3.900 notkach od 1998 r. jest to coś w rodzaju „stajni Augiasza”. Na razie otwierają mi się linki od 2017 r., do wcześniejszych już chyba nie dotrę, bo za mało czasu.

      Na wordpress’ie URL jest taki:

      Ten jeden magiczny dzień


      i u mnie otwiera się. Dla porównania podaję ten onetowski, aby można było się zorientować co należy zmienić.
      http://anzai.blog.onet.pl/2009/12/24/ten-jeden-magiczny-dzien/

      Sprawdzałem jednak u Ciebie i link otwiera się, ale po kliknięciu na tytuł posta (u Ciebie ten pomarańczowy link).
      Jeżeli już porządkujesz inne posty, to taka drobna rada, nie korzystaj z tytułów postów i nicków blogerów, bo to jest zapisywane tylko na Twoim blogu i z Twojego urządzenia. Na innych trzeba konfigurować sprzęt.

      Polubienie

      1. Bardzo, bardzo dziękuję, dyg, dyg… 🙂
        Także za radę, którą gdzieś już wcześniej komuś dawałeś, a ja przyuważyłam i od tego czasu wpisuję linki w całości zaczynając od http….., a nie tylko tytuł notki, czy słowo TUTAJ.

        Nie dziwię Ci się, że nie poprawiasz. Tak wiele notek poprawić, to ponad ludzkie siły. Poza tym, linkowałeś chyba w większości do artykułów prasowych, które i tak po jakimś czasie zmieniają miejsce.

        Ja za bardzo nie przykładam się do poprawiania notek. Już w 2012 roku – kiedy Onet zrobił z blogów kaszankę machnęłam ręką, bo to co 4 laat trzeba by było dwa lata siedzieć i tylko poprawiać. Jednak notki, które powstały dzięki innym blogerom, to perełki i muszą lśnić. Tym bardziej, że czytają je ludzie – ogrzewając się – za Wielką Wodą, w Chinach a nawet w Arabii Saudyjskiej. Myślę, że linki w takich notkach nie mogą odsyłać donikąd.

        Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję.:)

        Polubienie

        1. PS. A czy mógłbyś wstawić widget „szukaj”? Może dzięki temu, nikt – tak, jak ja – nie zawracałby Ci głowy, tylko sam odnalazł. Ja szukałam bardzo długo, zanim poprosiłam Ciebie o pomoc.

          Polubienie

          1. W moim szablonie „Lovecraft” nie ma wtyczki „Szukaj”. Ściągnąłem z innego miejsca, ale wyłączyła mi się bardzo fajna wtyczka identyfikująca trolli (podaje IP, ID, router, lokalizację, i admina). Pewno jeszcze spróbuję w lutym jakiś swój szablon sobie napisać, ale na razie …

            Polubienie

        2. Adresy URL niestety dość często się zmieniają (t.zn przyrastają im końcówki) i to dzięki nam blogerom. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy autor np. pod wpływem komentarzy koryguje treść postu, wtedy przerywa się dojście do t.zw. hypertekstów. A jak masz adres URL, zamiast tytułu, to zawsze można „iść w górę folderów” i wszystko odtworzyć, nawet jak blog został skasowany.
          Nie poprawiam, bo m.in. posty od 1998 do ok. 2006 były tekstami technicznymi (schematy, opisy), lub z zakresu psychologii, a więc mało ciekawe. Masz jednak rację, że znacznie większą wartość mają notki wspólnie tworzone.
          A propos miejsc na świecie, gdzie „nas czytają”, to ciekawy jestem, czy masz też czytelników z państwa, które się nazywa SRA. Ja mam, i jest to … Hongkong! 😉 🙂

          Polubienie

          1. Z—– o s t a t n i e j — c h w i l i:
            Uruchomiłem wtyczkę „Szukaj (Search), albo raczej ona uruchomiła się sama. Ten problem pojawia się tylko na PC-tach (sprawdzałem), bo lapki i smartwice mają swoje wyszukiwarki, które umieszczają najczęściej nad tytułowym obrazkiem bloga z prawej strony.

            Polubienie

  3. violkahistorie

    WITAJ NA WORDPRESSOWYM POLETKU 🙂 i ja tu trafiłam … podziwiam jak sobie radzicie .. Czy to teraz Twój główny blog ?

    Polubienie

    1. Witam na tym nowym ugorze. Miłe, że jakoś się odnajdujemy po tej rewolucji. Ja nie robię żadnych porządków, co się przeniosło z Onetu to się przeniosło, nawet nie sprawdzałem (ponad 3.900 postów od 1998 r.) .
      Na razie to faktycznie będzie główny blog, bo nawet mi się tu podoba, większy limit na grafikę (3 GB), zarządzanie kompleksowe (nie trzeba się logować i wylogowywać co chwilę, kompatybilność z innymi mediami, itd., itp., … Szkoda tylko, że tu jestem Anzai 12 (za żółtkami), bo na Onecie byłem Anzai, a za mną cała reszta. Trudno.

      Polubienie

  4. Powoli, powoli, Imienniku Zacny, opozycja zaczyna mi się wyłącznie kojarzyć z terminem z zakresu gramatyki opisowej jęz. polskiego. Tutaj jest wszytko jasne, oczywiste i konkretne.
    Nie ma tu klauzul ani dyscypliny partyjnej. Jedynie mogą wkurzać powołujący się na tę kategorię puryści językowi.
    serdeczności
    Art Klater

    Polubienie

    1. Wiadomo, że marzenie, aby „… aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa …” jest nie do zrealizowania dla większości hołoty jaka nawiedziła sejm. Ale to jeszcze nie powód, aby położyć uszy po sobie.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  5. Jaskółka

    W kwestii formalnej- nie podoba mi się wrzucanie do jednego wora, pod nazwą „swołocz”, wszystkich posłów. I nie chodzi mi tu o to, by wykluczyć opozycję. Chodzi mi o WSZYSTKICH posłów. Czy nie przydałoby się więcej pokory lub zwykłej przyzwoitości i nie schodzić poniżej poziomu?

    Polubienie

    1. Prawda Jaskółko, nie wszystkich należy wrzucać do jednego wora, bo nawet w PiS-ie znajduje się wiele osób godnych szacunku. Ale wiesz, że liczy się tylko to co wychodzi z sejmu w postaci ustaw, a to niezbyt dobrze świadczy o rządzących, opozycji i tych niezdecydowanych. Myślę, że za czasów Mazowieckiego, czy Pawlaka taki parlament sam by się rozwiązał.

      Polubienie

      1. Jaskółka

        Nie jestem do końca przekonana z tym samorozwiązaniem. My tak naprawdę mało wiemy, co tam się dzieje, ile się dzieje. Docierają do nas informacje podawane przez różne osoby i z różnych perspektyw. Poza tym, uważam, że należy trochę odczekać, potrzeba trochę czasu, by z zebranych informacji stworzyć sobie jakiś obraz wydarzeń.

        Polubienie

        1. Jaskółka

          I…. określenie „hołota'” też mi się nie podoba. Mimo wszystko,są to ludzie wybrani przez społeczeństwo. Wiesz, nie pasuje mi do Ciebie taki język:(

          Polubienie

          1. Społeczeństwo wybrało sobie kiedyś Wałęsę, Leppera, i kilkunastu przestępców, którzy z sejmu, albo zaraz po zakończeniu kadencji trafiali do aresztów. A więc wybór na pewno nie gwarantuje poprawnego zachowania się w sejmie.

            Polubienie

        2. Samorozwiązanie to jeden z przykładów. Nic by się nie stało gdyby posłowie sami wykluczali osoby niegodne reprezentowania wyborców. Jeżeli uważasz, że to jest normalne, że „parlamentarzyści” kłócą się, obrażają, przepychają, oszukują, kłamią, łamią przysięgi, to ja także uważam, że to głównie hołota i swołocz.

          Polubienie

  6. Ależ tu ciekawa dyskusja.Wpadłam z pozdrowieniami.Krystyna z Ach to życie moje.Mnie wszystko nie odpowiada,i rząd i opozycja-to jest kabaret.Przerażona jestem czym to się skończy.Szkoda mi dzieci i wnuków.Czs pokaże czy żyć się da…Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. Witam nowego gościa i dziękuję za pozdrowienia.
      No niestety, nowy rok nie zapowiada się ciekawie. To prawda, że zawiodły wszystkie partie sejmowe. Tym bardziej, ze rządzi nami człowiek, który poza kotem nie ma rodziny, dzieci, wnuków i może nawet przyjaciół.
      Pozdrawiam i zapraszam częściej.

      Polubienie

      1. tonette

        Nie jestem pewien czy ten kot to wartość dodana w sensie stricte i mająca jakiś wpływ na styl czy też wyłącznie ozdobnik dla hejterów,podobny do brożki B.Szydło.Najwyrazniej jednak jest przedmiotem czystej zazdrości całej opozycji która w końcu nie może się zdecydować czy go podziwiać,czy nienawidzieć.Inna sprawa to reszta określeń które należałoby uzupełnić jeszcze jednym epitetem,a mianowicie,że Prezes nie pije.Więc co robi?Otóż myśli,co wg polityków należy uznać za grzech śmiertelny.Pomimo iż Apple jeszcze nie zdążyło tej czynności opatentować.A,że
        opozycja myśleniem się brzydzi,więc stąd ten zestaw inwektyw (+kot).Ludzie,można faceta nie lubić (co niniejszym czynię),ale znajdzcie mi tu jakąś konkurencję,która „może”,nawet z niebieskimi pastylkami.Bo w ciągu ostatnich kilku lat,większość (p)osłów sprawia wrażenie ofiar
        nieudanej aborcji,przeprowadzonej w tych jakże niesłusznych czasach.Być może ta przypadłość
        powoduje,że wymazano pewną cechę z ich głów,a mianowicie lojalność.Etos tępił ją przez 30 lat
        więc powinien wreszcie być dumny.

        Polubienie

        1. A wyobrażasz sobie ważnego, może nawet najważniejszego polityka, który zamiast na ważne narady i nominacje prezydenckie (także Komorowski), chodzi na spacerze z kotem na łańcuchu (ten zwrot to mój, dla podniesienia atrakcyjności tekstu 😉 ), wymienia mu kuwetę, karmi, i pieści. To można sobie jeszcze wyobrazić, ale nie w sytuacji, gdy Polska odjeżdża od UE, a rządzą nami marionetki.

          Polubienie

  7. tonette

    A i owszem.Mieliśmy już takich,co prawda bez kota i to w kilku przypadkach.Jeden nazywał sie Krzaklewski i również poganiał stadkiem marionetek i jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
    Teoretycznie najważniejsza z nich udaje mendrca w UE.(J.Buzek).Co prawda koszty były horendalne (4 reformy+ogromny deficyt) ale wina i tak spadła na tych którzy po nim musieli wszystko naprawiać.

    Polubienie

    1. No nie wiem, czy Krzaklewski był na tyle ważnym politykiem poza Polską (a tutaj tylko w „S”), że mógł sam wymieniać kuwety kota? Ale wiem, że np. Kwaśniewski też miał kota, tylko innego, nie chodził na spacery, bo miał chorobę golenia, ale na świecie politycznie ważył tyle co wszystkie dotychczasowe „prezydęty”.
      Co do Buzka to nie wiem, gdybym był jakimś komisarzem w UE to może bym potrafił ocenić jego „mundrość”, a tak … jedni p…lą o czterech reformach jak o sukcesie, a inni odwrotnie.
      Nie ma zresztą odpowiednich narzędzi do oceny kwalifikacji, bo nie wiadomo jak ma się przekładać wiedza na sukcesy. Czyli nie ugryziemy tematu w kontekście postu.

      Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.